Witam Was moje drogie Żuczki :D Przychodzi taki czas, kiedy zapierdalanie z prędkościami nadświetlnymi nie daje już tyle radości co kiedyś, a na fajery, erłany i całą masę innego tałatajstwa zaczynasz patrzeć z coraz większym znudzeniem. Skansenowy miecz ze śladową ilością hamulców, rachitycznym zawieszeniem, wiotką ramą i monstrualną wagą staje się ideałem. Po krótkim scrollowaniu allegro, wsiadłem z moim przyjacielem w furmankę i pojechaliśmy. Dzień burzowy, pogoda lekko z pupy. Już na miejscu, kiedy zobaczyłem ten wehikuł czasu, wiedziałem że będzie mój. Nie słuchałem za bardzo sprzedającego, który swoją drogą był miłym gościem. Jedynka, ogień, prosta, złodziejski bankomat begieżetu i spowrotem z kasą wracamy, co by móc się testowo przejechać. Urywający dupę, prostujący włosy na jajkach szau, porównywalny jedynie z radością złapania po raz pierwszy gołego cycka, w dodatku nie należącego do mamy. Jedynka, ogień i wracamy do domu po resztę kasy. Droga powrotna - deszcz, jakby całe niebo właśnie postanowiło się zalać na mnie. TIR ochlapuje mi me piękne oczęta, nie chronione przez podniesioną szybkę w kasku z racji zerowej widoczności. Karczew, kolejny raz, zapamiętam na długo z chu**wej drogi i monsunowego deszczu. Nic to, jadę dalej . Po 50 km, zmoczony go gaci, z czerwonymi gałami, otwieram piwo w garażu i podziwiam. Zanabyłem :) http://p1.bikepics.c...431489-full.jpg