Marzenia to kwestia wyobraźni i kasy. Ponieważ moim marzeniem jest motocykl do turystyki, a nie mam na tyle kasy, żeby wpaść do salonu i rzucic : „proszę mi zapakować ten duży czerwony” więc zastanawiałem się nad rozwiązaniem. Któregoś dnia kolega, znający moje hobby, rzucił – wiesz widziałem wygniecioną Yamaszke FJR do wzięcia w Niemczech. Motocykl niby cały, ale koziołka zrobił niezłego. Podrapany z trzech stron , wygląda wstrętnie- ale serce ma w porządku. FJR ? A co to ma do turystyki ??? Siadłem wieczorem nad gazetami, rozbujałem przeglądarkę... Taaaa, 144 KM, 234 Kg – ok. jak jest to jest. Szyba regulowana elektrycznie, szerokie siedzenie kierowcy i mojej pasażerki ! Brzmi nieźle. Seryjne kufry i kardan ? No to już jest argument bardzo za ! No i ceny w ogłoszeniach.: Model 02 powyżej 30.000 .PLN Dużo. Długie rozważania za i przeciw – czyli skąd wziąć kasę – i po miesiącu (!!!) decyzja – jak jeszcze jest, to się kupi. Pożyczę i wezmę druga zmianę lub kogutków z drewna nastrugam żeby oddać - a zaszaleję. (...) Wziąłem kartkę z adresem , busa od kolegi i udałem się tempem umiarkowanym nach Deutschland. Akurat tak się składa, że jestem niemieckojęzyczny . Nocny kursik i rano pukam do bramy warsztatu. No tak , FJR jest do sprzedania, ale nie ma gwarancji bo jest letki unfall. Oglądam motocykl, jestem już po szkoleniu wstępnym u kumpli, więc wiem, że wgniecenia to pryszcz, ważna jest rama i lagi, silnik nietknięty i chłodnica cała. Jest nie tak źle. Nawet szyba ocalała. Pytam o Brief. Mechanik daje mi do przejrzenia. Numery OK. Jest adres właściciela . Georg -ma tyle lat co ja – i mieszka niedaleko. Więc niby ze smutkiem rzucam, że lampa z tyłu jest urwana, plastiki i tłumik z prawej totall kaputt – na razie dzięki. Jak nie znajdę nic lepszego to zadzwonię... Jadę zaraz pod Wolfsburg znaleźć Georga. Jest, siedzi w domu . Miły blondyn w okularach. Krótko pytam o motocykl. Miał wypadek. Wyprzedzał we wsi. Myślał, że ciężarówka będzie skręcać w lewo to ją wziął z prawej , a ona niestety w prawo. To wpadł do rowu. Spadł. Motocykl zrobił kozła przez bok i się skaszanił. Ubezpieczenie zapłaciło kasę zatem sprzedał wraka. Serwisowany , faktyczny przebieg 16.200 km. Za odszkodowanie kupił nowszą FJRke bo mu odpowiada ten Motorrad. Ale kurna, kufry sobie zostawił. Tak więc rozgoniłem trochę swoje obawy o pochodzenie i przebieg. . Wróciłem do warsztatu , kupiłem motocykl i przywiozłem do Polski Tu nastąpił rachunek sumienia i ocena zniszczeń. Przy pomocy fachowców od uzdrawiania sporządziłem listę części koniecznych do nabycia i ponownie zapuściłem internet. Tym razem najwięcej ciekawych adresów znalazłem w Austrii. Może dlatego, że nie rozumiem francuskiego. Więc 11 listopada – dzień wolny od pracy u nas spędziłem u dalszych południowych sąsiadów. Noc jazdy, dzień poszukiwań, noc powrotu. 2200 km / 26 godzin. W piątek jarzyłem w pracy słabo, ale szef ocenił to jako zaćmienie poimprezowe....W każdym razie kupiłem to co trzeba: owiewki, tłumik, lampy, lustra.. ( Poszukuje nadal oryginalnych kufrów i tylnego bagażnika do FJR !!!) I wróciłem do Polski nie przekraczając 400 EUR zaplanowanego budżetu. I już .I teraz myślę o kolorze Może wiśnia ? Krwista. Bo srebrne, czarne i niebieskie śmigają na potęgę. Pozdrawiam wszystkich globtroterów. EL Kriss