MaG_1975 Opublikowano 20 Lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 20 Lipca 2011 Temperatury odczytane z termometru na jachcie. Po wjeździe do Polski mieliśmy na samochodowym 31C i było duuużo chłodniej niż na wyjeździe z Chorwacji. 37-40C nad Jadrem w lipcy to żaden wybryk, żegluję tam regularnie od lat i to raczej norma w tym terminie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Spili Opublikowano 20 Lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 20 Lipca 2011 (edytowane) Wróciłem ze Splitu w sobotę.Temperatury masakra :/ Trasa Split - Villach Austria 580 km.Najchłodniej było 30st. Najwięcej przed Rijeką 36 stopni. Jechałem magistrala adriatycką. W takich temp jedzie sie okropnie :/Jechałem w spodniach pełnych helda letnich i po 50km w samym t-shircie. Kurtka poszła do kufra... Do samego Villach.Łapska posmarowałem filtrem 50-tka ale przez 10h słoneczko swoje zrobiło z moimi łapami :) Czarny murzynek.Wypiłem kilka litrów wody i izotoników i UWAGA!!! ANI RAZU NIE LAŁEM :/ Wszystko wypociłem... A co druga stacja to postój i łeb pod wodę :) Trasa przepiękna, asfalt pierwsza klasa, ruch mały - tylko teperatura mnie dobijała...Za to 2 dni później na grossglocknerze 3 stopnie i deszcz :) odpocząłem :D Edytowane 20 Lipca 2011 przez Spili Cytuj http://www.paneuropean-klub.pl/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
logitech00 Opublikowano 21 Lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 21 Lipca 2011 Wróciłem ze Splitu w sobotę.Temperatury masakra :/ Trasa Split - Villach Austria 580 km.Najchłodniej było 30st. Najwięcej przed Rijeką 36 stopni. Jechałem magistrala adriatycką. W takich temp jedzie sie okropnie :/Jechałem w spodniach pełnych helda letnich i po 50km w samym t-shircie. Kurtka poszła do kufra... Do samego Villach.Łapska posmarowałem filtrem 50-tka ale przez 10h słoneczko swoje zrobiło z moimi łapami :) Czarny murzynek.Wypiłem kilka litrów wody i izotoników i UWAGA!!! ANI RAZU NIE LAŁEM :/ Wszystko wypociłem... A co druga stacja to postój i łeb pod wodę :) Trasa przepiękna, asfalt pierwsza klasa, ruch mały - tylko teperatura mnie dobijała...Za to 2 dni później na grossglocknerze 3 stopnie i deszcz :) odpocząłem :D HEJKA!!!WLASNIE DLATEGO MY WYJEZDZAMY 28 SIERPNIA DO CZARNOGORY-NIE LUBIMY UPALOW NO I TANIEJ!!!POZDROWIENIA Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
markus119 Opublikowano 31 Lipca 2011 Udostępnij Opublikowano 31 Lipca 2011 (edytowane) Opis mojego wyjazdu do Chorwacji Pod koniec czerwca zrealizowałem chodzący od roku po głowie pomysł wyjazdu za granicę. Początkowo miała być to Francja, jednak ostatecznie stanęło na Chorwacji. Była to moja pierwsza zagraniczna podróż własnym pojazdem. Udałem się sam, niestety nie udało mi się znaleźć osób jadących w tym terminie, podobnym tempem oraz ze spaniem w namiotach. Plusem było to, że jechałem tempem jakim chciałem i którędy chciałem, minusem brak towarzystwa. Na wyjazd wybrałem koniec czerwca, bo w tym okresie dzień jest najdłuższy.Najpierw 19 czerwca ze swojego miasta udałem się do Zakopca ponad 500 km. Ostatni raz byłem tam w 2005 r. z niedoszłą żoną, więc poświęciłem dzień na zwiedzanie polskich gór. Zgodnie z planem następnym miastem do zwiedzania miał być Wiedeń. Z Zakopca wyruszyłem 21 czerwca ok. 10. Dojechałem do granicy w Chochołowie myślałem, że będzie tam stacja benzynowa, lecz ku mojemu zaskoczeniu nie było i musiałem tankować droższe paliwo na Słowacji. Podłączyłem GPS i .... brak ładowania. Myślałem, że to ładowarka wyjąłem bezpiecznik był ok. Włożyłem do gniazdka rozgałęziacz, a tu kontrolka nie świeci. Doszedłem, że upalony jest kabelek od masy. Jak to wszystko trzeba sprawdzić przed wyjazdem. Z drugiej strony do gniazdka zapalniczki mam podłączone cb radio i cały czas działało, jednak ono i antena od niego przykręcone są do moto i widać z stąd radio miało masę. Do GPS tuż przed wyjazdem kupiłem wodoodporne etui przykręcane do kierownicy. Pasuje do GPS jak ulał, ale bez podłączenia ładowarki. Podłączonego do ładowarki GPSa udało mi się jakoś w to wcisnąć i ruszyłem na Słowację. Na Słowacji miałem zwiedzić Orawski Zamek, jednak ceny skutecznie mnie od tego pomysłu odwiodły. Jak dobrze pamiętam wejście 5 euro i opłata za możliwość robienia zdjęć 3 euro. Darowałem sobie. Po drugie w stroju motocyklowym było mi zbyt gorąco. Ruszyłem dalej, po drodze podobnie jak do Zakopca padał deszcz, no ale od czego kombinezon przeciwdeszczowy. Czym bliżej Austrii zaczęło się pojawiać słońce i temperatura wzrastać. W Bratysławie zaczęła się rezerwa i nie wiedząc jak daleko jest do najbliższej austriackiej stacji tankowałem ponownie na Słowacji drożej. Jak się później okazało niepotrzebnie. Za przejściem granicznym z Austrią kupiłem najtańszą winietę na austriackie autostrady 10 dniową za 4,5 euro. Wypada wspomnieć, że obowiązuje Schengen, ale na przejściu stał koleś z lizakiem i zatrzymywał co niektóre pojazdy, zresztą na granicy austriacko – włoskiej tak samo. Dalej ruszyłem na Wiedeń. Wiedniu zatrzymałem się na campingu http://www.campingwien.at/ww/en/ za dwie noce pod namiotem zapłaciłem 23,6 euro. Jak się później okazało był to najlepszy kamping ze wszystkich na jakich byłem.W Wiedniu kupiłem bilet dobowy i zwiedzałem miasto. Widziałem też jedną Hondę Cb 500s, dużo tam jest motorków BMW. Następnie wpadł mi pomysł, aby z Austrii zahaczyć jeszcze o Wenecję. 23 czerwca rano pobiegłem do marketu pennyshop, po jedzenie, powinien być otwarty, ale nie był, znajdujący się nieopodal Spar to samo. Myślę sobie co jest - inna strefa czasowa? Poczekałem godzinę i dopiero sobie przypomniałem przecież jest Boże Ciało. W związku z czym bez śniadania wyruszyłem na Wenecję. Trasa przez Alpy piękna i te wydrążone w skałach tunele. Coś czego w Polsce nie ma. Na trasie zobaczyłem w GPS komunikat brak zasilania spowoduje wyłącznie urządzenia czy jakoś tak. Tym razem nie był to kabelek. Spaliła się ładowarka. Przez wciśnięcie podłączonego GPS do etui końcówka ładująca była cały czas zgięta i widać zrobiło się jakieś zwarcie i ładowarkę szlag trafił. Gdyby ktoś używał takiego etui radzę kupić drugą ładowarkę i oskrobać z plastiku końcówkę, aby nie była zgięta. Po drodze zatrzymywałem się na każdej stacji benzynowej w poszukiwaniu ładowarki oraz musiałem kupić mapę Austrii za 9 euro. Akurat Austrii nie miałem. Przed wyjazdem w Carrefurze i Auchan, ale nie było map Austrii więc sobie odpuściłem bo przecież i tak mam GPS - jak widać był to błąd. Ładowarkę dokupiłem dopiero we Włoszech w jakimś barze. Sprzedawca na stacji paliw powiedział, ja nie mam, ale zapytaj obok w barze mają większy wybór. Mieli, ale 15 euro za ładowarkę zabolało, bo na allegro miałbym znacznie taniej. We Włoszech była straszna ulewa. Lało jakbym włożył głowę (oczywiście w kasku) pod kran. Włosi mają też jakiś dziwny zwyczaj zatrzymywania się na pasach ruchu na krótko pod wiaduktami i włączania świateł awaryjnych, co potrafi nieźle wkurzyć, bo musiałem przez to stać na tym deszczu. Nie mam pojęcia w jakim celu tak robią. Mimo ulewy starałem się cały czas jechać, bo było już późno, a ja miałem jeszcze spory kawałek, ale czasem ulewa była tak ogromna, że chcąc nie chcąc czasem sam musiałem zatrzymać się pod wiaduktem na pasie awaryjnym i poczekać, aż deszcz osłabnie. Ulewa ciągnęła się przez ponad 100 km. Do kampingu w Punta Sabbioni dotarłem około 23. Cały dzień bez jedzenia. Rozstawiając po ciemku namiot miałem dość tej wyprawy, ale teraz wiem, że było to tylko chwilowe załamanie. Następny dzień poświęciłem na zwiedzanie Wenecji. Z Punta Sabbioni gdzie nocowałem trzeba do Wenecji dopłynąć promem, koszt w jedną stronę 6 euro. W Punta Sabbioni mogłem nie kasować biletu nikt tego nie sprawdzał i wykorzystać go na powrót, ale tego wtedy nie wiedziałem. Wenecja bardzo mi się podobała do czasu, aż się nie pogubiłem w weneckich uliczkach. Muszę przyznać, że włochy nie przypadły mi do gustu. Najbardziej wkurzyła mnie sprzedaż pieczywa na kilogramy i poczta czynna do 14. Jedna noc na kampingu w Punta Sabbioni kosztowała 17 euro. Następnie ruszyłem na Chorwację. W Chorwacji pierwszego dnia pojechałem do Istrii. Pierwszą noc spędziłem na kampingu w miejscowości Funtana Jak się meldowałem noc miała kosztować 17 euro a jak wyjeżdżałem kosztowała 20 euro. Nie mając w zasadzie żadnych planów zacząłem jechać do Rijeki. W Rijece dla mnie nic ciekawego nie było, wiec zacząłem jechać trasą wzdłuż Adriatyku w kierunku Splitu. To było najlepsze. Trasa jest przepiękna. Kręta, po jednej stronie góry, po drugiej morze. Piękne słońce w połączeniu z morską bryzą coś wspaniałego. Postanowiłem nią jechać, aż mi się nie znudzi. Znudziła się po jakiś 200 km. Zatrzymałem się na kampingu Plantaza w miejscowości Starigrad – Pakielnica. Za noc zapłaciłem 74 kuny, a więc znacznie taniej niż w Istrii. Adriatyk zupełnie nie przypadł mi do gustu – brak piaszczystych plaż, same kamienie i strasznie słona woda (ciekawe jak musi być słona w morzu martwym). Po dłuższym przebywaniu w niej zaczęły mnie piec usta i powieki. Pod prysznicem też czułem jak spływa ze mnie sól. Następnie postanowiłem jechać na Wegry nad Balton. Jechałem autostradami. Za dojazd autostradą do Zagrzebia zapłaciłem 60 kun, a z Zagrzebia do granicy z Węgrami 20 kun. Nad Baltonem stwierdziłem, że nie chce mi się zatrzymywać nad wodą i lecę dalej na Budapeszt. Po drodze wykupiłem najtańszą winietę koszt 825 forintów, płaciłem kartą wyszło 12, 99 zł. W Budapeszcie stwierdziłem wracam do Polski. Tego dnia zrobiłem 1150 km za jednym zamachem. Czułem taki głód jazdy, że gdyby w Polsce były autostrady wróciłbym od razu do domu. Nocowałem znowu w Zakopcu w tym samym domu tylko 5 zł drożej. Następnie 28 czerwca wróciłem do domu.Cieszę się bardzo, że zrealizowałem swój szalony plan. Zrobiłem 3652 km Cebulka nie zawiodła ani razu, nawet oleju nie wzięła, nie naciągałem też łańcucha (mam łańcuch VM2). W zasadzie nie przekraczałem 120 km/h nawet na autostradach. Łączny koszt wyjazdu ok. 2000 zł. W przyszłym roku też pewnie wyjadę za granicę wstępnie myślę o Południowej Francji ewentualnie Norwegii, ale bardziej Francja. Postaram się też lepiej zaplanować trasę poczytać o miejscach do których będę jechać i wziąć mapy wszystkich krajów do których będę jechał. W tym roku na pewno wyskoczę jeszcze w jakiś upalny weekend nad Bałtyk jeśli w ogóle będzie jakiś upalny weekend. Zdjęcia:http://www.fotosik.pl/slideshow.php?id=897392&type=album&add1=markus119 Edytowane 31 Lipca 2011 przez markus119 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.