Witam,
Pacjent to Bandit 600 z 98r ogolnie bardzo malo uzywany bo w zeszlym sezonie przejechane moze z 1000km, a w tym max 50km. Od jakis 3 miesiecy nie jezdzony, a ostatnio odpalany jakis miesiac temu. Ale do rzeczy.
Dzisiaj go odpalilem i wszystko bylo ok do momentu az zwolnilem do konca ssanie... w tym momencie poprostu zgasl. objawy sa takie ze na ssaniu chodzi normalnie. Jak zwolnie ssanie do poziomu ok 2k obr to chodzi sobie spokojnie, rowno itd. ale jak zwolnie ssanie to poprostu gasnie tak jakby sie wylaczylo zaplon, czyli schodzi z obrotow do 0 i nawet nie probuje ich utrzymac...
Na ssaniu jezdzi sie normalnie, wchodzi na obroty, utrzymuje je, itd. w momencie wylaczenia ssania rowniez jezdzi normalnie, ale trzeba caly czas trzymac go na obrotach, bo jak sie odpusci na luzie to zgasnie, a jak sie odpusci gaz na biegu i pozniej podkreci manetke, to strzela z tlumika - ale to chyba nie ma znaczenia...
Zapalenie go bez ssania jest bardzo trudne - nie zawsze chce zalapac, ale jak sie lekko wlaczyc ssanie to pali od razu...
Co to moze byc??
mieszanka? cos z dysza wolnnych obrotow (tylko te sa chyba dwia?)? cos z filtrami?
Od czego zaczac sprawdzanie??
dodam tylko ze podczas ostatniej jazdy (tak jak pisalem jakies 3 miesiace temu) chodzil prawidlowo...