Skocz do zawartości

trava

Forumowicze
  • Postów

    20
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

O trava

  • Urodziny 09/10/1985

Informacje profilowe

  • Lubię
    ...
  • Skąd
    warszawska Praga Północ

Osobiste

  • Motocykl
    xj 600 Dywersja'95
  • Płeć
    Mężczyzna

Metody kontaktu

  • Gadu-Gadu
    1688070
  • Telefon
    pięć zero 4 929 186
  • Strona www
    http://www.trava.waw.pl

Osiągnięcia trava

NOWICJUSZ - macant tematu

NOWICJUSZ - macant tematu (8/46)

0

Reputacja

  1. huh. Mam zamiar wsiąść na wózek jutro. I jak na razie nie przyjmuję innej opcji. Może w środę, czwartek wypis, zabieram dokumentację medyczną i ruszam na konsultacje, wybrać opcję naprawy kolan (prawe w gipsie pewnie zostanie - jak napisałaś Lisena - by się wszystko w środku "połatało", by później to rozrywać i rehabilitować - jeśli więzadła same zaczną się zrastać - a to zobaczą już lekarze) i rehabilitacji. Bardzo dziękuję za odpowiedź (Lisena - poproszę o kontakt do chirurga, chciałbym z nim się skonsultować), kolejne punkty do porównania i konsultacji. Chciałbym każdemu z Was z osobna (a nawet i osobiście) dziękować za podawane namiary - ale jestem tak otumaniony, że ogarnięcie jednej odpowiedzi w miarę sensowną formą to radość. Jak już się poskładam trochę i będę mądrzejszy, jeśli tego nie zrobię (zapomnę - mam problemy z pamięcią = ) ), przypomnijcie mi proszę, bym opisał całą drogę - chociaż tak na początku będę mógł podziękować za pomoc teraz otrzymywaną i być może pomóc komuś, kto będzie takiej właśnie potrzebował. Znowu gorączkuję : ) (ale humor przynajmniej lepszy) Z wiatrem i marzeniami!
  2. ziuT, bardzo konkretna wypowiedź, napisałem do nich natychmiast, odpowiedź już otrzymałem, jestem na jutro umówiony na telefon. Czy miałeś z nimi styczność, czy po prostu wiedziałeś, o co mi chodzi? Kolejny kontakt znalazłem w jednym z postów z linku od jeszua. Wybaczcie, że nie przekopałem najpierw forum - czytanie jest dla mnie sporym wysiłkiem i przyznam, że liczę na takie właśnie odnośniki. Oczywiście zbieram opinie i namiary na kolejne firmy/fundacje itd, więc jeśli znacie je - i możecie polecić - bardzo proszę o dane. Już teraz jesteście dla mnie dużą pomocą. Dziękuję.
  3. Hej. W "smutne ale prawdziwe" umieściłem już co prawda informację o swoim wypadku, ale mam parę pytań, być może będziecie mi w stanie pomóc.. Pierwsze - otrzymałem informację, że istnieje organizacja/fundacja/firma zajmująca się ściąganiem odszkodowań, walką w sądzie itd z naciskiem na pomoc motocyklistom - czy ktoś posiada do nich kontakt? Klinikę rehabilitacyjną - z polecenia słyszałem o Carolina Medical Center. Oczywiście to nie jest jedyna opcja, jestem otwarty na propozycje - konsultacje można uzyskać w wielu miejscach, dla porównania proponowanych technik zrobienia kolan i dalszej rehabilitacji. Drugie - Jeśli ta firma, o której wspomniałem nie istnieje itd - co robić, czym się zająć natychmiast itd? Wypadek miałem 8.03.2008, piszę ze szpitala. Policja do tej pory nie spisała moich zeznań - otrzymałem jedynie pismo do domu, że sprawa została wszczęta i pouczenie, że poszkodowanemu należą się jakieś prawa, które usłyszy w trakcie przesłuchania (sic!). Wina leży po stronie tamtego człowieka - tak samo twierdzą świadkowie. Motocykl został odebrany z parkingu policyjnego i podobno był już ekspert z pzu (moto wg informacji, jakie posiadam wygląda jak po parkingówce). Proszę o rady co do postępowania i linii, jaką powinienem pójść aby uzyskać jak najwyższą rekompensatę itd. Aby uściślić - miałem poważne złamanie uda (teraz mam już gwóźdź w szpiku i 4 śruby) lewej nogi, dodatkowo z tego, co wiem lewe kolano jest nieco potrzaskane i są zerwane dwa więzadła + niestabilność w jakiejś płaszczyźnie (weź się dowiedz konkretów od lekarzy!). Lewa noga w gipsie - kolano totalnie rozwalone, zerwane wszystkie więzadła i co tam jeszcze w środku jest. Do tego jakieś mikropęknięcia 2 kręgów, które nie mogą być operowane, ale nie powinny za bardzo dokuczać - jedynie czasami mogę odczuwać ból. Otrzymałem jedynie "optymistyczną" wersję, że o własnych siłach chodził będę, kiedy to nie do końca wiadomo (8mcy, rok?). Na szczęście łeb i reszta całe. Chyba, że to nie ja piszę... (?) Oczywistym jest, że świat mi się zawalił. Szkoła - dyplom, debiut, ominął mnie opłacony wyjazd z rodziną, moja ukochana musiała tutaj przyjechać opiekować się mną, nie mogę wrócić do swojego mieszkania (nieprzystosowane do wózka) i z dnia na dzień takie smaczki się mnożą, potęgują itd itd... Do tego ból. Taki prawdziwy, długi, wręcz niekończący się i nadnaturalny.. A to dopiero początek - ile operacji przede mną - któż to może wiedzieć. Wyżaliłem się nieco, ale najwyraźniej bardzo tego potrzebowałem. Mam nadzieję, że to wszystko po to, by inni motocykliści docierali do domów bezpiecznie i bez złych przygód. A i jak stanę na nogi... Wrócę na motocykl. Zbyt mocno to pokochałem, by tak krótka chwila przerwała możliwość realizowania tego marzenia dalej i mocniej. Mam też wrażenie, że i tak udało mi się kilku dużo groźniejszych sytuacji uniknąć - dzięki lekturom i słuchaniu starszych i bardziej doświadczonych motocyklistów, którzy po prostu nauczali i radzili. Jak widać, nie wszystko da się przewidzieć (jak przewidzieć nieprzewidywalne?). Gorączkuję i pie**olę już trzy po trzy. Proszę o rady, bym jak najszybciej mógł po raz kolejny usiąść w siodle mojej xj'ty lub innego rumaka i poszybować z wiatrem w stronę, którą wskaże... dusza młodego motocyklisty. Bo tej nikt nie zniszczy.
  4. No, to dołożę coś od siebie... Sobota, ok 16, przed rondkiem zielonkowskim od strony warszawy.. Przeszczęśliwy, że udało mi się przejeździć jedynie z chorobą prawie całą zimę, łapałem wiatr we włosy. Zbliżam się do rondka, auta zwalniają, prędkość około 60-70km/h. Jestem na wysokości auta dostawczego (caly czas wlączony kierunek) i dzieje się coś, czego absolutnie przewidzieć nie mogłem.. Dostawcze auto, bez kierunku czy użycia lusterka rozpoczyna manewr wyprzedzania. Na poboczu nic nie stało, panu się po prostu za bardzo śpieszyło... Rypnął mnie w bok, odczepiłem się od motocykla - coby mnie nie zmiażdżyl, sunąłem naście metrów po asfalcie w kierunku pobocza i zatrzymałem się na betonowym słupie przydrożnej latarni.. Efekt - złamane lewe udo, rany drążące piszczeli, zerwane wiązadło lewego kolana, uszkodzone biodro oraz zerwane wszystkie wiązadła prawego kolana. Rozpoczęcie sezonu, którego nie miałem zamiaru kończyć, jak dobrze pójdzie za parę miesięcy zobaczę w tv z wózka. Parę miesięcy później może zacznę chodzić. haha, moto podobno prawie całe - więc jak tylko zbiorę sily i podleczę wiązadła - będzie na czym śmigać.
  5. Z krótkiego doświadczenia potwierdzonego lekturą stwierdzam, że lepiej patrzeć na przednie koła - niektóre kobiety patrzą Ci prosto w oczy a szpilką muskają pedał gazu. To powinno być naturalne - wsiadasz na/do pojazdu i przestajesz myśleć o śmierci - skupiasz się na zachowaniu przytomności w ocenie sytuacji i przyjemności. Przykro z powodu kolegi. A zanim wsiądziesz na motocykl cieszyć się jazdą pomyśl, jak zminimalizować zagrożenie - znajdziesz tutaj sporo tematów na ten temat - począwszy od ubioru, przez szkołę na poprawianiu techniki kończąc. pzdr
  6. Cholibka, tak sobie mysle - niewiele jezdzilem, z 2,5k km, ktore na razie odbyly sie w wiekszosci w trudnych warunkach. Polowe nakrecilem teraz - w grudniu ^^. Od poczatku mam lipne rekawiczki - procostamshit i czuje to od samego poczatku. Piszac tez czuje ^^. Z mojego malego doswiadczenia na pewno polece spodnie z ocieplaczami, oddychajaca odziez (pod skore w moim przypadku), porzadne skarpety (nie mam, wiec 2 pary grubych daja rade, tylko czuje sie jak ludek Michelin), kolnierz - trzeba bardzo dbac o szyje! Zieloni w taka pogode to prosta sprawa. Zatoki tez. No i jak nie ma kalesonow - piszczele lubia pobolewac. Jak da rade - to przed wyjsciem czosnek i po powrocie od razu rowniez + herbata z miodem i cytryna. No i dobra, ciepla kominiarka! O kominiarce pomyslalem teraz, biorac antybiotyk - dzisiaj u lekarza bylem - zapalenie gardla - pewnie przez kominiarke - mam taka zwykla szmaciana no i wyszlo natychmiast. Pani doktor popatrzyla na mnie (przyjechalem oczywiscie na kolach wlasnych) i nawet nie zadawala pytan ::: ) Swoja droga zastanawia mnie jedna sprawa - bo tak na prawde najwiekszy dyskomfort czuje przez... kask. W ruchu miejskim trzeba szybke nieco uchylic - paruje w 0,3 sekundy do granic widocznosci. No i ruszam, 2jka, zamykam - paruje, uchylam lekko - ok, przymykam - paruje, uchylam... I do usrania. A w tym czasie czuje, jak moi zieloni przyjaciele zamarzaja w zatokach.. Czy ciepla kominiarka rozwiaze ten problem? Ogolne zasady sa proste - im cieplej, tym lepiej - zawsze lepiej zdjac, niz marzanc. I tutaj chyba zgodza sie ze mna i Ci, ktorzy w siodle spedzili pol zycia. Pzdr 2046
  7. Rzeczywiscie da sie odczuc pewne podobienstwo w sposobie tlumaczenia pewnych "oczywistosci". ^^ A zimowe wieczory dluugie sa. Dziekuju.
  8. to chyba juz dosc ryzykowne - to 5.5k obrotow.. Zakladajac, ze moja Mz 250 od 5,5 zaczyna czerwone pole, to chyba nie bedzie zbyt radosne dla silnika : )
  9. po 2 jazdach swoja Mz potwierdzam - u mnie to jest ok 3500 obrotow. Wtedy to piorun nie maszyna, ale do tych 3500 idzie bardzo spokojnie. Poprobuj na jakims parkingu, na ilu zaczyna przyspieszac, wsluchaj sie.. Ale nie koniecznie sluchaj mnie, bo ja 3 razy na motocyklu siedzialem :clap: hie hie hie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...