Witajcie,   Od pół roku kopię w internecie próbując połączyć dwa światy - motocyklowy i 4x4 :)    Od paru lat doskonale bawię się w towarzystwie offroadowym (mam na myśli samochody) - zaczynając od imprez typu rajd po pieczątki, skończywszy na prawdziwych wyprawach "na azymut" - już wiem, że zdecydowanie bardziej ciągną mnie wyjazdy dalsze, niż najbliższy poligon. Niestety koszta związane z eksploatacją i serwisem tego typu pojazdów zwyczajnie mnie przerastają, o upierdliwosci pewnych napraw przy braku choćby kawałka równej, betonowej powierzchni nie wspominając.    Jakiś rok temu spotkałem się z kumplem, motocyklistą zapalonym (shadow 1100). Co tu dużo mówić - zaraził mnie. Urzeklo mnie winklowanie, strasznie spodobała mi się gymkhana... Klapka zapadła, zrobiłem kat. A, wywołalem falę protestów w rodzinie... :P   Początkowo zastanawialem się nad golasem - nie specjalnie podobają mi się owiewki, kombinowałem nad fz6 czy innym tego typu sprzętem... A potem pojechałem znów na wyprawę trzema LR Disco. :P   Kochani - żeby już dalej nie rozwlekać i tak za długiego eseju - potrzebuje porady. Szukam motocykla głównie jednoosobowego który: - Dotrzyma kroku autom wyprawowym - nie mówię tu o zmotach  tylko o wyprawówkach. Zwykle najgorsze błoto da się ominąć bokiem między drzewami, więc nie potrzebny jest ultra-endurak ktm, jednak wstydu ma nie robić :)  - pozwoli na wrzucenie na zadupek kompletu kufrow alu (plastiki mi kompletnie nie podchodzą, Alu zrobię sobie sam)  - Na szosie fajnie, żeby ~120 trzymał bez wysiłku, a 140-160 dał radę rozwinąć - gdy chciałbym w miarę sprawnie lecieć autostradą (docelowo planuję unikać) - no, i wskazane, żeby w miarę zgrabnie zbierał się spod świateł. - wokół komina kręcić się będę głównie po drogach 10tej kolejności odśnieżania (MOCNO dziurawy asfalt) i szutrach, rzadziej lasy. - pozwoli na naukę i z czasem ew. próby podjęcia rekawicy na zawodach gymkhany.  - najważniejsze: nie rozkraczy się haniebnie gdzieś w Rumunii, a nawet jeśli się przydarzy - naprawi go lokalny kowal.    A teraz ograniczenia: - budżet ~13k - minimalne spalanie. Im mniej, tym lepiej, powyżej 5ki nie ma w ogóle o czym mówić, a najlepiej byłoby zejść niżej 4.5 - w przypadku gleby nie będzie trzeba zamiatać jezdni że szczątków plastiku - cieszyłbym się z wtrysku i absu.  - fajnie, gdyby linka sprzęgła itp pierdoły nie kosztowały pół średniej krajowej)    Znalazłem do tej pory: -Yamaha xt660z  -bmw f650gs dakar -tdm 900 -vstrom 650   Mam 185 wzrostu i 80kg. Doświadczenie zero. Chęć i zapał - maksimum :)    Aha, jeszcze jedno. Jestem sentymentalny, także opcja 'za rok zmienisz' odpada.    Pozdrawiam  S.