Pewnie ,że dziwczyny miały łatwiej(jak jest teraz -nie wiem).Zdawałam wieeele lat temu,komentarzy co nie miara,dziwczyna zdająca kat A-niebywałe zjawisko!Uczyłam się na wsk-125 :) ,a zdawałam na mz etz 150 :) Przyszło kilku egzaminatorów,trochę gapiów,nie powiem mój egzaminator(zaraz po zaliczeniu placu samochodem)wyprowadził mi machinę,odpalił,rozgrzał,ponarzekał,że sprzęgło ciągnie,że jakiś taki rozregulowany...gdy kręciłam ósemki,jakiś miły pan wszedł mi niemal pod koła...W końcu egzaminator stwierdził,że jeździć umiem,więc na miasto jechać motorem nie muszę,pojechaliśmy tylko samochodem.No i zdałam,bez żadnych świństw :)