...a zarazilem sie jakas dziwna chorobą :evil:...objawy sa mniej wiecej takie : od kilku dobrych lat na dzwiek silnika jednosladu robilo mi sie jakos ... tak dziwnie..:P ...no i w te wakacje postanowilem ostatecznie "IDE NA KURS PRAWKA A"...pojawilem sie w LOK, zapisalem sie (z teorii mnie wyprosili - ma pan juz prawko od 9 lat wiec nie musi Pan chodzic na teorie :D i tak umowilem sie z instruktorem na jazdy... pierwsza godzina w zyciu na moto jakos poszla (ponoc bardzo dobrze :P ) i od tej pory ... choroba sie nasila z dnia na dzien...choc te 7 h (tyle do tej pory bylo) to glownie plac i jakas tam zamknieta droga...ale na sama mysl o kolejnej godzinie na moto (nawet na palcu) geba sama sie usmiecha, snie o moto...jak cudownie by bylo miec juz swojego gs 500 f :P...(ponoc najlepsze na poczatek)...a gdy slysze ten niesamowity dzwiek na ulicy to glowa sama sie odwaraca...i nie wiem skad sie wzielo to ze kataramaniarze sa bezlitosni dla motocyklistow...ja sam ZAWSZE im ustepuje ;) ; zjezdzam jak najblizej pobocza i daje kierunek zeby mnie wyprzedzal...i czesto mi za to dzekuja.. ;) a wracajac do tematu...czy jest to uleczalne ?? ;))