Temat wrzucam tutaj, bo jest związane ze szkoleniem :P Teraz do rzeczy. W trakcie szkolenia na jednym motocyklu z kursantem postanowiłem zatrzymać się na wjeździe do posesji gdzie ustawiła się policja z radarem, aby coś wytłumaczyć . Po zejściu z motocykla policjant rzecze, że "chyba tak szkolić nie wolno". To mówię mu, że wolno. Wtedy on kazał przygotować papiery do kontroli, dodatkowo orzekł, że nie mam oznaczenia L z tyłu, a tablica była umieszczona na motocyklu, tylko policjant tyłu motocykla nie widział. Jakim debilem trzeba być, żeby tak twierdzić bez popatrzenia na tył maszyny? Rzucił okiem na kartę przeprowadzonych zajęć kursanta i zaczął się czepiać wpisu rozpoczęcia zajęć. Wyciągając dokumenty od razu włączyłem nagrywanie w smartfonie, bo wiedziałem, że będzie ciekawie (lepsza akcja była z bałwanami z żorskiej policji rok temu, niestety nie nagrałem).