Wszystko ładnie/pięknie w jeździe kontemplacyjno-szkoleniowej. Ale np. jedziemy sportem na VI 12.000 obr./min i zbliżamy się do zakrętu, który chcemy przejechać na II. Max hamowanie, tylne koło prawie nie dotyka asfaltu. No i jak równie ładnie/pięknie tj. z przegazówkami zejść z VI na II, gdy prawa dłoń jest zajęta absloutnie precyzyjnym naciskaniem klamki na granicy uślizgu? Ja staram się jednocześnie hamować i dodawać gazu, ale tył często i tak wierzga a hamowanie nie jest optymalne.