witam mam maly problem otoz w bandicie 1200 z 1998 roku cos sie ztegowalo śmigam sobie ostatnio wszystko pieknie cudnie wiater we włosach komary w zębach i j*b wjechałem w dziurę i grat zgasl no to dawaj na pobocze na luzie zapalil wszystko gitara wrzucam 1 bieg a on tach tach tach i zgasł no to sie nie poddaje zapalam na nowo mowie moze z 2 zapinam 2 a on tach tach tach zgasl to se mysle moze ten cholerny czujnik od nóżki bocznej no to noża w rękę i j*b ucięty ale nic to nie dalo no to siłą mięśni moto pcham do domu może ktoś coś wie na ten temat może ma jakiś czujnik albo cholera wie co ze jak sie w dziurę wjedzie bo po co sie gapić na drogę jak można na ładne panie i moto zgasło pewnie sprawa prądu albo czegoś bo motocykl chodzi bardzo ładnie wkręca sie i wogule lala sie bieg wrzuci i se zdechnie help mi ludki w skrzyni nic nie zgrzytło nic nie chrupło