Skocz do zawartości

Raio

Forumowicze
  • Postów

    1003
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Raio

  1.  

    nie zapominamy. Właśnie min. o tym piszę - jakiś idiota zabił 17 ludzi, bo był idiotą - a w tv pie*dolą o tym, ze jesli damy więcej patroli i fotoradarów, to liczba wypadków się zmniejszy.

     

     

     

     

    Tak, zmniejszy się bo prędkość jest często jedną z przyczyn wysokiej śmiertelności w wypadkach i samych wypadków. Co weekend na drogach ginie 2x tyle osób ile zginęło w tym 1 wypadku i najczęściej nie są to ludzie siedzący na skrzynkach po jabłkach, tylko "normalni ludzie" w normalnych samochodach zapiętych w pasy ale mieli tego pecha, że kierowca jadący z naprzeciwka lub oni sami uznali, że 150km/h to dobra prędkość i że zdążą przed zakrętem, że na tym skrzyżowaniu to nic nie wyskoczy z podporządkowanej i można wyprzedzić kolumnę gamoni jadących zgodnie z przepisami. Ta liczba śmiertelnych ofiar to także piesi, których wziął na maskę rozpędzony samochód i nie ważne z czyjej winy, prawda jest taka, że przy np 50km/h pieszy miał spore szansę przeżyć ale kierowca jadący 90km/h mu tę szansę odebrał.

     

    To pisałem Ja, posiadacz kilkunastu punktów za nadmierną prędkość i wyprzedzanie w miejscach niedozwolonych, więc jestem również gorącym zwolennikiem urealnienia niektórych przepisów i ustawionych znaków drogowych ale mimo wszystko mam w pamięci to, że większość restrykcji ma na celu zapewnienie nam, użytkownikom dróg bezpieczeństwo.

     

     

     

     

  2. Tak to się robi za wschodnią granicą:

     

     

    Przegrać z Nissanem GT-R Switzer P800 w dodatku na mokrej nawierzchni to żaden wstyd, a iść łeb w łeb do 280-300 km/h to i tak nieźle :D

     

     

     

    Patrz Hero to jednak da się startować mocnym motocyklem na mokrym i nie dać się zabić przez tylne koło, no ale co komu z wyścigów na prostej, kiedy można upaść albo co gorsza przegrać :biggrin:

     

     

  3. :biggrin:

     

    Rozumiem że robiłeś to wszystko w deszczu albo na bardzo mokrej nawierzchni ? Naprawdę muszę to kiedyś zobaczyć, jak dynamicznie (zwłaszcza z piskiem opony :) ) ruszasz w takich warunkach spod świateł.

     

     

     

    Oczywiście że motocykle dużej mocy próbowałem na suchym bo ja litrów nie ogarniam :biggrin: natomiast jeżdżąc moją poczciwą staruszką, podobnie jak Saska nie widzę problemów przy uślizgu koła przy ruszaniu czy to na mokrym czy to na suchym, bardziej to zabawne niż straszne a i przyśpieszać na mokrym bez kompa też się da.

     

    Skoro już sobie tak docinamy to powiedz mi Hero po grzyba ci moto, który jak piszesz wywraca się przy starcie :biggrin:

     

     

     

     

  4. Sprawdziłem na 1 litrze, 2 ponadlitrowych i choć na pewno nie osiągnąłem jakiś spektakularnych przyspieszeń jakie osiągają doświadczeni jeźdźcy w tych klasach ale w mojej ocenie wystarcza to spokojnie na objechanie prawie wszystkiego co ma 4 koła. Zważywszy na miałkie moje w tym temacie umiejętności śmiem twierdzić, że dynamiczne ruszenie litrowym moto to nie jest szczyt heroizmu.

    Skoro komp tak wszystko liczy to skąd te wszystkie odjazdy tylnego koła przy wyjściach z zakrętu.

    Żeby było jasne, nie oceniam negatywnie ścigantów ale co poniektórzy zapodają tutaj opowieści godne artykułu „prawdziwy motocyklista” o tym jak kolo podrasowanym pierdopedem wyprzedza Tico czy innego Matiza. Prędkości trochę inne ale poziom heroizmu wstrząsająco podobny:D

     

  5. Tu nie chodzi o lęk tylko o to że tego typu zabawa kończy się położeniem moto, przy mocniejszym sprzęcie, np takim jak mój (193 KM) zerwanie przyczepności dzieje się dosłownie w moment...

     

    Na mokrym żadnej frajdy nie ma, bo wtedy wykorzystujesz małą część mocy motocykla. Zabawa zaczyna się przy dobrej przyczepności i równym asfalcie :bigrazz:

     

     

     

    I tu właśnie wychodzi cały majstersztyk wyścigów spod świateł. Ruszenie w miarę szybkie motocyklem dużej mocy to nie jest jakaś tam fizyka nuklearna, natomiast na deszczu: „uuu no tu to już się nie da i nie fajnie” ale jakoś zawodnicy ścigają się na mokrym. Wniosek jest taki : Każdy ścigant spod świateł czuje się jak Rossi … do pierwszego deszczu. :biggrin:

     

     

     

    *Wyżej przytoczone cytaty są tylko wybranymi pod potrzeby mojej tezy wycinkami z dyskusji a mój post nie odnosi się personalnie do ich twórców (być może w deszczu też potrafią jeździć) :wink:

     

     

     

     

  6. Witam

    Sprawa zakończyła się niestety moją przegraną. Sąd poparł opinię biegłego, który wskazywał, że już samo wjechanie pomiędzy stojące pojazdy wytworzyło sytuację kolizyjną i to było podstawową przyczyną kolizji. Co prawda sąd przychylił się do mojej wersji wydarzeń stwierdzając, że to strażnik teksasu zajechał mi drogę i generalnie ponosimy współwinę, jednak jako, że sprawa toczyła się przeciw mnie to sąd nie rozpływał się nad kwestią ukarania drugiego sprawcy.

    Efekt jest taki że do zapłacenia mam 300zł a koszty sądowe poniesiemy wszyscy solidarnie. Zapomniałem jeszcze, że policja oskarżyła mnie jeszcze o ucieczkę z miejsca wypadku lecz sąd nawet tego nie rozważał bo zdarzenie miało miejsce na drodze wewnętrznej więc za tę część procesu zapłaci policja (szkoda, że nie osobiście geniusz, który pisał wniosek o ukaranie)

    Pojawia się pytanie: czy skoro podstawą rozwiązania sporu jest sam bezsprzeczny fakt mojej jazdy pomiędzy stojącymi pojazdami to jest sens się odwoływać od wyroku?

  7. Co zrobić żeby kierowcy nam chętniej ustępowali?

    Skończyć z kretyńską tradycją przegazówek. :banghead:

    Jedzie sobie mylący inaczej motocyklista środkiem samochody przed nim robią mu miejsce do czasu aż dojedzie do gościa który ma go w dupie lub go zwyczajnie nie widzi. Taki geniusz motocyklista ma głośny wydech więc parę razy pokręci manetką to gapa z przodu pewnie ustąpi. Jedyne czego dzielny motonita nie wziął pod uwagę to to że facet, który zrobił mu miejsce dostaje w ryj za swoją uprzejmość porcją spalin i ogłuszającym hałasem. Myśle że taki do tej pory uprzejmy kierowca za drugim razem 2x się zastanowi zanim zrobi komuś miejsce w korku

     

  8. Biegły w swojej opinii nie napisał nic o tym 'najechaniu na stopę i w wyniku tego utraty równowagi, która spowodowała Twoją kolizję z autem'.

    Wg. mnie przed sądem musisz mocno podkreślać, że jeżeli kierowca nie skasowałby Twojej stopy to do kolizji by nie doszło. Potwierdzenie obdukcją lekarską masz na tą okoliczność.

     

     

     

    Dołączyłem stosowny papierek z pogotowia lecz chyba nie jest to de iure obdukcja ale lekarz jasno tam stwierdza stłuczenie stopy.

     

     

    Oj, coś mi się wydaje, że nie mówisz nam, całej prawdy

     

     

     

    Podziel się swoimi przemyśleniami adwokacie diabła :flesje:

  9. Witam

    Zbliża się już 4 rozprawa, na której ma stawić się biegły ponieważ nie bardzo pasuje mi jego opinia z której wynika że to ja wytworzyłem sytuację kolizyjną.

    Poniżej wklejam opinię biegłego. Bardzo proszę o jakieś wskazówki.

    http://www.garnek.pl/raioo/11227473

     

    http://www.garnek.pl/raioo/11227479

     

    http://www.garnek.pl/raioo/11227493

     

    http://www.garnek.pl/raioo/11227503

     

    http://www.garnek.pl/raioo/11227512

     

    http://www.garnek.pl/raioo/11227537

     

     

     

  10. Tylko uważaj z tymi ASO i niech ci wszystko na piśmie dają.

    ASO jak każdy lubi zarobić i wynajdą każdą pierdułkę do wymiany, natomiast ubezpieczyciel będzie chciał zapłacić jak najmniej.

    Ja wstawiłem swoje moto na koszt OC sprawczyni do Motorlandu we Wrocławiu. Jak przyjmowali moto to twierdzili, że wszystkim się zajmą, również rozmowami z ubezpieczycielem. Efekt był taki, że mechanicy warsztat upierał się przy kilku rzeczach do wymiany a ubezpieczyciel uważałą za celowe chyba ze 3.

    Skończyło się na tym, że sporną kwotę za naprawę musiałem pokryć z własnej kieszeni a potem odzyskać kasę od ubezpieczyciela. Na szczęście udło się ale z trudem.

  11. He He sami odważni w tym wątku się ujawniają co to by nie oni.

     

    Też kiedyś byłem do prostego chłopa odważny i nawet lepiej mi poszło niż jemu i bohater byłem bo w obronie godności niewiasty stanąłem. Wszystko to na nic gdyż po 10 minutach chłop wrócił z 10 kolegami co skłoniło mnie i rzeczoną niewiastę do oddania się joggingowi.

     

    Jaki z tego morał? Chłop na swojej ziemi lub w jej pobliżu to ciężki i wymagający przeciwnik więc lepiej go omijać.

     

     

     

    Co do winy Grebura. Czy w PL można dostać za darmo w ryj? Można. Przekonał się o tym w podstawówce mój kolega, który zanim zdążył wytłumaczyć, zgodnie z prawdą, że to nie on dostał od dorosłego faceta taką lufę, że aż się nogami nakrył.

     

     

     

    A Yubemu to się dziwię bo zachowuje się jak świeżo nawrócony purytanin a z tego co pamiętam to miał swoją przeszłość :bigrazz:

     

     

     

  12. Skoro ratownik czuł się niewinny to po grzyba przyjmował mandat?

    Nie wiemy jak pojazd pijanego debila się poruszał bo wg ratownika to chyba musiał łukiem jechać skoro on zatrzymał się przed drogą a mimo wszystko doszło do kolizji. Bardziej prawdopodobna wersja to taka że część moto stała już na pasie ruchu, którym jechał pijany debil ergo doszło do wymuszenia pierwszeństwa przez motocykl.

    Jeżeli dobrze mi idzie czytanie to ratownik nie dostał mandatu z spowodowanie kolizji tylko za wjazd na czerwonym za sygnalizator więc sprawa ukarania którejś ze stron za spowodowanie kolizji jest ciągle otwarta.

     

  13. NA kurs to zdecydowanie ubieraj to co masz motocyklowego, natomiast z egzaminem to sam nie wiem. Z jednej strony logika nakazuje ubrać się jak najlepiej bo w stresie egzaminacyjnym różne rzeczy mągą wypaść. Z drugiej strony jak zadawałem ładnych parę lat temu to pamiętam, że egzaminator tych w motociuchach traktował wyniośle i po pańsku a my w adidaskach byliśmy swojskich chłopy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...