Kupiłem na dniach GSXa 1100G z 95 roku, stał ponoć dwa lata nie odpalany. Motocykl odpalał od strzała jedynie nierówno pracował na jałowych. Zdemontowałem gaźniki wyczyściłem wszystko sprawdziłem membrany i jedyne co ustawiłem to pływaki ponieważ zgodnie z serwisówką powinny być na wysokości 14,6 mm od korpusu a były na niecałych 12 mm. Zmontowałem wszystko do kupy i motocykl odpalił od strzała pochodził kilka sekund i zgasł. Nie dało się go już uruchomić, chyba go zalałem podczas kręcenia z odwiniętym gazem bo wyrzucił paliwo do filtra powietrza... Stwierdziłem że przywrócę jedyną rzecz którą ruszyłem czyli pływaki do starej pozycji. Przy ponownym wyjęciu zauważyłem że przez przypadek kawałek jednej membrany wyszedł mi poza dekiel przy przykręcaniu , nie uszkodziła się więc poprawiłem i złożyłem wszystko do kupy. Po zamontowaniu gaźników moto dalej nie odpala... znowu wyrzuca paliwo do filtra ale to chyba przez kręcenie z otwartym gazem.
Pytanie co mogłem źle zrobić czy to wina tej podwiniętej membrany za pierwszym razem coś napsociła czy też coś innego?
Jutro spróbuje jeszcze raz może go poprostu zalałem beną.