Witam. W święta udało mi się ostatecznie na powrót złożyć mojego Gieniasa. Wymieniony został tłok w raz z pierścieniami, sworzniem i jego zabezpieczeniami. Wszystko złożone delikatnie, rozrząd złożony tak jak był przed demontarzem. Motocykl dostał też nową baterię, na której dobrze odpalał i ogólnie nie było żadnego problemu, mimo etapu docierania. Po złożeniu przejechał ok 80km w różnym zakresie obrotów (na zimny silnik nie więcej jak 5tys), najwięcej dostając 9.5tys na trasie (więc chłodzenie na pewno było). Szedł gładko, nie było żadnych problemów ze spadkami mocy. Dnia wczorajszego, tj. 10.04(pamiętna data) motocykl podczas zakrętu na chwile zblokował tylne koło aby w końcu kompletnie bez powodu zgasnąć. Przy próbie odpalenia rozrusznik nie dostawał sygnału, ale to pewnie wina troszkę wadliwego czujnika luzu (przed remontem miał takie objawy, trzeba było poruszać kablami i rozrusznik kręcił). Motocykl przewieziony w miejsce swojej ostatniej "operacji na otwartym sercu", gdzie próbowałem go ponownie odpalić(czujnik załapał), niestety bez skutku. Rozrusznik kręci (czyli to nie tłok stanął, ani nie spuchł - to był nagły impuls). Niestety troche dziwnie brzmi przy kręceniu. Pytanie do was: od czego zacząć sprawdzanie CO SIĘ STAO? Do głowy przychodzi mi tylko śmierć rozrządu. Przyczynę zblokowania koła upatruję w urwanym grzybku zaworowym, który pewnie na chwile wpanoszył się w tłok. Czy konieczne do sprawdzenia przyczyny będzie kolejne rozkładanie silnika na części pierwsze? Przez te 80km wszystko chodziło idealnie, bez żadnych stuków lub spadków mocy.