Skocz do zawartości

owczar

Forumowicze
  • Postów

    17
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez owczar

  1. hehe, spoko, lepiej, że nawaliło w bazie, a nie gdzieś w dalekiej trasie ;) pozdro! ps. oczywiście wiesz, że trzeba dokładnie oczyścić okolice świec przed ich wykręceniem? najlepiej zanim jeszcze fajki zdejmiesz. jak nie masz kompresora to można to wykonać odkurzaczem (dokleić np. miękką rurkę od paliwa).
  2. Hej! z całym szacunem dla Twojej wiedzy, uważam, że dyskusyjna jest zasadność publikowania rady brzmiącej "Wyjmij filtr powietrza i przejedź parę kilometrów. Ale nie za dużo! jedziesz bez filtra". Wypadałoby dodać - uważaj na wiatr, żeby nie porwał leżącego na poboczu kurzu i piachu, nie jedź za ciężarówką, której prawe koła podrywają z ziemi kurz, ani w pobliżu budowy, i tylko po czystym (i suchym!!) asfalcie... Silnik to odkurzacz. Cały zassany syf ląduje w jego wnętrzu (i w gaźnikach). Filtr po prostu trzeba wymienić, jeśli jest zapchany i nie da się wyczyścić powietrzem - to widać, jak się go weźmie do ręki. A jeśli to nie filtr, to przyczyną czarnych świec może być jeszcze - "zmowe" odpalanie na zbyt krótki czas (praca głównie na ssaniu) - zła regulacja gaźników (skład mieszanki) - za zimne świece (sprawdzić, czy są właściwe) - zużyte świece (sprawdzić szczeliny - może te mokre mają za dużą) Mokre świece to niekoniecznie od paliwa - w gaźnikach możesz mieć wodę... (mogą też uszczelniacze zaworowe puszczać, no ale to widać, kiedy świeca jest mokra od wachy, a kiedy od oleju). powodzenia! o--o
  3. Tytułem dygresji - czy mam rozumiec, ze Ty zalecasz zdejmowanie tarczy do wywazenia kola po zmianie gum?? :) Ja obstawiam gumy - może to wynikać z rzeźby bieżnika. Miałem tak kiedyś w PilotActiv na GS500. Efekt był wyczuwalny w wąskim zakresie prędkości, przy wolnej jezdzie - zwlaszcza przy delikatnym hamowaniu. Sprawdz na rownym asfalcie, czy taki sam efekt masz w zlozeniu (na boku wzorek się zmienia i powinny się równiez zmienić drgania). pozdrawiam o--o
  4. Słuchajcie, niedawno robiłem to w Fazerze sam i da się - wcaaaaale nie jest trudne! Jest jeden myk ułatwiający sprawę - trzeba odkręcić górny wspornik airbox-u - taka blaszka, ktora (gdy jest na miejscu) uniemożliwia pionowe ruchy airboxem (btw, airbox - wbrew pozorom da sie wydlubac z ramy bez wyjmowania silnika)... Kolejność wlasciwa: - zdemontować górny wspornik airbox'u - odsunąć airbox max. do tyłu - podłaczyć linki gazu - wsunąć gaźniki od lewej strony silnika - wcisnąć gaźniki w króćce przy głowicy i przykręcić opaski - nasunąć gumy airbox'u i przykręcić opaski - zamocować airbox do ramy Robiłem to pierwszy raz, więc troche sie zeszło, ale na spoko w pojedynke wykonalne i wcale nie jest to jakas straszna sztuka cyrkowa ;) Aha - jakby ktoś szukał to króćce można nabyć w Larssonie za jakies 380. powodzenia! o--o
  5. uuufffff... 1100 km i pół litra oleju w dupu... Ale łożysko w kole wytrzymało i dupa też - gorzej z oponami, heh... Ja sam czuję niedosyt. Jakoś za blisko, za szybko, za krótko :) Dzięki!! Było zajebiście!! to kiedy następna wyprawa? :D o--o
  6. dwie i pół?... :lalag: pozdrawiam o--o
  7. Przedtem dociskałeś kiere ramionami i koło było właściwie dociążone (nie miało znaczenia jak wciskałeś klamkę). Teraz odciążyłeś stery i prawdopodobnie zbyt gwałtownie wciskasz klamke (zgaduję - trafiłem?) Jeżeli tak jest jak piszę, to spróbuj wciskać klamkę łagodnie - płynnie zwiększaj ciśnienie w przewodach. w tym czasie masa maszyny i Twoja (przez podnóżki) zostanie przeniesiona do przodu i sklei się przednie zawieszenie. A wtedy opona będzie właściwie dociążona i moto będzie hamować jak dawniej, albo nawet lepiej? Nie przekonuje Cię to, bo przedtem bez zbędnych ceregieli miałeś przyczepność, a teraz jakieś durne "dawanie czasu" jest potrzebne, żeby osiągnąć to samo? Być może i racja! Ale spróbuj, porównaj i zobacz, czy coś zyskujesz.... pozdrawiam o--o
  8. Według mojej, skromnej wiedzy: kiedy przedni hebel blokuje koło, kierownica zaczyna szaleć. Ale rozpędzona masa motocykla sprawia, że cały układ (Ty + sprzęt) suniecie dalej w pierwotnym kierunku. I nic złego sie nie dzieje. Jeżeli teraz usztywnisz kierownicę, zaczniesz przenosić drgania kierownicy na swoje ramiona, a potem dalej - przez zadek - na całośc motocykla. A wtedy wracamy do kierownicy, która będąc w amoku oczekuje stoickiego spokoju ze strony główki ramy. Niestety, w zamian otrzyma ona z powrotem swój własny amok plus to co dodasz od siebie. Nie umiem tego dokładniej opisać... To takie sprzężenie zwrotne (dodatnie). pozdrawiam o--o
  9. Ja robiłem... :notworthy: I potwierdzam: Próbujesz, próbujesz, aż wreszcie słyszysz pisk przodu na suchym betonie!!... Szczęka normalnie opada :banghead: A zaraz potem wydaje się niedorzecznym próbować tak ze sztywnym uchwytem na sterze... a to już nie jest takie łatwe jak blokowanie przodu... ale też działa, jak sie akurat uda :buttrock: pozdro! o--o
  10. Jechałem kiedyś XVS1300 (raz! i nawet bylo fajnie!) - takim ciężkim potworem z podestami z przodu, pierwszy raz na takim.... Głupie uczucie, tak siedzieć, faktycznie się wydaje, że przy ostrym hamowaniu przefrunie sie tyłkiem nad bakiem.... Wtedy nie miałem pojęcia o podnóżkach przy hamowaniu... No i teraz tak sobie myslę, że jeśli ktoś jeździ tylko takim sprzetem, to moze sobie wyobraża, ze na motocyklu turystycznym, albo sportowym ten wysoki "bańkowaty" bak ma zatrzymywać przy hamowaniu?? I że wtedy łatwiej ręce odciążyć?? Nie wiem... główkuję sobie, że w pewnym sensie może byc nawet łatwiej niż np. na moim fazerze, ale - jak zwykle - trzeba by spróbować... :biggrin: pozdrawiam o--o
  11. Tia, to ja też podziękuję w tym miejscu - bo jest za co!! Ci goście urodzili się po to, żeby uczyć!! Kurde, choć przyznam, że wszystko mi się od tego bycia uświadamianym w głowie powywracało i efekt jest taki, że teraz mniej umiem niż kiedyś (?).... Khemmm.... Zaraz... No nie!! - więcej nie umiem, niż kiedyś! A to objaw pozytywny... Odkrywam na nowo motocykl i jazdę nim, i widzę, że tu naprawdę jest się czego uczyć, mimo że być może trochę uwiera mnie niewyraźne poczucie "cofnięcia" się gdzieś w okolicę początku... Bo wicie, ja to staż mam już taki, że ho ho! 3 sezony całe, buahahaha, i juz myslalem nieskromnie, ze jezdzic potrafie! No i z takim myśleniem tylko używalem motocykla, jak dyliżansu - do pracy, do domu, czasem wypad jakis, czasem kolka na rondach... Nie wiedziałem po co jest zawieszenie (no, na swój sposób wiedziałem - ma wybierać nierówności terenu i tyle!). Ale to uczucie cofnięcia się jest do ogarnięcia. Najważniejsze nad czym pracuję codziennie na mieście to świadomośc jazdy. Bo do tej pory (zanim trafiłem do Konika) jeździłem po prostu na pałę. Teraz świadomie szukam na rondzie punktu, w ktorym sie najmocniej skladam i dodaje ognia. Czasem nawet uda się to połączyć z wahnięciem i dupa przeleci na drugą mańkę... Jak wszystko zadziala, banan na gębie gwarantowany!! :evil: Palce, kolana, klamki, odciążanie kiery, podnóżki, i podnóżki, i najtrudniejsze - otwieranie się do zakrętu... i tak do znudzenia - wciąż o tym wszystkim muszę myśleć, to bardzo rozprasza, więc trzeba strasznie uważać. Ale warto! Po jakimś czasie już wiem, jak być powinno i radocha jest przeogromna, kiedy tak właśnie uda mi się zrobić. Tym bardziej, że to nie chodzi tylko o wierne małpowanie czynności, które ktoś usilnie wtłacza nam do mózgowni!! Okazuje się, bowiem, że nagle motocykl zaczyna jechać!! - i wiecie co? Wcale nie trzeba zapier..lac, żeby jechać dynamicznie, płynnie, przystojnie i z jajem. 3 x polecam!
  12. no nie, to jest czas brutto - czas potrzebny zwiekszenie cisnienia w ukladzie cham. plus zlozenie zawieszenia. Jezeli nacisniesz klamke gwaltownie, to klocki zacisna sie szybciej, ale najprawdopodobniej zblokuja Ci kolo, bo motocykl nie zdazy zauwazyc, ze chcesz hamowac... co oznacza tutaj 'delikatne odpuszczenie gazu' - jaki efekt ma dac? czy chodzi o delikatne hamowanie silnikiem? czy po prostu zaprzestanie przyspieszania i wyrownanie obrotow? o--o
  13. elo ja mam parę uwag: 1. bylo o wciskaniu klamki na maksa i puszczaniu - kiedy kolo sie blokuje. OK, ale puszczamy nie do konca, a tylko poluzniamy klamke odrobine. Bo: zanim uklad hamulcowy bedzie gotowy do hamowania, musi wzrosnac w nim cisnienie - a na to potrzebny jest czas (1 s). To przy okazji jest powod do tego, zeby nie wciskac klamki nagle (bo wtedy kolo sie szybko blokuje i jest dupa, a nie hamowanie), lecz plynnie, stopniowo. TYm samym skladamy przedni zawias i opona zaczyna byc wlasciwie dociskana do podloza. I teraz, jezeli chcemy hamowac "impulsowo", czy "pulsacyjnie", to jesli po zablokowaniu kola puscimy klamke zupelnie, zafundujemy sobie kolejna sekunde straty w hamowaniu (bo znowu musimy przygotowac heble). 2. wcisniecie sprzegla przy uzywaniu tylnego hamulca sprawia, ze latwo mozemy stracic tylne kolo (zablokowac). A jezeli naped jest zapięty (sprzeglo puszczone), to silnik nie pozwoli nam zablokowac hamulcem tylu (latwiej mozemy kontrolowac sile hamowania). 3. bylo tez o uslizgu tylu w zakrecie.... NIE WOLNO zamknąć wtedy gazu, bo potrzebujemy calej przyczepnosci jaka oferuje nam tylna opona. Zamkniecie gazu to hamowanie, zamieniajace nam czesc przyczepnosci bocznej na dzialanie obwodowe. Z tego wynika ze nalezy rowniez zaprzestac przyspieszania. 4. w zlozeniu dohamowanie juz uslizgujacego sie kola tylem, zeby kolo nie odzyskalo przyczepnosci "bo_bedzie_highside"... To mi wyglada na winklowanie w stylu supermoto. Jesli autor tej myśli tak potrafi to szacun! Ale moim zdaniem po takiej reakcji mamy momentalna glebe. Jeżeli plama oleju jest ogromna to raczej i tak już leżymy, ale byc moze jest szansa wyjscia z tego, wiec tak czy siak warto sprobowac wytrzymac - z a m r o z i c wszelkie reakcje; niczego nie wciskac, nie przekręcać i nie szarpać! Motocykl zacieśni (tyłem) zakręt, a tylne kolo samo odzyska przyczepnosc. Wtedy mozna wyprostowac, zatrzymac i otrzeć pot z czola :flesje: Aha, no i NIGDY, przenigdy nie próbujcie się podpierać w takiej sytuacji nogą! Nic dobrego z tego nie wychodzi, w najlepszym wypadku zwichnięta kostka... 5. bardzo ważne jest patrzenie - poziomo, rowno z horyzontem. I daleko!! Latwiej jest wtedy "odlaczyc" bojacą się utraty rownowagi glowe, od tanczacego motocykla.... :banghead: o--o
  14. Ja nie wiem co to kurs krosowy :) ale przed wyjazdem wziałem 600 pln i kupiłem 200 $. Na Ukrainie kupilem za to 1000 hrywien. Czyli jedna hrywna kosztowala mnie 0,60 pln. To chyba dobry kurs??
  15. Ja wymieniałem dolce w banku przy przejsciu granicznym (Rawa Ruska). Kurs: 5 hrywien / dolar. Trzeba po prostu chwile sie zastanowic i policzyc. Nie jest tak zle :rolleyes:
  16. czesc! Na liczniku przybyło 2140 km, a mi ciągle mało i już wczoraj wieczorem chciałem jechać znowu. Nie bez celu, nie sam... Z ludźmi takimi jak Wy! Jestem szczęśliwy, bo przeżyłem coś wyjątkowego; szczęśliwy, że parę razy straciłem świadomość czasu - a ostatnim razem tak, że aż kalendarz w telefonie przestawiłem, myśląc, że źle chodzi... :icon_mrgreen: Nikogo z Was przed wyprawą nie znałem (prócz Kamandira), nawet nie czytałem... I wiem, że z wszystkimi chcę pojechać znowu do "nie_ważne_gdzie". Ukraina, pełna niespodzianek kraina, gdzie tak bardzo liczy się kolejność zdarzeń, gdzie wszystko układa się w całość niemal natychmiast i ma sens, gdzie można zjeść obiad u pani z motylkiem w oku, a kilometr dalej rozwalić felgę, gdzie można dostać kołomyi szukajac noclegu, albo zepsuc klamke sprzęgła i nie znaleźć jeziora... Dziękuję za deszcz, za słońce i kurz, za smar do łańcucha i Lwów, za jaśmin i za "tenczowy" sen dzięki za żart, powagę i stres za ciepło silników i serc za miejsce i przestrzeń za wsparcie i czas za zapach spalin i gang Za wszystko i więcej... Wam Artur Czy to egoizm powiedzieć, że cała przyjemność po mojej stronie? :icon_mrgreen: A ja szczególnie dziękuję Tobie za zwiedzanie Wiśniowca :icon_mrgreen: Artur
  17. Spotkałem się z opinią mówiącą, żeby lać jak fabryka przykazała - 10W40 półsyntetyk (i jeżeli taki był od nowa, to taki lać). A mój fazer od pierwszego przeglądu jeździ na pełnej syntezie i ma sie świetnie. Myślę, że jeżeli masz teraz syntetyk, to zmienić możesz na syntetyk, albo półsyntetyk. Jeżeli Twoj fazer jezdzi na półsyntetyku, to pelnego syntetyka raczej nie lej. Kiedyś może wykonam taki ekperyment i wleję półsyntetyczny, żeby sie przekonać, czy jest różnica w pracy silnika, skrzyni, sprzęgła... Bo tak naprawdę to chyba nie tyle liczy sie jaki olej wlejesz, ile jego, jakość, klasa lepkości i przestrzeganie wymiany max co 6000 km (razem z filtrem, ofkors). zdrówko
×
×
  • Dodaj nową pozycję...