Skocz do zawartości

Długi

Forumowicze
  • Postów

    44
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Długi

  1. w tamtym roku ścigałem się na autostradzie swoim byłym fazerkiem model '98 z fazerkiem model '2001 na autostradzie Gliwice-Wrocław. Przez 100 km pruliśmy maksymalnie ile fabryka dała czyli 230 km/h. Mój spalił przy tej prędkości 6,9 l, a kolegi 6,5. Więc problem w twoim fazerku tkwi pewnie w odpowiedniej regulacji gaźników i filtrze powietrza, bo spalanie rzędu 7 litrów na pewno nie jest normą.

     

     

    Pozdr

  2. Koszty są kwestią indywidualną. Zależy kto co lubi.

    Całkowite koszty w moim przypadku powinny się zamknąć w granicach 1.500-1700 zł (pobyt ok. tygodniowy)

    Wchodząc w szczegóły:

    Spanie planuję w kwaterach prywatnych. We wrześniu ceny trochę spadają.

    Koszt pokoju 2-osobwego to wydatek rzędu 15-20 EUR.

    Wyżywienie jest droższe niż w Polsce, dlatego zawsze zabieram trochę konserw i suchego prowiantu. Najtańsze są pizze i fast foody. Ceny porównywalne do Polski.

    Paliwo liczyłem średnio po 4,20 / litr - łączna długość trasy 2.500 km.

    Trasa liczona przez Słowację i Węgry (odpadają opłaty za Autostrady i winiety).

    Miejsce pobytu: jeszcze nie wiem dokładnie, ale na pewno gdzieś w okollicach Zadaru. Stamtąd jest blisko do wielu fajnych miejsc.

     

     

    Pozdrawiam

  3. Ja mam ochotę wybrać się do chorwacji, ale na przełomie sierpnia i września na tydzień lub dwa. Pogoda pewna i praktycznie po sezonie. Nie ma problemu z kwaterami, ceny są dużo niższe. Byłem już dwa razy. I w tym roku chętnie zaliczyłbym trzeci raz. Jeśli ktoś planuje wyjazd w tym czasie chętnie się dołączę.

  4. Ario !

     

    Co do wentylatora i czujnika oleju to chyba niewiele pomogę. Ja nigdy nie musiałem sprawdzać w swoim Fazerku takich rzeczy, ale powiem ci że mój wentylator włączył się w ciągu 5 lat tylko dwa razy co świadczy o świetnym chłodzeniu cieczą.

     

    O zawory się nie martw. W Fazerkach nie ma co regulować. Niewłaściwe luzy zdarzają się bardzo rzadko. Co do rozrządu to polecam przy takim przebiegu wymienić łańcuszek i ewentualnie napinacze.

     

    Pozdrawiam

  5. Nie można pogodzić wszystkich czynników, które podałeś.

    Modele CBR należą do najbardziej niezawodnych, ale i najdroższych. Ale właśnie te polecam. Zapłacisz trochę drożej, ale w trakcie eksloatacji będziesz miał dużo mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia ewentualnych awarii i zaoszczędzisz kasę, którą być może byś wydał eksloatując pozostałe sprzęty. I nie wierz w mity, że części do CBR-ek są droższe niż do innych modeli (mówię o częściach eksloatacyjnych nowych). Sam jeżdżę XX-em i wcale nie jest wiele droższy w użytkowaniu od Yamahy Fazer 600, którą jeździłem 5 lat.

     

     

    Pozdrawiam

  6. Jeśli kupujesz motocykl japoński za 4.500 zł to albo musisz się perfekcyjnie znać na rzeczy, albo znać kogos kto jest fachowcem. A i tak zawsze znajdą się rzeczy, których gołym okiem nie wykryjesz.

    Ja kupiłem kiedyś Hondę CB 650 rocznik 83 (tak przynajmniej było napisane w papierach). Później sie okazało, że produkcja mojego modelu zakończyła się w roku '81.

    Był to mój pierwszy japoniec, więc byłem trochę podniecony podczas kupna i nie zwracałem uwagi na szczegóły. Po prostu chciałem go mieć jak najszybciej. Do transakcji doszło. Kosztował mnie 4.700 zeta. Pojeździłem nim jeden sezon i nakręciłem w tym czasie 6.000 km. Pewnego pięknego dnia wracając do domu z przejażdżki silnik nagle zgasł i dotoczyłem się pod dom. Silnik się dosyć mocno nagrzał.

    Rozrusznik nie miał siły zakręcić wałem. Znajomy, który miał trochę większe pojęcie o japońcach stwierdził, że coś się zatarło. Po rozbiórce głowicy okazało się, że wałek rozrzadu zatarł się na skutek zatkanych kanałów dolotowych oleju do głowicy niczym innym jak zwykłym silikonem. Wżery były tak silne, że głowica i wałek nadawały się do wyrzucenia. Nie bawiłem się w naprawę tylko motor sprzedałem w takim stanie po można się domyśleć jakiej cenie. Nie wierzę w to, że poprzedni właściciel nie wiedział co sprzedaje. Tym bardziej że gościa można było później na próżno szukać.

    Po tym incydencie stwierdziłem, że nie ma sensu pakować pieniędzy w używany motocykl kupiony w Polsce. Tym bardziej kilkunastoletni.

    Kupiłem nowego Fazera i przejeździłem nim 5 lat nakręcając 70.000 km. Zakupu nie żałuję. Zaznaczę, że wkład własny przy kredycie wyniósł mniej więcej tyle samo ile zapłaciłem za trefną Hondę CB 650 .

    Chcę przez to powiedzieć, że lepiej kupić motocykl nowy i wziąć częściowy kredyt, w końcu nie są już takie drogie jak 5 lat temu, niż kupować używkę niewiadomego pochodzenia. Zaoszczędzisz sobie dużo nerwów, kasy, a może nawet i zdrowia.

     

    Wybór należy do Ciebie

     

    Pozdrawiam

×
×
  • Dodaj nową pozycję...