Ad.1 Tam było dużo ludzi bo jechał na tzw. "koronę" na wesele kolegi. O tyle dramatyczne jest to że wcale tam nie chciał jechać, po prostu go wyciągneli (ale tego już nie ma co rozwiewać). Kolega który go próbował ratować i jego dziewczyna mi to opowiadali. (nie znam się wyczynowej jeździe i nie wiem jak się zachowuje R1 - opowiadam to co widzieli świadkowie) Gdy opuścił koło podobno tył mu zaczął uciekać i lekko dodał gazu potem jest kawełek drogi wysypanej żwirem przejechał z duża prędkością koło lekko podbiło na krawęzniku motor w ściane a on klatką piersiową na kierownice a głowa o betonowy parpet. Od razu kolega zaczął krzyczeć żeby dzwonili po pogotowie a on podbiegł do niego otworzył szybkę od kasku i jego dziewczyna jest lekarzem powiedziała że nie da sie go uratować bo cała twarz była zalana krwią i klatke piersiową miał otwartą. Wziął dwa wdechy i zmarł. Ad.2 Nie, chce być takim czlowiekiem jak on. Zginął w wieku 30 lat. czyli wcześniej byłem dla niego jak gówniarz, ale on mnie tak nie traktował. Po za tym zawsze mi imponował motorem. (sam mam zamiar coś w przyszłości zakupić)Na jego pogrzebie było około 30 ścigaczy i jak był moment wkladania go do grobu i jak one wszystkie zawyły na parkingu cmentarnym to aż mi serce ściskało. Uczucie nie do opisania. Kurtka, rękawice i kask spoczęły wraz z nim w grobie. Następnego do niego do domu ze Stworzyszenia Motocyklistów w Olkuszu i powiedzieli że jak byli na miejscu wypadku 2 dni po zdarzeniu to mówili że nie można tego innaczej wytłumaczyć jak "zawiódł sprzęt". Kostki nie ma żadnej.. Co do hipotezy że coś musiało stać na drodze mało prawdopodobne bo ludzie widzieli wypadek i mówili że drogę miał czystą. Czysty asfalt. Może teraz to głupio zabrzmi, ale on nie był człowiekiem który się "popisywał" chciał zaszpanować czy coś, bo on nie traktował swojej jazdy na popis tylko on to kochał. Jego miłość go zabiła.