Ponieważ w pobliżu Warszawy nie ma toru, choćby kartingu, na który można wyskoczyć po pracy, fajnie by było poćwiczyć coś na ulicy, albo parkingu pod centrum hadlowym. Problem w tym, że na parkingu to można pokręcić ósemki a na drodze ...nie wiem co, ale na pewno nie zakręty.Może niesłusznie, ale ósemki mnie nudzą i nie wiem czy dadzą cokolwiek oprócz wypalonego paliwa, a jak jade na ulice to zwyczajnie nie mam pomysłu co robić. Co robić między wyjazdem na karting (średnio raz na 2 tygodnie) lub na tor (kilka razy w roku - taki plan)?