..i moja najdłuższa minuta w życiu.. :( Na szczęcie nic poważnego się nie stało ale takiego pietra dawno nie miałem. Obyło się na strachu, przytartych naklejkach (nówki sztuki), złamanym kierunku i oblepionym piachem łańcuchu. Następnym razem co by się nie działo jeździsz przedemną :( ...poza tym jak cały dzień mąż gada że ma złe przeczucie - nie wsiadac na motocykl :( Motocykl już stał, tyle że z połamanym kierunkiem i maxymalnie utytłany w piachu nie wspomnę już o Asi w zakurzonym kombi. Trzeba być ignorantem albo zupełnie nie wiedzieć o co chodzi w klimatach motocyklowych aby nie zareagować w podobnej sytuacji, dużo czasu nie zajęłoby mu zatrzymac się i zapytac się czy nie potrzeba pomocy :ehz: