Witam grono "pancerników", jeśli tak mogę nazwać sprzęta z którym jestem od lipca tego roku. Wcześniej siedem wiosen pomykałem DS 650 classic i różnica jest kolosalna. Moment obrotowy tago monstrum otworzył mi juz nie raz szeroko oczy ! Łatwiej go rozpędzić ,niż zatrzymać. W garażu też przeżyłem parę "ciepłych" chwil walcząc z jego masą. Narazie oswajanie trwa , począwszy od jazdy spkojnej do nieco bardziej narwistej. W gwałtownych przyspieszeniach aż się czuje w wibracjach ,że następny bieg prosi się o wbicie . Nie kręciłem go jeszcze do odcięcia , bo znam to z DS-a . Cruiser to nie "przycinak" i nie po to się go kupuje. Przyjemność z jazdy i tak kończy się przy 120km/h i zaczyna być walką z wiatrem (mam dużą szybę). Zawirowania powietrza za szybą ,wprawiają głowę w dziwne drgania ,którym chyba dzięcioł by nie dorównał . Dla tego też preferuję spokojniejszą jazdę . Kiedy trzeba odkręcić ,wtedy odkręcam ,ale o tym decyduje już sytuacja na drodze no i zdrowy rozsądek . Z przygasaniem i szarpaniem "na zimnym" też sobię poradziłem ,tzn : lepiej niech dłużej pyka pod garażem niż w jeździe. W czasie jazdy stopniowe przymykanie ssania powodowało czasami lekkie przygasanie . A ha , ostatnio zmieniłem kąt pochylenia szyby i efekt czuć od razu (głową już tak nie trzęsie) . Wszystko jest kwestią wyczucia maszyny . Pozdrawiam !