Witam wszystkich jako nowy i od razu przechodzę do opisu problemu (który nie jest pewnie specjalnie nietypowy). Miesiąc temu zakupiłem nową vespe primaverę 125. Ponieważ mamy środek zimy wstawiłem motorek do garażu, wymontowałem akumulator i przykryłem narzuta z przewiewnego prześcieradła. Niczego nie smarowałem, nie zabezpieczałem. Niestety garaż mam ekstremalnie zagrzybiony, wilgotny i zimny. Wionsą planuję jego generalny remont bo czas na to najwyższy. Miałem jednak nadzieję że przez owe 2 miesiące postoju skuterowi nic się złego nie stanie. Dwa dni temu wyjeżdżając autem z garażu dokonałem dokładniejszych oględzin motorka i to co zobaczyłem zabolało. W różnych punktach, na aluminium, głównie w okolicy tylnego koła, również na silniku pojawiły się ogniska nalotu o wyglądzie białawego proszku, w pierwszym momencie sądziłem że to pleśń przeszła ze ścian garażu, myślę jednak że aluminium się utlenia. W kilku miejscach pojawiły się nawet kryształki soli. Za pomocą wd40 i szorstkiej gąbki do naczyń trochę to poczyściłem, jednak całkiem nie zeszlo. Następnie pospryskiwałem wszystkie elementy aluminiowe wd40 jako zabezpieczeniem. Wiem że taki nalot to jeszcze nie rdza ale motorek jest nowy i trochę szkoda że już coś takiego.... Całkiem nie pozbyłem się nalotu. Co mogę zrobić ? W garażu mam warunki kiepskie, brak światła, ciężko popracować nad czymś bardziej dokładnie. Nie wiem czy nie poczekać do wiosny z usuwaniem tych nalotów, mam tylko nadzieję że nie pojawią się kolejne. Z drugiej strony prawdopodobnie w najbliższych dniach przeniosę motorek do garażu kolegi w którym warunki są dużo lepsze (chociaż również nieogrzewany ale nie tak zawilgocony) i tam doczeka do wiosny i remontu mojego garażu. Wiem że skuter kupiłem torchę w złym momencie, środek mroźnej zimy, wiosną tego problemu by nie było, ale jest to sprzęt z wyprzedaży rocznika 2016 (bodaj ostatni w Polsce) który nabyłem w dość dobrej cenie i nie chciałem by ten egzemplarz mi przepadł.