Witajcie. Ja może opowiem jak było w moim przypadku.
Więc jeden Pan wymusił mi pierwszeństwo przejazdu i przez to zaliczyłem glebę. Za porozumieniem stron spisaliśmy oświadczenie w którym on przyznał się do winy i się pod tym podpisał. W motocyklu cała prawa strona została przeszlifowana - lusterko, plastiki, pokrywa silnika, felga, wydech, stopki itd. Jednak mimo tego motocykl był calutki (wszystko proste i całe) , a wszystkie zarysowania na każdej części znikome. Co dalej? Zgłosiłem szkodę w ubezpieczalni sprawcy, a potem przyjechał rzeczoznawca i porobił dokładne zdjęcia, oraz wypełnił ze mną jeszcze raz całą dokumentację odnośnie tego zdarzenia. I teraz dochodzimy do sedna - czyli co z motorem???
Motocykl jest naszą własnością i do nas należy decyzja co z nim dalej zrobimy. NIE MA SIĘ CZEGO BAĆ Ubezpieczalnia wycenia motor na wartość z przed wypadku. Zwracają uwagę na oryginalność części, przebieg itd. Potem wyceniają wartość motocykla po wypadku. Na podstawie tego obliczają odszkodowanie jakie ci wypłacą, bo od wartości z przed wypadku odejmują wartość po wypadku i tą różnicę nam wypłacają, a motocykl jest do naszej dyspozycji. Możemy dalej nim jeździć, sprzedać, złomować... co chcemy.
U mnie stwierdzili szkodę całkowitą, ponieważ jak by ubezpieczalnia miała mi naprawić motor z oryginalnych części w serwisie, to wartość naprawy przekroczyłaby wartość motoru z przed wypadku. Wyliczyli że: wartość przed wypadkiem = 5.600,-zł ,a Wartość po wypadku = 2.500,-zł
Czyli 5.600,-zł minus 2.500,-zł = Odszkodowanie 3.100,-zł
Podsumowując... Należy udowodnić rzeczoznawcy i pokazać mu wszystkie i wszelkie uszkodzenia, aby wartość po wypadku była mała. Dlaczego??? Po to, aby różnica - nasze odszkodowanie było wysokie.
Wiem że to jest masło maślane ale tak to właśnie wygląda i na prawdę jest to łatwe. Pozdrawiam.