(pytanie takze na Preclach) Witam! Mam mały problem (czy on taki maly ?).... Wczoraj jak zwykle pojechalem do pracy, po niej zapalam sprzeta a tu jakos ciezko kreci. Mysle sobie ki ch.. , przeciez na swiatlach nie zostawilem, ale dobra , niewazne. Zajechalem na chate i dawaj ladowanie. !!! Akumulator chcial lykac prad jak glupi ! Ok. Malym pradem go naladowalem i wszystko w porzadku. Dzis wyjezdzam ,pali extra, zrobilem z 6 km (!!!), zjezdzam na chate a tu widze ze kontrolki jakos marnie sie swieca, reflektor swieci jak postojowka :). Biore miernik w garsc,przykladam do klem, krece na 5 tyś, a tu napiecie ani drgnie : 9,5 V !! Coprawda moto zapala na nim, ale slaaaabo. Wiec znow prostownik i to samo co wczoraj. Zaznacze, ze nie mialem nigdy problemow z akumulatorem. Jedno wiem : pewnie spieprzylo sie ladowanie. I tu pytanie. Czy ktos juz spotkal sie z tym w eReFie ? Co sprawdzic najpierw ? Od czego moglo sie tak stac ? Czy od razu wykrecac alternator ? Wszelakie sugestie mile widziane. I oczywiscie z gory THX za pomoc.