(Uwaga! Będzie długie, bo nie chcę nic pominąć.) Sprawa wygląda następująco: praktycznie od samego początku przygody z tym motocyklem był taki mały problem, że mniej-więcej raz w miesiącu padała tylna żarówka i trochę za szybko ubywało elektrolitu w aku. Raz przy wkładaniu aku z powrotem za mocno dokręciłem śrubkę i urwałem w aku oczko od minusa i zamiast wymienić aku, przykręciłem minusa na metalowej opasce ściągającej ( takiej: http://www.termgaz.pl/admin/item_img/500x500_6399.jpg ). Jakiś czas nie było problemów, aż podczas przejażdżki spaliło mi wszystkie żarówki. A że było już ciemno to po przyjeździe do domu już nic nie ruszałem, więc nie wiem w jakim stanie był wtedy regulator. Następnego dnia okazało się że opaska się osunęła i minus nie miał styku z aku. Wymieniłem żarówki i aku na nowe i po przejażdżce zauważyłem lekki dymek spod zadupka. Regulator był gorący. Wszystkie bezpieczniki są całe. Czytałem że palący się regulator w tych modelach to przeważnie wina zwarcia na wiązce, ale czy w moim przypadku to nie wina tej akcji z aku? A może od tej akcji zrobiło się zwarcie na wiązce? Pytam, bo nie wiem czy wymieniać sam regulator i po problemie, czy konieczna będzie wizyta u elektryka i ile taka wizyta może kosztować? (moto stare i nie wiem czy warto)