To teraz ja dorzucę nieco swoich wynaturzeń...Robiłem sobie przepiękne ósemeczki na jedynce na kursie, bez gazu, motor rozgrzany zawsze był, słoneczko świeciło i ptaszki śpiewały. Banan zadowolenia nie znikał z mojej twarzy. Z tego co mi było wiadomo na egzaminie moto może jechać nieco szybciej więc luz, pomyślałem, zmieszczę się. Oczywiście nie testowałem innej techniki, bo byłem przekonany, że pójdzie dobrze. No to egzamin, motorek oczywiście zimny, wrzucam jedynkę, puszczam gaz. Tylko zaraz, zaraz, dlaczego on tak zapierdziela? Słoneczko przestało świecić i ptaszki nie ćwierkały, a ja zrobiłem minę jakbym dostał przed chwilą w ryj z łopaty. Swoją drogą to szkoda, że ktoś mi foty nie zrobił...oczywiście nie mogłem wyrobić na takich obrotach. Wyjechałem za linię. Egzamin oblany. Teraz biorę się za sprzęgło i gaz i zaczynam manewrowanie od nowa, nie dość, że ze mnie lamer w dziedzinie to myślę, że dzięki ćwiczeniom nie zrobię ponownie z siebie debila miesiąca:)