witam, dotyczy: Honda Montesa NS-1 80ccm 1995 rok tytułem wstępu: parę dni temu, gdy wracałem motocyklem, przestał "ciągnąć", nie wchodził na obroty, dławił się. Pomogło, gdy ustawiłem ssanie na stałe i pracując manetką gazu gdy sie dławił i nie ciągnął jakoś dotelepałem się do domu. Jechałem ok 30 km na tym ssaniu. problem: po rozebraniu motocykla stwierdziłem, że "odpadła" iglica w gaźniku, ta, która porusza się w dół i w górę w czasie pracy manetką gazu - odpadła w tym znaczeniu, że opadła na stałe w dół blokując otwór w gaźniku, w który normalnie wchodzi, na stałe. Temat naprawiłem, sprawdziłem "na sucho", że pracując gazem wszystko chodzi jak należy. Ale przy próbie odpalenia - null. Posprawdzałem jeszcze raz gaźnik, świecę, filtr paliwa - wszystko ok. Świeca normalnie daje iskrę aż miło patrzeć, a moto nie pali. Wlałem nawet bezpośrednio do komory spalania, przez otwór na świecę strzykawkę paliwa, żeby wykluczyć, że coś z dopływem paliwa nie tak - i nadal nic. Motocykl nie pali. Pomóżcie, co to może być. Sam już odpadłem i nie mam żadnego pomysłu.