Skocz do zawartości

Ukraina-relacja z wypadu 22-29.07.2005


adu
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 22 lipca 2005 roku w piątek około godziny 17 wyruszyliśmy w cztery osoby dwoma motocyklami na Ukrainę. Z inicjatywą takiego pomysłu wyskoczył Robert, za co należy mu sie wieeeelki ;) Skład ekipy to: Bruno Kawosz (Marcin), Robert, Banderas (Mariusz) i ja czyli Ada. Moto: CBR1000 i GPZ900.

Tak po pierwsze ja to chyba jestem jakąś świrniętą wariatką! Ale to to chyba już wszyscy wiedzą :evil: Wyjazd jak wyjazd, ale to był naprawdę spontan i hardcore'owy pomysł!

A wszystko zaczęło się od niewinnej konwersacji na gg z Brunem. Pewnego dnia a dokładnie w środę 20 lipca-nawiązał się między nami dialog na temat wyjazdu na Ukrainę. Ja podłapałam temat i na propozycję Bruna bez wahania odpowiedziałam ,,jasne, że jadę!". Istne szaleństwo! Na drugi dzień jeszcze potwierdziłam, że jadę na 100%. A nazajutrz już wyjazd.

W piątek Bruno przyjechał po mnie do pracy. Dopiero tutaj poznaliśmy się osobiście :(

Padał trochę deszcz, ale dla motocyklistów przecież nie jest to jakaś wielka przeszkoda, chyba że tak już pada, że widoczność jest bardzo ograniczona.

Pojechaliśmy jeszcze po Roberta i Banderasa i nagle okazało się, że Bruno nie ma wiatru w tylnej oponce, no i klops. Chwilowo zaradziliśmy temu zdarzeniu, ale tylko chwilowo. Już było około godziny 19, więc szukanie czynnego serwisu wulkanizacyjnego było jak szukanie igły w stogu siana. Jednak udało się znaleźć nam wulkanizatora. Chwila, moment i już było gotowe. Ufff..... Całe szczęście!

Zwarci i gotowi wreszcie ruszyliśmy. Wszystko było w porządku, dopóki Marcinowi nie rozsypało się łożysko. I co tu robić o tak poźnej porze?! W dodatku w jakiejś wsi przed Lublinem. Pozostało nam tylko rozbić namioty i zaczekać do ranka, aby można było kupić łożysko. Ogarnęliśmy się i poszliśmy do pobliskiej stacji-baru coś zjeść i napić się browałka. Tu nawiązała się rozmowa i tu się tak naprawdę wszyscy dopiero poznaliśmy. Spotkanko integracyjne he he ;) Było bardzo wesoło, sympatycznie i ekscytująco. Wróciliśmy na nasze biwakowe poletko i tu z Brunem z piwkiem w ręku siedziałam i gadałam do 4 rano. Wstałam z małym bólem głowy i zmęczeniem. Trochę poleżałam na świeżym powietrzu i wszystko przeszło. Chłopaki dostali łożysko. Po złożeniu wszystkiego wybraliśmy się na obiadek i w drogę. Popołudniem dojechaliśmy do granicy w Jagodzinie. Wymiana pieniędzy, wypełnianie tych śmiesznych deklaracji. Prawie jak dla idiotów! :P

To, co mogę polecić wybierającym się na Ukrainę, to w Polsce lepiej wymienić sobie złotówki na dolary a dopiero dolary na hrywny wymienić na Ukrainie. Lepiej opłacalne.

Kolejka na granicy niesamowita! Dobrze, że byliśmy motocyklami, to tu się przecisnęliśmy, tam przejechaliśmy i w miarę sprawnie i szybko nam to poszło. Po przejechaniu granicy byliśmy szczęśliwi. Teraz juz z górki. Nasz entuzjazm niestety nie trwał zbyt długo. Po przejechaniu kilkuset metrów, Ukraina powitała nas ,,świetnymi" drogami. Dziura na dziurze! Jak to powiedział napotkany później taksówkarz: ,,Czym różnią się polskie drogi od ukraińskich? Tym, że w Polsce jest asfalt i występują dziury, a na Ukrainie są dziury i występuje asfalt". Uśmiałam się z tego stwierdzenia po pachy :) Chociaż tak naprawdę to jest tragedia! Tak więc po tym nowym doświadczeniu nauczyliśmy się chyba wszyscy doceniać nasze polskie drogi. Bo w porównaniu ze wschodem u nas jest poprostu luksus przez duże L!

I do tego wszystkiego znikoma ilość znaków drogowych. Każdy jeźdźi jak chce. Tak więc nasza czujność musiała być bardzo aktywna. Z tego, co zauważyliśmy-Ukraińcy jeżdżą tragicznie! Strasznie dużo wypadków drogowych.

Wracając do celu naszej wyprawy-to był nim zlot motocyklowy w Kosiv, ale niestety ze względu na nasze niezbyt fartowne przygody, zrezygnowaliśmy. To rozsypane łożysko jeszcze nas nie zniechęciło do zrezygnowania ze zlotu, tylko wielka wieczorna ulewa. Tak lało, że nie byliśmy w stanie jechać dalej. Kiepska widoczność, cali mokrzy.....Uznaliśmy, że musimy się gdzieś zatrzymać na nocleg. W Lucku znaleźliśmy pokoik. Rano szybciutko się zebraliśmy i dalej w drogę . Już teraz kierowaliśmy się w stronę Kijowa aż do Korsunia na południu.

Na każdym kroku wzbudzaliśmy wielkie zainteresowanie wśród ludności. Co poniektórzy podejrzewam widzieli na żywo takie sprzęty po raz pierwszy. Bo u nich na codzień można zobaczyć IŻ-e i tego typu podobne ,,maszyny" :) To samo tyczy się samochodów. Rzadko można zobaczyć jakieś nowoczesne auta, głównie w większych miastach. Na ulicach goszczą a wręcz królują Łady, Zaporożce, Moskwicze itp.

Podróż była bardzo sympatyczna, nie obyło się bez śmiechu i wygłupów. Mieliśmy także mała wpadkę. Jadąc na skróty wsiami zabrakło nam paliwa a tu nigdzie żadnej stacji benzynowej, ani jednego dystrybutora z paliwem. Z Robertem na resztkach paliwa pojechaliśmy szukać i udało się. Zatankowaliśmy i nalaliśmy jeszcze doraźnie w butelkę dla GPZ-ecika Bruna. Na Ukrainie panuje system jak na polskich stacjach Nestea. Najpierw płacisz, później lejesz paliwo. Paranoja i głupota! Chociaż z drugiej strony sprzedający mają pewność, że nikt ich nie okradnie i nie zostaną skazani na dodatkowe i przede wszystkim nie swoje koszta.

Podróż była naprawdę pasjonująca! Ukraina to piękny kraj, malowniczy, tajemniczy, trochę dziki, nieodkryty.... Ludzie są otwarci, ciepli, ciepli, sympatyczni i pomimo doskwierającej biedy-uśmiechnięci, szczęśliwi. Potrafią czerpać radość z tego, co mają, z każdego następnego dnia, z każdej danej im chwili.

Muszę przyznać, e Ukrainki to bardzo ładne dziewczyny. Także chłopaki macie pole do popisu! Mówię serio! Tylko jechać i wybierać! :P

Odnosząc się jeszcze do przepisów i zasad na ukraińskich drogach, należy pamiętać o zwolnieniu, odpuszczeniu pedału gazu wjeżdżając do kolejnego miasteczka. Zazwyczaj jest tam posterunek policji i łatwo można zostać zatrzymanym. Ale jak jesteś motocyklistą, to i tak nie masz się co obawiać, bo po pierwsze policja widząc motocykl jest bardziej zainteresowana jego widokiem niż prędkością, jaką masz na liczniku. Po drugie Ładą przecież Cię nie dogoni. A po trzecie mandaty są śmiesznie małe. Największy jaki może wypisać Ci drogówka to mniej więcej 18 hrywien czyli około 14-15 złotych. Śmiech na sali!

W niedzielę znowu niefart! Po raz drugi poszło łożysko! I co tu zrobić?! Po środku wsi i w dodatku w niedzielę! Na szczęście znalazł się dobry człowiek, który zechciał nam pomóc-taksówkarz. Pojechał z nami do najbliższego miasteczka i pomógł znaleźć nieszczęsną część. Mieliśmy niewiarygodnego farta! Kto to słyszał, żeby w niedzielę, w dodatku po południu gdzieś był otwarty sklep motoryzacyjny. To zdarza się chyba tylko na Ukrainie! Do tego wszystkiego okazało się, że poszukiwane przez nas łożysko było ostatnie! Istny cud!

W czasie wymieniania części w moto-Robert woził na motocyklu okoliczne laski :) a Banderas organizował sesje zdjęciowe z własną osobą w roli głównej :) Po całej operacji jakaś dobra kobieta z okolicznego domu wyniosła Brunowi miskę z ciepłą wodą, mydło, ręcznik. Szok!

Do Korsunia dojechaliśmy wieczorną porą, robiąc niezwykła niespodziankę znajomym Roberta. Nieodzowna część tego wieczoru, jak to na Ukrainie-oczywiście pyszny barszczyk ukraiński! :) Rozpakowanie się, przebranie, opowiadanie wrażeń z podróży......a później kąpiel w rzece! Wyśmienity relaks po tak długiej drodze. Usnęliśmy wszyscy jak dzieci!

W czasie naszego pobytu na Ukrainie mieliśmy wrażeń co niemiara! Witek z Irą pokazali nam tak wiele ciekawych miejsc. Tyle zobaczyliśmy, zwiedziliśmy, chłonęliśmy wszystko jak gąbki, utrwalaliśmy wszystko nie tylko w głowach, ale także na karcie graficznej aparatu. Wszystko było takie niesamowite! Ukraina zrobiła na mnie naprawdę niezwykłe wrażenie! Wrócę tam na pewno! Już planujemy (o ile wszystko wypali i wszyscy nadal będą tacy chętni jak teraz) wyjazd w przyszłym roku na Krym. A może jeszcze w tym roku we wrześniu się wybierzemy ponownie na Ukrainę??? Kto wie! Byłoby wspaniale!!!

To, co mi utkwiło w pamięci i co mnie zaintrygowało, zafascynowało, spodobało, w czym wręcz się zakochałam (jeśli można to tak określić) to skakanie z dość ,,DUŻEJ" wysokości do wody. Miejsce naszych ,,zabaw" to stare kamieniołomy wypełnione wodą. Skakanie do nich to niesamowite przeżycie! Adrenalina wręcz skacze do gardła, a stanie na krawędzi skały zatyka tak dech w piersiach, że czasami można stracić równowagę. Stojąc tak wysoko odczuwa się strach, emocje są ogromne! Lot wydaje się niewiarygodnie długi, choć trwa on zaledwie ułamki sekund. Ale kiedy już się znajdziesz w wodzie ma się ogrooooomną satysfakcję. Extra! Wszystkim polecam taki extreme! Frajda co niemiara! Nie obyło się także bez siniaków w czasie naszych szaleństw, ale to już nie jest takie ważne :)

Jeden dzień poświęciliśmy na wycieczkę do Kijowa. Przepiękne miasto! Tutaj można już poczuć magię i rządzę pieniądza. Ładne domy, nowoczesne samochody, zupełnie inny standard życia.

Wchodząc na teren Cerkwii musiałam założyć na siebie czarny długi, zakrywający nogi fartuch i chustę na głowę. W religii prawosławnej kobieta, wchodząc do miejsca kultu, miejsca świętego musi mieć zakrytą głowę. Ukraina jest bardzo religijnym i przestrzegającym zasad krajem.

Chłopaki, widząc mnie tak ubraną mieli ubaw po same pachy, co uwiecznili również na zdjęciach. Ja-powiem szczerze-utożsamiłam się trochę z wyznawczyniami prawosławia i nawet ten ubiór mi się podobał. Było to poprostu coś innego, coś nowego dla mnie.

Architektura jest bardzo specyficzna, oryginalna, niebanalna. Malowidła są bardzo barwne, wyraziste, intrygujące wręcz. To samo tyczy się rzeźb, pomników. Przyglądając się pomnikowi poświęconemu walczącym żołnierzom i zwykłym obywatelom, można wyczytać przemawiający smutek, cierpienie. Te twarze niesamowicie odzwierciedlają, oddają obraz tragedii, która się wydarzyła. Są takie realne. Te lica są jak....żywe.

Ukraina to istny raj dla fanatyków, entuzjastów militariów. Tu na każdym kroku napotkać można czołgi, samoloty, rakiety, broń, jaka była używana w czasie konfliktów zbrojnych. W naszej ekipie takim zapaleńcem był Banderas, który nie przepuścił żadnego obiektu, żeby mu nie zrobić sesji zdjęciowej :) Czasami było to już nawet bardzo męczące.

Wybawiliśmy się na Ukrainie rewelacyjnie! Co wieczór zabawa, hulanki, swawole! Alkohol lał się litrami! A klimat do picia tam jest wyśmienity! Wypijasz morze wódki, niby zaszumi Ci w głowie, ale rano budzisz się jak nowonarodzony, żadnego bólu głowy, żadnego kaca. Extra! Osobiście polecam Niemiroffa (wódka miodowo-paprykowa). Pycha!

To, co mnie zaskoczyło-to lody robione na bazie wyciągu z konopii indyjskich z zatopionym w środku makiem. Rewelacja! Opakowanie przyciąga także uwagę. Nadrukowane listki marihuany, przekreślona strzykawka i napis po ukraińsku ,,stop narkotik" :) Nie trudno tych lodów nie zauważyć! Także polecam-bardzo smaczne!

Jeszcze jedna dobra rzecz, której bardzo żałuję, że nie ma w Polsce, to schłodzony bardzo gęsty serek waniliowy w polewie czekoladowej-w formie batonika. Pychota!

Bardzo szybko przeleciały nam te dni spędzone na Ukrainie. Dzień przed wyjazdem, każdy z nas był jak struty. Byliśmy zasmuceni faktem, że musimyjuż wracać. Przykro było wyjeżdżać, ale obowiązki czasami biorą górę. Niestety..... :(

Droga powrotna przebiegła nam dosyć sprawnie. Z Korsunia kierowaliśmy się na Kijów, później na Rivne, Żytomir i Dorohusk-turystyczne przejście graniczne niedaleko Hrubieszowa. Wszystkim, którzy wybierają się na Ukrainę to właśnie przejście szczególnie proponuję. Nie ma tu tirów i ogromnych kolejek, bo to przejście typowo turystyczne.

Żałuję tylko, że nie pojechaliśmy do Lwowa, ale to mam nadzieję nadrobimy innym razem :)

Przez cały dzień mieliśmy piękną pogodę, jak zresztą przez cały tydzień naszego pobytu na Ukrainie. A już granica z Polska przywitała nas ulewą i tak już przez cała drogę do domu. Jaka była nasza radość, jak wjechaliśmy na nasz polski asfalt :) Poprostu marzenie!

Przemierzyliśmy w sumie około 2500km.

Chłopaki pojechali jeszcze na weekend na zlot do Giżycka. Ja niestety nie mogłam z nimi jechać, czego bardzo żałuję, ale niestety w sobotę musiałam już być w pracy. Coś za coś :(

 

Zaliczam ten wyjazd do naprawdę bardzo, bardzo, bardzo udanych. Bo pomimo przeciwności losu, problemów i tego, że się właściwie nie znaliśmy, przynajmniej według mnie-stworzyliśmy rzeczywiście bardzo zgraną ekipę. Nie wiem jak reszta, ale mam nadzieję, że się choć trochę wypowiedzą na forum na ten temat i wyrażą swoje zdanie :)

Chciałam podziękować wszystkim moim kompanom tej szalonej, zwariowanej i wyśmienitej podróży, a szczególnie Brunowi Kawoszowi za to, że zaproponował mi ten wyjazd i chciał zaryzykować, za zwariowane poczucie humoru i wkręty :) , Robertowi (który mam nadzieję niedługo zostanie naszym nowym 4umowiczem) za to, że także zaryzykował :) i zabrał mnie na Swoje plecy, za pomocną dłoń, koleżeńskość, cierpliwość, uśmiech i użyczenie kolana :) , a także Banderasowi za wygłupy i roześmianą mordkę :)

Wszystkim wielkie dzięki i mam nadzieję, że nie tylko na tym poprzestaniemy, ale będziemy się spotykać i uskuteczniać wypady.

Chłopaki ta relacja jest w szczególności dla Was!!! Oby Kalinka zawsze grała Wam w duszach! :) :) :)

 

W najbliższych dniach postaramy się wrzucić trochę fotek z wypadu, bo jak na razie płytka się wypala.

 

Ciekawa jestem czy ktoś przeczytał to wszystko od deski do deski, bo ,,troszeczkę" się rozpisałam :) Oby mnie tylko moderatorzy nie pogonili, że zapycham tyle miejsca na 4um :)

Dla tego kto to przeczytał a raczej zmęczył wielkie brawa!

 

Jeszcze raz wszystkim gorąco polecam Ukrainę! Naprawdę warto!

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Adu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...poprostu nie wiem jak to skomentowac :mrgreen: nic dodac nic ując :mrgreen: wyprawa sie udała w 100%

polecam Niemiroffa (wódka miodowo-paprykowa). Pycha!
hehe-zgadzam sie :mrgreen: Również chciałem podziekowac reszcie ekipy za zgraną paczke,za wytrwałosc ''przy stole'' :mrgreen: Robsonowi za namowe wyjazdu na UK,Adu za nauke języka,Bandiemu za jego 98 kg wagi na mojej Kawusi : :-D oraz sobie :mrgreen: za cierpliwość do tylnego koła ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeczytalem :evil:

spataniczne wyjazdy sa najlepsze

przypomial mi sie moj wyjazd do wegier, kiedy kumpel dzwoni w sobote o 9 rano, z wiadomoscia ze ekipa ktora miala jechas na mazury, jakos sie rozpieszchla, i moze by tak gdzie indziej, wypadły wegry i slowacja. Oczywiscie o 17 tego samego dnia spakowani wyjezdzalismy z wyszkowa (kumpel z Zambrowa) w kierunku wegier.

Ps. jak wrazenia po lodach ;)

Czekam na foty.

www.sokolriders.com

--- jezdze bo lubie ---

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oby mnie tylko moderatorzy nie pogonili, że zapycham tyle miejsca na 4um

takim opisem to jeno wzbogacasz i uszlachetniasz kazdy bajt na 4umowym serwerze ;)

Dla tego kto to przeczytał a raczej zmęczył wielkie brawa!

malo, malo malo :!: kurde zazdrosc az mi uszami wychodzi....tak mi sie marzy wlasnie taki spontan... na Ukraine....nie na zachód czy jakies inne Karaiby tylko wlasnie tam...na Ukraine......ehhhh

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dzięki i jeszcze raz dzięki :D Tylko pamiętajcie, że ta relacja to tylko dzięki moim wspaniałym kompanom, którzy zechcieli mnie zabrać na tak zwariowaną wyprawę. Tak więc dla nich wielki ;)

 

 

 

takim opisem to jeno wzbogacasz i uszlachetniasz kazdy bajt na 4umowym serwerze

 

Pięknie to ująłeś L3ft. Dziękówka :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wyjeżdżam 29.08 na Krym. Może macie ichotę na powtórkę?

 

Chęci to są zawsze! ;) Gorzej z kasą, chociaż jak się dobrze pokombinuje, to ona zawsze się znajdzie :D I do tego jeszcze użeranie się z szefostwem o urlop :banghead: Dzięki wielkie za propozycję, ale my to się chyba wybierzemy na ten Krym dopiero w przyszłym roku :) Niestety........

 

 

 

ADU - koniecznie foteczki, musisz podesłać

 

Foteczki będą na 100%, tylko chłopaki muszą się streszczyć z częścią artystyczno-techniczną :P heheheh

A tak na poważnie to zamierzam je jeszcze zapodać w tym tygodniu jak wszystko pójdzie zgodnie z planem

 

 

 

czy ty czasem(adu) filologii polskiej lub dziennikarstwa nie studjujesz:>?

 

No, niestety nie, ale nie wiem czy się nie przerzucę, bo to mnie nawet kręci i fascynuje. Kto wie.... :P Ada dziennikarka he he he :banghead: Dobre sobie. Oj, bym wtedy oblegała Świat Motocykli :( :-D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...