Może opowiem swoją historię... Mianowicie w zeszłą niedzielę planowaliśmy wypad nad jezioro. Podczas pokonywania trasy w mieście (jechałem jako drugi w peletonie;) ) mijała nas inna grupa motocyklistów... Prowadzący nasz peleton zagapił się i nie zauważył jak przed nim facet hamuje na skrzyżowaniu. Efekt On hamuje jakimś cudem udaje mu się odbić od samochodu i opanowuje mazynę. Ja zaciśnięta łapa na przednim hamulcu i czego efektem ślizg motocykla. Motocykl w prawo, ślizgiem dogania samochód, który hamował na krzyżówce i w niego uderza ( jak pech to pech:) ) ja upadek przy prędkości około 80km/h i ślizg na lewy pas. Z przeciwka nuka jazdy jedzie wprost na mnie, na szczęście sam instruktor, omija mnie. Straty motocykl lewa strona do wymiany. Ja jeans na nogach, podarty przy pierwszym kontakcie z asfaltem, czego efektem poharatane obydwa kolana. Kurtka przetarta, bo drugą część ślizgu jechałem na plecach. A tak w ogóle to miałem jechać na krótki rękawek... I teraz moje doświadczenie... Już nigdy nie wybiorę się na motor nawet jak na zewnątrz będzie 40 stopni bez pełnego ubioru;)