wtrącę swoje trzy grosze.... wpisuję słowa na gorąco - przeczytałem "słowenia" to opisze co widziałem.. Ale nie pomne teraz nazw wszystkich miejsc które odwiedziłem.. Takie "szczegóły" musiał bym skonsultować z moim przewodnikiem - prowadziła mnie po słowenii po baaardzo atrakcyjnych miejscach i miałem komfort "jechania pod dyktando" jak na najlepszym rajdzie :o) zacznę od Alp Izerskich /prosze wybaczyć nieprawidłowe nazwy - jutro ustalę ich właściwe formy pisania :o)/ wjazd od Austrii w okolice szczytu Triglav.. bajeczne zakręty i serpentyny.. jest miejsce "mekka motocyklowa" gdzie na górnym parkingu motorków multum i ludziska robią zjazd - nawrót i wyjazd.. Jest miejsce z potokiem wypływającym z doliny wypełnionej białymi kamieniami. Wyobraźcie sobie ze 200 metrów szerokie koryto rzeki /suche, białe kamienie/ i wijący się między kamieniami szmaragdowy potok.. Zimny jak diabli -może z 5 stopni miał.. nogi marzły po minucie moczenia.. na brzegu pensjonaty i campingi.. I baseny-stawiki z krystaliczną wodą i miejscem do kąpieli - słonecznych bo mimo dużego nasłonecznienia i prawie żadnego przepływu, białe kamienie odbijają promienie i woda się nie nagrzewa.. u podnóża szczytu Triglav jezioro z kempingiem nad brzegiem i miasteczko../nazwy jutro/. i kolejka linowa na szczyt po drugiej stronie Triglova.. Widoki na Alpy - palce lizać.. Schodziliśmy z tamtąd trasa narciarską.. 4 godziny ostrej marszruty w dół.. Nogi wchodziły do.... Bolały po prostu.. później pojechaliśmy nad wybrzeże.. szczerze mówiąc to nie był dobry pomysł. kempingi co prawda są.. standard wysoki i średni - czysto i jak na naprawdę duużą ilość turystów chwała za warunki sanitarne. Za utrzymanie ich w czystości. Może to zasługa też przebywających tam ludzi - sami dbali żeby nie było brudno... Ja też dbałem :o)... Nie ma co myśleć o kąpieli w Adriatyku. wybrzeża mało i praktycznie całe zagospodarowane. Woda "techniczna", mętna, z wodorostami.. Ale na kempingu basen free ze słoną wodą.. Po trzech dniach byczenia się i opalania pojechaliśmy do Piranu i czegośtam.. - drugie miasteczko w sąsiedztwie Piranu. Piran to stary port. Jeśli dobrze pamiętam to wjazd do miasteczka jest płatny.. 15 minut free a potem sporo euro za miejsce parkingowe. przed miasteczkiem parking taniej. warto zostawić sprzęt i wejść do miasteczka - jest tam muzeum nurkowania i urocze knajpki..Żarełko - rybki tanio... A zachód słońca nad portem widziany przez maszty jachtów - .......... miodzio... potem jaskinie. Ta co opisana wyżej to zabytek UNESCO i największa w europie. i flora i fauna jakaś unikatowa..I zwierzątko jedyne na świecie, ślepe i białe... Zwiedzanie zaczyna się od stania w tasiemcowej kolejce ale idzie szybko. pod ziemią jedzie się kolejką /korytarzy do zwiedzania 22 kilometry/ Zwiedza się trase pieszkom około 1,5 km. Powrót kolejką. Warto mimo że bilet faktycznie drogi. Ale... Jest jeszcze lepsza jaskinia. bilet do niej 1/3 tańszy.. do wejścia trzeba zejść 20 minut ścieżką.. Wejście takie sobie - jak do Łokietka w Ojcowie.. Byłem zawiedziony.. Po 300 metrach szukałem szczeki pod nogami. Nie da sie opisać ogromu przestrzeni zamkniętej pod ziemią. brakuje słów by opisać podziemną rzekę i siedem wodospadów. od stropu do dna jaskini 300 metrów.. długość - tak na oko 600 metrów.. Zwiedzasz to kładkami wykutymi w zboczu i częściowo podestami przerzuconymi nad rzeką.. A dalej wchodzisz do sali koncertowej... Jedyna podziemna sala gdzie można pomieścić 20 tyś ludzi i jest wyśmienita akustyka. Niestety - koncerty odbywają się rzadko - ogromna wilgotność niszczy instrumenty ... na zakończenie Liublana.. Dojazd autostradą płatną w systemie bierzesz bilecik i płacisz na zjeździe.. Ale jest też droga alternatywna- równoległa do dwupasmówki. Co ciekawe drogi oznaczone na żółto mogą być szutrowe.. Normalnie słupki, znaki, miejscowości ale szuter.. stolica zawsze ma jakieś imprezy koncerty , festyny przedstawienia na wolnym powietrzu.. Turystów dużo. pizza - chyba lepsza niż włoska :o) a dalej Maribor i jeszcze jakieś miasteczko z wysokim zamkiem i powrót do domu.. ceny kempingów jak powyżej. niektóre płatne za namiot i samochod, niektóre za osobe i samochód.. Jest zawsze łatwo się porozumieć. np. spaliśmu na prywatnym kampie z basenem z ciepłą wodą, podświetlany gdzie ustaliliśmy że płacimy za namiot a samochód free. Więc po znaleźieniu miejsca pośród norwegów i duńczyków, spaliśmy na karimatach w śpiworach pod gołym niebem.. Tylko dzieciaka przenieśliśmy potem do samochodu.. W nagrodę mielismy sniadanko dla bajtla za darmo. i z internetu można było skorzystać - wifi na całym kampie.. chcę tam wrócić.. A nie napisałem jeszcze o tym zamku w skale.. Też piękna rzecz. zawody rycerskie się tam odbywają. i jeszcze miasto na "B.." w okolicy Liulliany.. Zamek nad jeziorem / woda ciemno-zielono-niebieska/ na skale i kościółek na wyspie.. Oczko w głowie herr Tito za dawnych czasów.. mam fotki z kąpieli w jeziorku z zamkiem w tle.. jeśli chcecie to opisze-odświeżę trasę. Było tego ze 3000 km.. Więc kasy trzeba trochę przygotować. I nie można się spieszyć.. Nam wystarczyło 10 dni. to optymalny czas na zwiedzenie malutkiej Slovenii /podobno 6 mln ludzi na obszarze województwa Śląskiego../ . Jednak warto.. gdyby kasa dopisała chętnie zabrał bym się na taki wypad raz jeszcze. Zwiedzanie - Słovenia, kąpiele, opalanie i Adriatyk-Chorwacja.. pzdrw przeczytałem opis trasy Joajera- nazwy mi się przypomniały. jezioro pod Triglavem to Bohinskoje Jezero. niedaleko wodospad. to tam była kolejka linowa na szczyty a oczko w głowie Tito to Bled. miejsce ze szmaragdowym potokiem i białymi kamieniiami to Krainska Gora i tam faktycznie bardzo dużo motorków. bo to jest droga na tę przełęcz z serpentynami.. To właśnie gdzies w kierunku na włochy chyba.. i zapomniałem o wąwozie vintgar.. Przełom Dunajca jest ciekawy ale tam jeszcze ładniej... Wąsko i mniejszy potok ale widoki ładniejsze..