Przykre, ale prawdziwe. W zeszłym tygodniu w identycznej niemal sytuacji znalazł się mój znajomy z tym, że jechał... rowerem. Skrzyżowanie ze światłami on jechal prosto, a gościu omegą w lewo i czołówka - rower pękł, kolega ciałem wybił przednią szybę, przeleciał przez dach i spadł na plecy na asfalt. Nie połamał się,ogólnie mocno potłuczony i szwy na plecach trzeba było zakładać.
Karetka zabrała kolegę tak, że świadków nie mógł sobie nazbierać, a gościu zeznał, że to kolega mu wjechał na czołowe, że chyba zeskoczył z chodnika i wpadł mu na maskę (chodniki w tym miejscu mają łancuszki więc musiałby umieć latać). Co lepsze - policja jechała za kolegą prosto i oni biedaki też nie wiedzą czy on jechał cały czas ulicą czy zjechał z chodnika jakimś cudem :icon_eek: paranoja. W tym tygodniu ma mu przyjść wezwanie do sądu w tej sprawie.
Na szczęście na tym skrzyżowaniu na czerwonym stał jego znajomy, który się zgłosił i opisał całą sytuację. Kolega jechał prosto - dosyć szybko jak na rower - on zawsze tak jeździ (ok. 30-35 km/h) i pewnie gostek albo go nie zauważył, albo pomyślał...iii tam rower - dam radę przed nim, ale nie dał :evil: Zobaczymy jak sprawa się potoczy. Rowerzyści nie mają OC więc jakby jakiś fenomenalny sędzia stwierdził, że jednak wina kolegi to wszystko z własnej kieszeni :/