Witam! Generalnie w motocyklu już na przestrzeni miesiąca miałem sporo grzebanka, ale teraz wyskoczył problem, którego za Chiny nie potrafię zreperować. A mianowicie: nie pali. Brzmi prosto, ale, kurna, co się stało to nie mam pojęcia. Świece są sprawne, gaźniki czyste. Mam za sobą spuszczanie paliwa z całego motocykla i przegląd wszystkiego po kolei: wymieniłem filtr kranika, bo był poszarpany i myślałem, że syfu sporo się do środka dostaje (miałem przerdzewiały bak i trochę tego wpadało) i to jest problemem. Ale jak nie palił, tak nie pali. Wcześniej mi świece kopciło i zmniejszyłem trochę dawkę oleju, ale i tak sobie nie pojeździłem od tego czasu, bo nie da się go zapalić. Motor daje się odpalić na pych, ale nie ma kompletnie mocy i prawy gar nie pali. Do tego ma dość opóźnioną reakcję na gaz. Co proponujecie? Coś z instalacją zapłonową? Podejrzewam, że znajdzie się sporo rzeczy, które to mogą spowodować. Z góry dzięki za odpowiedzi.