Jakiś czas temu zapisałem się na prawko i chciałem podzielić swoimi spostrzeżeniami dotyczacymi kursu. 
Co do teorii, nie ma co pisać - trzeba odbebnić i tyle. 
Ale z jazdą jest już barzdiej kolorowo. W tej chwili mam za sobą 8 godz czyli dokładnie cztery dwugodzinne jazdy 
1 jazda - moto Romet 125 cm. Pierwsza godzina na placu i od razu po 10 min gleba. Zbyt szybka jazda, skręcone koła, trochę piasku, hamulec i.... poszło. Ale co tam pare otarć, znowu na siodło i do przodu. Po wyjeździe na miasto całkiem nieźle. 
2 i 3 jazda - miasto i trasa na Romeciku. 
Co mnie do tej pory zdziwiło? Ano przed kursem naczytałem się "Motocyklisty doskonałego" i strasznie zaciekawiła mnie idea przeciwskrętu. Jednak jeżdzac na Romecie zauważyłem że nie stosuję tego, tylko jadę jak na rowerze i moto skręca tak jak ja tego chcę. 
Pomyślałem, że przeciwskręt to jakaś bujda... do czasu gdy........ 
4 jazda (wczoraj) - Suzuki GS 500. Wsiadając na moto myślałem, że instruktor wspomni coś o technice jazdy na tym potworze (tak dla mnie to potwór). Ale powiedział że jeździ się tak samo tylko moto szybsze i cięższe. No to ok, jazde i pierwszy skręt w prawo przy prędkości 20 km/h i ledwo mieszcze się na szerokości ulicy  Kolejne skręty, potem zakręty i to samo - moto nie chce skręcać tam gdzie chce  Trochę się wystraszyłem zwłaszcza, że cały czas padał deszcz i ślisko jak cholera wiec emocji miałem pod dostatkiem. Ale uspokiłem się i stwierdziłem, że musze się przełamać i spróbować przeciwskrętu (nie myślałem, że tak trudno jest świadomie to zastosować - w głowie siedzi jakaś blokada  ) No wiec raz, drugi, trzeci i faktycznie działa.  
Przed każdym zakrętem musiałem się zmuszać żeby to zastosować ale zaczęło mi to wychodzić i byłem całkiem z siebie zadowolony. 
Jadę sobie cały zadowolony (i mokry  ) i zastanawiam się czemu instruktor wsadzając mnie na taką bestię przemilczał tak ważną kwestie  Po zakończeniu jazdy pytam go więc wprost czemu nic mi nie powiedział o przeciwskręcie?  
Nie bedę tu cytował całej jego wypowiedzi, ale stwierdził, że nie istnieje cos takiego jak przeciwskręt i że mam słuchać jego a nie czytać głupie książki i słuchać rad od pseudomotocyklistów. Podzieliłem się z nim moimi uwagami i spostrzeżeniami, jako przykład podając obecną jazdę i powiedziałem że kiedy jadę w prawy zakręt pomaga mi kiedy pchnę prawą manetę do przodu, bo moto ładnie się pochyla. Facet zrobił dziwną mine i powiedział, że niesłyszał większej bzdury, żeby skręcać w przeciwnym kierunku do jazdy. 
Trochę się zagotowałem  ale ponieważ jestem w kwestii motoru ostatnią kompetentną osobą na świecie, postanowiłem zbadać temat dokładniej zanim wdam się z nim w kolejną dyskusję. 
A więc jak to jest z tym przeciwskrętem? Czy zasugerowałem się książką i wydaje mi się że to działa (instruktor ma rację) czy może instuktor gówno wie (podobno to motocyklista z 30 letnim stażem) 
Czekam na wasze opinie