Skocz do zawartości

WisniASuperMagna

Forumowicze
  • Postów

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez WisniASuperMagna

  1. Witam. Przeczytalem wlasnie caly ten temat i doszedlem do wniosku ze napisze o swoim wypadku-ku przestrodze. Mozna powiedziec ze sytuacja dosc smieszna, ale niestety wypadek dosc powazny. Stoje sobie na swiatlach przy zjezdzie na trase torunska z generala maczka. Jako ze jechalismy nad zalew ze znajomymi bylo nas 3 motorki., wszyscy w wspanialych nastrojach, usmiechnieci. Jako ze swiatla sie jakos dziwnie przedluzaly, to zaczelismy robic sobie przegazowki. Odrazu dodam ze jezdze SuperMagna i moi znajomi takze byli na chopperkach i jednym nakedzie. I tutaj moge tylko powiedziec jedno, robisz przegazowke to trzymaj lapke na dzwigni sprzegla- mimo ze mialem wrzuconego neutrala to w momencie jak obroty weszly na 9 tysiecy uslyszalem taki metaliczny dzwiek i od tej pory wszsytko zaczelo sie dziac w cholernie szybkim tempie. Wskoczyla mi jedynka, motor z miejsca poderwalo do goryi niestety tu byl moj drugi blad, zamiast zeskoczyc z motoru i puscic (lepiej niech sie rozwali, ale mi sie nic nie stanie) podswiadomie zlapalem go kolanami i chcialem nad nim zapanowac. (Powiem szczerze ze teraz sam sie zastanawiam jak chcialem zapanowac nad wazaca 296 kg maszyna z czterocylindrowym silnikiem w ukladzie V - prawie 100 koni mocy i potezny moment). Prawie mi sie udalo, tyle ze jak przednie kolo wrocilo na ziemie to odbilo sie z takim impetem, ze chroniac sie przed wyjechaniem motoru, chcac sie zlapac kierownicy to odruchowo odkrecilem manetke gazu do oporu. I to byl koniec jazdy, motor polecial w betonowy smietnik, ja natomiast przeszybowalem w powietrzu ponad 40 m i wyladowalem na przystanku autobusowym. Co najlepsze odrazu po tym jak "wyladowalem" wstalem i podbieglem do maszyny. Kumple zatrzymali sie, pomogli maszyne postawic i do tej pory pamietam ten ich wyraz twarzy - mowiacy jak to mozliwe ze ty zyjesz, a spowodowane bylo to tym ze podczas tego lotu na przystanek glowa rozbilem w powietrzu sygnalizator swietlny (ten od przejscia dla pieszych) W sumie wypadek glupi, smieszny bo sam do tej pory sie zastanawiam jak mogla mi wpasc jedynka, ale zawsze czegos uczyc. Od tej pory reki z manetki sprzegla wogole nie sciagam, dopiero jak wylacze silnik to wtedy pozwalam sie na odrobine swobody :lapad: Po drugie dobry kask to jest podstawa - nie wiem jaka byla predkosc motoru, natomiast napewno byla znaczna, bo betonowy smietnik wazacy prawie 70 kg przestawilem o ponad 5 metrow. Na kasku oczywiscie jest wielka, na cala dlugosc blizna, natomiast najwazniejsze ze nie pekl i co mnie najbardziej cieszy to ze ochronil mnie przed smiercia. Po trzecie odpowiedni ubior, niestety nie zalozylem wtedy odpowiednich butow co skonczylo sie tym, ze mam pekniete stopy. Post ten napisalem, zeby podzielic sie wrazenia oraz z ta nadzieja ze moze komus ten post da cos do myslenia :cool: Pozdrowienia dla calej braci motocyklowej oraz prosba zebysmy wszyscy, w tym samym skladzie lub wiekszym skladzie spotkali sie w nastepnym sezonie. Ps. Jesli mialby ktos informacje o jakis czesciach do SuperMagny z 87 roku, to prosze o wiadomosc. Poszukuje lagow,polek,chlodnicy,kola,tarczy hamulcowej. Wszystko to jest zmiazdzone. )
×
×
  • Dodaj nową pozycję...