Wczoraj chłopak miał wypadek na Chełmżyńskiej, wystrzelil z motoru jak z procy i przekoziołkował w powietrzu, po upadku na jezdnię "przeciągnęło" Go jeszcze kilka metrów po asfalcie, buty same spadły, ale dzięki Bogu 'jedynie' połamał się. Mam nadzieję, że czuje się dziś lepiej. ..3mam kciuki!! :icon_razz: Nie sądzę bu spadające buty miały coś wspólnego ze śmiercią. Działa tu niewiarygodna siła i może zerwać wszystko, co człowiek ma na sobie. ..także brak reguły na wypadki... Poza tym jak ta teoria ma się do powiedzenia "Umarł w butach"...?