Dzisiaj byłem "prawie świadkiem", kolizji na rondzie. Kobieta jechała autem przez rondo na wprost, jadąc wewnętrznym z dwóch pasów. Kierowca autobusu też jechał prosto przez rondo, prostopadle do tej pani i korzystając z zewnętrznego pasa. Jechał z jej prawej strony. Rondo małe i ciasne, więc prawidłowe wykonanie manewru zmiany pasa na zewnętrzny, w celu zjechania, jest praktycznie niewykonalne. Wszyscy ścinają w miarę możliwości i co kilka minut ktoś na kogoś trąbi. - Kierująca twierdzi, że miała wystarczająco dużo miejsca przed wjeżdżającym na rondo autobusem. - Świadek twierdzi, że kierowca autobusu bardzo gwałtownie przyspieszył, kiedy tylko ta pani zaczęła przecinać jego pas ruchu. - Autobus prawym rogiem uderzył w połączenie tylnych drzwi i błotnika samochodu. - Siła uderzenia była na tyle duża, że dużego sedana obróciło tak, że drugim bokiem skosił metalowy słupek na wysepce. W autobusie urwało zderzak. - Na jezdni nie ma w ogóle śladów hamowania autobusu. I najciekawsze: Przypadkowy przechodzień podszedł do tej pani i powiedział, że jest co najmniej drugą osobą "upolowaną" przez tego kierowcę w tym samym miejscu. Informacja ta się potwierdziła. Tamta osoba również nie przyznała się do winy i czeka na sąd. Ja byłem tam dosłownie chwilę po zdarzeniu i mój udział w tym był taki, że doradziłem jej żeby nie podpisywała żadnych oświadczeń w nerwach, tylko wezwała policję. Niebawem dojechał też jej mąż. Niestety policjant, który przyjechał, to jakiś przygłup, który chciał jak najszybciej odbębnić sprawę, więc uznał jej winę bez wnikania w żadne szczegóły. Nie przyjęła mandatu, więc sprawa trafi do sądu. W moim odczuciu ten ciul ewidentnie wymusił kolizję, choć trzymając się suchych najprostszych przepisów, jest jej wina. Pojawił się też jego szef, przypadkowo przejeżdżał, a widząc sytuację zaprosił go na jutro rano na "rozmowę" przed pracą :) Czy ma ktoś jakiś pomysł, na czym można by oprzeć linię obrony? Kobitka na prawdę niczemu nie zawiniła. Na tym rondzie wszyscy tak robią, bo nie bardzo da się inaczej i kończy się to tylko na częstym trąbieniu. Tutaj gość ewidentnie chciał doprowadzić do kolizji, co mu się udało. Ktoś taki raczej nie powinien wozić ludzi autobusem.