A pochwalę się znowu, w końcu idę po prąd wszelkim społecznym trendom. Kupiłem sobie otóż motorek, piąty do kolekcji i to całkowitym przypadkiem. Szukałem dawcy części do również niedawno kupionej Katany i wypatrzyłem tego oto GSXa. Zorganizowałem transport (polecam przy okazji Pana Adriana, pseudo kulkers, który wozi tego typu rzeczy na zamówienie: 602248819, cena za km niska jak oprocentowanie na koncie). Motorek był wystawiony za 2000 zł, pełen oryginał, a zlokalizowany w Tarnowie. Wyjechaliśmy o 6 rano (zaraz po moich urodzinach, które skończyły się o 3) i na miejscu spędziłem ok 30 minut. Nie było się nad czym zastanawiać, pakowanie na przyczepę, umowa i hajs. Nie targowałem się, bo byłoby to nieprzyzwoite. GSXa nawet nie odpalałem, sam widok był wystarczająco zachęcający. Potem krótka wycieczka po kartę pojazdu do dziadka właściciela (który z tego co wyznał, miał różnych tego typu dokumentów kilka) i do Warszawy. GSX odpalił z pychu już w garażu, ze względu na słaby akumulator i oczarował mnie jakością pracy silnika. 2000 PLN, myślę sobie, za taki fajny motocykl. Po kilku wycieczkach okazało się że poza wymianą opon, filtrów i ew. przewodów hamulcowych w tym 30letnim sprzęcie nie ma za bardzo do czego się doczepić. Wszystko działa, skrzynia pracuje idealnie, przyspiesza, hamuje i schodzi z obrotów jak normalny, sprawny motocykl. Poza tym jest wygodny, ma wskaźnik temperatury oleju, poziomu paliwa i wyświetlacz biegów. Zawieszenie regulowane w pełni z przodu i z tyłu. 2000 PLN... Cena routera w Tesco.