Witajcie. Od dwóch tygodni, mimo niezbyt ciepłych chwil, prawie codziennie ćwiczę wycieczki wkoło komina. Dzisiaj przydarzyła mi się niezbyt fajna przygoda. Mianowicie, jako że od wielu lat lubię styl puszek z USA, to często chadzam w kowbojkach. Kompletując mundurek na motór, błędnie założyłem, że buty będą OK i polatam w nich jako odpowiednich na moto. Jednak nie pomyślałem, że znaczenia ma podeszwa, która niestety nie jest podgumowana. Ale "do brzegu" :D. Hamowałem dzisiaj za kolegą i zatrzymywałem się na prawą nogę. Już po zatrzymaniu oparłem się na nodze i jakież było moje zdziwienie kiedy prawa noga odjechała mi jak na lodzie w bok i mimo ambitnej walki nie utrzymałem moto. Położyłem "dziada". I ciekawostka, jak położyłem to dopiero po chwili "zajarzyłem", że dobrze byłoby zgasić go czerwonym przyciskiem, czyli z "cewki", tym bardziej że był już zapięty pierwszy bieg. No i zgasiłem. No i w końcu pytanie :D Czy nasze maszyny mają czujnik położeniowy, który po przekroczeniu pewnego poziomu przechylenia wyłączy automatycznie silnik? W Hondzie VTX taki wyłącznik jest. Ja niestety w całej sytuacji nie zorientowałem się czy silnik sam zgasł, czy to ja go zgasiłem ( jakoś byłem zajęty innymi ważnymi sprawami jak np. wyleźć spod dziada, bo głupio tak na ulicy pod motocyklem sobie leżeć :D ). Więc ciekawe, czy wiecie może coś na temat takowego wyłącznika, bo choć już nie planuję leżeć, to czułbym się bezpieczniej wiedząc, że jest coś takiego. :D PS Byłem mile zaskoczony, że dość łatwo dziada podnieść :D