
Mirmil
Forumowicze-
Postów
21 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Informacje profilowe
-
Lubię
gory ,lasy,woda,
-
Skąd
PL/USA
Osobiste
-
Motocykl
DRZ 400
-
Płeć
Mężczyzna
Metody kontaktu
-
Gadu-Gadu
4661091
-
Strona www
http://
Osiągnięcia Mirmil

NOWICJUSZ - macant tematu (8/46)
0
Reputacja
-
NA pocieszenie napisze,ze jak objezdzalem(na rowerze) islandie kilka lat temu,nie dolecial mi jeden bagaz,w ktorym bylo troche jedzenia i troche sprzetu biwakowego,dostalem 200$ zapomogi doraznej(na szczoteczke do zebow i skarpetki),za te 2 stowki zywilismy sie z dziewczyna przec caly miesiac( 29 dni) i starczylo,a dziennie robilismy po 80-90 km w warunkach islandzkich-kto byl,to wie.Przez pierwsze 3 tygodnie wyprawy schudlem 10 kg;).No,ale po to zbieram zapasy przez pol roku,zeby pozniej na wyprawie je wykorzystac. A co do obfitego zarcia na wyprawie-to jak sie wejdzie miedzy wrony,to sie kracze tak,jak one.Mam sie obzerac miesem,jak inni dookola gloduja(afryka),albo zamawiac schabowgo,jak jestem u arabow?Albo jesc w polsce chinszczyzne,jak normalni ludzie jedza kielbase?
-
Tak tez mozna,ale niekoniecznie Moj jadlospis:(taki przykladowy,przecietny dzien z wyprawy) rano-swieze pieczywo(0,5$),kawa(z polski po 35 groszy) drugie sniadanie- nie jem zachwycam sie widokami,pije herbate zrobiona w dniu poprzednim(z polski,5 groszy) obiad-wpadam do baru,zamawiam danie dnia,ale raczej nie kotlet schabowy,a np,barszcz ukrainski,ryz z warzywami,,zazwyczaj jak jest zimno to wlasnie jakas tresciwa zupe,do ktorej wsuwam ze 3 kromy chleba.A jak jest cieplo,to zamiast isc do baru,to znajdujemy ladna miejscuwke i robimy kanapki,kapiemy sie,wycieczka po miescie itp(chleb,pasztet ok 1,5$).danie w barze ok 2$-do wyboru. kolacja-zazwyczaj juz po ciemku,bo szkoda dnia na stawanie i jedzenie,wiec ,gotujemy na ognisku,rozbijamy namioty,a jak nie ma ddrzewa to na maszynce benzynowej. zupka z proszku za 2 zl,do tego 1/3 paczki makarony-zlotowka. a jak nie to woreczek ryzu(1 zl?) i pol sosu z torebki. Suma 1,3+.35+.5+5+2+1=9,7 zl na dzien. jak jade w kraje,gdzie jedzenie jest naprawde tanie,to i tak zazwyczaj nie jem w barach,bo ich nie ma na miejscu noclegu,a smimy zazwyczaj na odludziach,a zeby znalesc fajny nocleg trzeba sie rozgladac jeszcze po jasnosci.A wczesniejs zkoda dnia na siedzenie w barze i jedzenie Jak jade w miejsca,gdzie sa owoce,to zamiast obaidu 3 kilo pomaranczy,albo 5 duzych mango i jest super. Codziennie jeszcze mam w zapasie czekoladke,albo batonik,po zlotowce z polski. Piwa nie pijam,wodke tylko czasami,wiec tutaj tez niewiele wydaje.czasami pepsi Spie w namiocie zazwyczaj,sam naprawiam pojazd,duzo przebywam z lokalesami,ktorzy czasami zaprosza do siebie do domu,albo zaprosza do stolu. czasami sa wyprawy,ze trzeba wszytsko zarcie miec z soba,bo nie ma gdzie kupic-wtedy wychodz ok 0,6 kg na dzien na osobe,a jak ciezesze warunki 0,75 kg Pozdrawiam
-
Roman opowiadal o chlopakach z polski,na afrykach,co go namawiali na jazde do Rumini:).A z tymi rosjanami to skumalismy sie jeszcze na przeprawie promowej rosja-ukraina,jak sie dowiedzieli ,ze wracamu z chin,to bez slowa przepuscili nas na poczatek kolejki i wepchneli na prom.Jechali do sudaka,na zjazd motocyklistow,tam tez Roman z nimi bawil i zwiedzal krym.nalezalo mu sie po takiej wyprawie,ze mna to nawet piwa sobie nie mogl wybic :D. Roman wrocisz szczesliwie do Mielca(z krymu jechal NONSTOP 20 godzin),na zlocie w beskidzie niskim padl mu rozrusznik(wjechal do glebokiej wody i silnik zassal wode,a jak chcial odpalic,to naszczescie kleknal rozrusznik,a nie nic w silniku),ale naprawilismy go w mielcu. Teraz praca,jezdzimy w miare co tydzien enduro,a na wiosne 2008 chcemy przejechac usa,meksyk,i dalej na poludnie,do panamy.A jak bedzie szlo,to moze patagonia? Nasze "wakacyjne"motorki zostaly w polsce,wiec jedziemy na innych sprzetach. pozdrowienia przekazane ,a Roman odwajemnia:)
-
Tak sobie wlasnie przypomnialem po roku o tej dyskusji,zima,wiec trzeba cos plabowac i zbierac kase,lato-trzeba realizowaz zimowe plany:) A z ciekawostek,to poznalem osobiscie oponenta tej dyskusji-Pawla z Jasla:)(pozdrawiam!!).Rowny z niego gosc :flesje: i do jazdy i do pogadania i jak sie okazalo,teraz tez juz ma DR650SE,wiec razem mozemy sobie posmigac po beskidach:) :buttrock: :biggrin: A zdjecia i opis wyprawy-tak,bedzie,tylko nigdy nie ma czasu na zrobienie... Ale w trzech zdaniach-pojechalem na DR650SE,w miare przygotowana do wyjazdu,skrzynki pelicana,duza szyba,opony uniwersalne,,bak 20 litrow,zasieg 450 km,rzadnych problemow. Drugi motor to BMW GS 1100,aluminiowe skrzyki-ktore sie troche pogiely,topcase,ktory sie urwal w kazachstanie ,razem z mocowaniem(czesc motoru),zlamana rama w tylnej czesci motorku(subframe),pospawana w kirgistanie,zerwane gwinty na dekielku bocznymsilnika(przy regulacji zaworow),Dobrze,ze Roman ma duze doswiadczenie w jezdzie w terenie,bo w kirgistanie w gorach na slikach pokazal,jak sie jezdzi po blocie i sniegu taka obladowana krowa,na autostradach BMW jechalo sie jak na bujanym fotelu,super wygoda, Plan byl taki,zeby pojezdzic po Chinach,moze Tybecie,zycie jednak zweryfikowalo plany(zakaldalismy 50% szans,ze nas wpuszcza na moto do Chin i wyliczenia okazaly sie sluszne).Motorki zostaly na granicy,a my pociagiem kilka dni po Chinach,ale szybko zatesknilismy za jazda na maszynach,wyszalelismy sie w gorach Kirgistanu,super miejsca na jazde enduro,troszke zimno bylo,2 razy jechalismy w sypoiacym sniegu,powrot znowu przez Kazachstan,tam znowu nas przygrzalo,plus 48 i brak cienia przez 400 km,wstapilismy nad morze Aralskie,ale wykapac sie nie dalo. Koniec wyjazdu to Wolgograd i Statula Swobody,Krym,gdzie odppczywalismy caly tydzien i pozniej od jednego strzala do domu,przynajmneij Roman tak wracal,bo ja kilka dni wczesniej troche spokojniej. 6 tygodni,16 000 km i duzo roznych przygod:) Teraz ogladanie map,czytanie relacji,zbieranie kasy i jakis wyjazd w 2008 :)
-
Pawel! Dzieki za dorady,faktycznie,spalanie obladowanej dr650 troche przeroslo moje wyliczenia,czyli zamiast 4 litry palila 4,5.(srdnia po rpzejechaniu 16 000 km na wyprawie-po pustyniach,gorach,szutrach,autostradach,paliwie zlej jakosci) Ale motorek byl obladowany kanciastymi kuframi,dociazony(ale nie przeladowany).I czasami jechalem 115-120km/h. Ale na usprawiedliwienie,jak jechalem 90-100,to spalanie ponizej 4 wychodzilo;) Srednia cena benzyny na wschod od Polski(ukraina,rosja,kirgistan,kazachstan) 0,85 usd. pozdrawiam;)
-
Mirmil 50% usa 30% w podrozy 20% mielec gg 4661091 pozdrawiam
-
Dojazd i powrot-srednia dzienna 800 km-hmmm 800 km w jeden dzien po rosji da sie zrobic,na drugi dzien-owszem-trzeci-byc moze Ale pamietaj o takich sytuacjachpogoda(a moze lac i przez kilka godzin,kilka dni z rzedu)jak remont drogi,awaria motocykla,problemy ze zdrowiem,kontrole policyjne,(to te bardziej nieprzyjemnie sytuacj)-ale beda tez bardziej przyjemnie-ladnne miejsce na biwak,nad jeziorkiem o 18 wieczorem-mozna bedzie jeszcze stuknac 150 km,ale pozniej nocleg tylko gdzies w krzakach,albo w polu;zaproszenie rpzez kogos na obaid,albo kolacje,-a przeciez nie zjesz i pojedziesz dalej,trzeba sie zintegrowac,porozmawiac,poznac ludzi,kulture itp. Mysmy osttanio zrobili 6500 km do granicy z chinami w 10 dni.Ale to chyba dzieki temu,ze na poczatku bylo zimno i czasami mzylo-wiec nie chcialo nam sie siedziec i podziwiac widokow,a pozniej,w kazachstanie znowy goraco i sucho-wiec sie ejchalo,zeby ped powietrza chlodzil,a cienia i zielonej trawki tam "nieto".ta Droge traktowalismy jako tranzyt-Roman ,ktory jechal na gs 1150 byl pod koniec dnia czasmi taki zmeczony,ze zasypial przy pierwszym piwie-zaraz po rozbiciu namiotu:).A motocykl mial chyba idealny na rosyjskie haywaye:) Mongolia-tam pewno bedzie duzo nieprzewidznainych atrakcji-ale tam naprawde warto jechac-istny raj dla endurowcow,off-road w naczystrzej formie,esensja podrozowania.Juz Ci zazdroszcze,gdyby nie 10 dni jazdy przez rosje w kazda strone-to bym tam mogl jezdzic co roku. aAe tak,jak wspomina Sambor-ukraina i karpaty mamy pod nosem,a tutaj tez jest niezle.Ale wracajac do rzeczy-Nie rob zadnych"prob" przed wyprawa- wsiadz na motor i pojedz na wschod-jak Ci sie odechce po kilku dniach to juz nie bedziesz mial wyjscia i i tak bedziesz musial jechac:). Byleby motor wytrzymal-Sambor-dla jednocylindrowca to nie znowu taka rzecz,zrobic te 16 000 km na wyprawie-moja drka nawet nie kichnela-ale wszytsko musi byc sprawne i pewne. pozdrawiam
-
Inaczej,niz przez prowincje do Almaty nie dojedziesz. Droga-prawie zawsze asfalt,czasem gladki jak stol z dziura co 10 km,a czasem 50% drogi to dziury-wiec lepiej jechac"poboczem" A beznyna-ogolnie w rosji znacznie lepsza niz w PL,ale czasami zdarzaja sie jakies zlewki;)Ale tam chlopaki zdolne sa i wywala komputer z motocykla i pojedziesz dalej.Ale tak naprawde to naprawia kol i spawanie to w co drugiej wiosce jest. pozdrawiam
-
Wybieram sie ok 10 lipca na dalsza wyprawe(szlak jedwabny). Pewno nikt nie bedzie chcial/mogl jechac z nami na cala trase wyprawy,ale jakby ktos byl chetny na kilka dni jazdy w kierunku wschodnim,to zapraszam. jedziemy na DR650 i GS 1100. Pozdrawiam Mirmil telefon 516423081
-
Jest wielu ludzi ktorzy maja pieniadze na wyprawe,snia czasami o niej po nocach,ale niestety 3-4 tygodnie urlopu niwecza skutecznie ich palny. Jezeli chcesz pojechac swoim motorkiem do TIMBUKTU,co jest naprawde niezlym przedsiewzieciem i daleka WYPRAWA,a nie masz wystarczajaco czzasu,dogadaj sie z kims zaufanym.Wspolnie przygotujcie motocykl,jedna osoba pojedzie na kolach do mali,czy gdziekolwiek indziej,tam spotka sie z kumplem,ktory przyleci samolotem z europy,przekazecie sobie motocykl i wroci za 300 euro do domu samolotem(do mali ,czy dakaru jest 8 000 km,3 tygodnie wystarczazeby dojechac i zwiedzic).A zaufany kumpel wroci ladem do domu,robiac wyprawe z drugiej strony. A przez 4 tgodnie,to mozna naprawde daleko zajechac. Pozdrawiam
-
Maroko-Algieria,ta granica jest zamknieta juz od kilkunastu lat i nie zanosi sie,zeby cos sie mialo zmienic. Wjazd do Egiptu-duzooo papierow i kasy. Algieria,Libia-zeby sie poruszac,trzeba miec rzadowego przewodnika,okolo 100 euro dniowka.I nie jedziesz zawsze tam,gdzie chcesz. Wizy do tych krajow jakos da sie zalatwic,wlasnie przez biura podrozy.Tania benzyna - algierii byla 3 lata temu po 1 zl :biggrin: Algieria-super kraj,prawie ZERO turystow,a jezeli juz to sami wyprawowcy.malo ludzi,pusty kraj,troche ropy i wielbladow,duzooo piasku :biggrin: Przy tych wszytskich krajach maroko to raj na ziemi,ma i gory i pustynie i,oazy,piasek,klimat,ludzie,zwierzeta,zero problemow,zeby wjechac,tani prom.POMARANCZE!
-
Ok,wiec zwiekszam srednia cene srednia cene benzyny do 3,3 zl/l. Przypominam,ze wiekszosc (3/4)trasy bedzie przebiegala po terenie,gdzie benzyna jest po mniej niz 1$. Jadac samochodem mielismy 30 litrow benzyny dodatkowej,po 7-10 litrow wody na lebka(techniczna +pitna),ok 7-10 kg zarcia(lacznie z owocami),5 kg ciuchow,5 kg sprzetu campingowego,po 5 kg innych klamotow(kosmetyki,klucze,mapy,aparaty)Wiec na lebka wychodzi 8+8+5+5+5=31 kg+ dodatkowa benzyna.Czy to tak duzo?Mysle,ze jadac na wyprawe na moto tez trzeba miec mniej wiecej tyle samo.Wiec ta sprawe mamy rozwiazana-biore 100% tego,co mailem z soba na wyjezdzie samochodowym. Pozatym jadac samochodem,w 4 osoby + 150 kg bagazu samochod mial przekroczona swojladownosc calkowita,a jadac motorem ,jezeli wezne z soba te 30 kg bagazu,10 kg to beda sakwy i stelaz,10 l dodatkowa benzyna,opona,nie przekrocze obciazenia maxymalnego motoru. Zwiekszone spalanie-bez przesady,ale na pewno nie 50%. Wlasnosci jezdzne-wiadomo,ze nie bedzie sie dalo poszalec tak,jak po lesie obok domu w niedziele po poludniu,wyprawa 15 000 ok od domu wymaga wyobrazni.Mam nadzieje,ze zawieszenie wytrzyma,nic sie nie urwie ,a wywrotki nie beda grozne. Ale uwzgledniajac zwiekszone ksztalty motoru,obciazenie i to,ze czasami trzeba bedzie jechac po piasku zwiekszam srednie spalanie suzuki dr 650 do 4,4 litry. Wiec na paliwo wydam 3.3x4.4x250=3630 zl Jezeli bede chcial byc bardzo ostrozny,to zwiekszam wszytskie moje zalozenia o 20% i wtedy 3.6x4.8x250=4320 zl. Jedzienie na kilka dni to przodu to mus,lacznie z jakims jedzeniem"bezpiecznym",jezeli przez tydzien mial byc problemy zoladkowe.I staram sie miec zawsze taki zapas,uzupelniajac go po drodze systematycznie.A jak jest okazja,to obid na ulicy,czy w knajpie jak najbardziej.Zupka w proszku wazy 77 gram,do tego 125 gram ryzu i jest niezly posilek.Na 10 dni jedzenie wazy 5-6 kg(3 posilki + batonik+kawa+herbaty dziennie)A przeziez codziennie sie cos je na ulicy. Paliwo-zasieg 500 km bylby optymalny,wiec zwiekszam zbiornik paliwa na taki 23 litry+ podreczne 2 litry butelka.To nie to,co 1000 km zasiegu samochodu,ale jak zatankuje w ceucie paliwo w strefie wolnoclowej,to zajezdzam na nim do Agadiru,i mam potem tylko 220 km do pierwszej taniej stacji na saharze zachodniej.Pozniej clala sahara zachodnia,Mauretania na tanim paliwie,tankujac w Nema dojezdzam do Timbuktu tez na tanim paliwie.Wiec nie jest tak zle,jak mowisz. Ja wiem,ze najwiecej zalezy od tego,co odkreca manetke gazu.W mojej XT zmienilem opone po 10 000 (60% asfalt)km,opona dualsport(maxis 6006),a niektorzy zniemiaja opony co 3 000 km :buttrock:.Moj lancuch i zebatki wygladaja prawie jak nowe,minimalne zlady rozciagniecia i zuzycia.Ale dodatkowe skowki wezne na pewno.Jezeli ktos bedzie mial taki sam lancuch jak moj,to pewno wezniemy jeden na zapas. Juz niejedna osoba zwracala mi uwage,ze robie kosztorys wyprawy bardzo optymistyczny.Jednakze,jezeli bym za kazdym razem zakladal duzy zapas,to zamiast 6000 zl by mi wyszlo 10 000 zl i albo bym pojechal do hiszpani,albo zrezygnowal z wyprawy,albo bym jezdzil 2 razy krocej.A tak to przynajmniej czasami trzeba poglowkowac,zacisnac pasa i sie cieszyc,ze sie dalej jedzie :buttrock: Ford fiesta 1,1+ 4 osoby 37 dni 19 000 km W sumie duzo km,malo dni,ale przez europe przejechalismy w tydzien(7000km),maroko i sahara zachodnia tez w miare szybko(bylismy tam wczesniej),wiec po mali wloczylismy sie z przebiegiem 200 km dziennie.Bylo warto! trasa Mielec-algeciras-ceuta-maroko,sahara zachodnia(taka dziwna pustynia,co sasiaduje z oceanem,ale mozna umrzec z pragnienia,wspaniale klify i wraki statkow)(wybrzezem atlantyku),nowa,ale niedokonczona droga do nawakszot w mauretaniTrzeba zobaczyc,zeby uwierzyc ,ze to stolica),na zachod mauretani do Nema,(zielona granica,duzo przygod),nara w mali,bamako,Segou,Djene(gliniane meczety),bandiagara(kraj dogonow),spowrotem wzdluz Nigru do bamako,kayes.Senegal(nudy,baobaby i pola orzeszkow ziemnych,oprocz tego tylko ludzie).Dakar,St louis,(tama do mauretani) nawakszot i kolko sie zamknelo.Wracajac przez maroko wstapilismy do marakeszu troche zdjec: http://community.webshots.com/album/344579605eGcCjl
-
Tak,jak pisalem wczesniej,srednia z mojego ostatniego wyjazdu do afryki wyszla 2,8 zl,to bylo troche wiecej niz rok temu(luty-marzec 2005),ale wtedy paliwo w Pl bylo drozsze niz obecnie.W europie srednio niewiele wiecej niz 1 euro, ceuta .75 EU maroko 10 dirham sahara zachodnia 6 dirham(2/3$) mauretania.200 ugija(2/3$) mali,senegal 500 cfa(okolo.9$) Jechalem samochodem,zawsze tankowalem tanie paliwo na maxxa(40l) i do kanistrow(30 litrow),i te 70 litrow starczalo nam na troche ponad okolo 1000 km.I wiem,ze to bardzo duzo znaczlo i zanizalo srednia cene beznyny(bo kilka tys km przejechalismy na paliwie po 2 zl),ale wydaje mi sie,ze teraz paliwo jest tansze,ale zakladam srednia cene 3 zl. Mysmy jechali za kazdym razem do afryki nacjonalkami,albo autostradami nieplatnymi,srednio do algeciras z mielca 3700 km,robilismy trase w 4 dni,prawie caly ja prowadzilem,a za full nocjelgi uwazam spanie po 8 godzin dziennie plus 2godziny na kolacje i sniadanie,rozkladanie i zwijanie namiotu.I na autostrady wydalismy te 20-30 euro,Zawsze przed duzymi miastami we francji,czy w hiszpani wskakiwalismy na platne autostrady,ktore przez miasta za nieplatne,ale czasami zesmy za daleko pojechali,albo sie wbili za wczesnie.Wiec motorkiem,te maxymalnie 4000 km w tydzien da sie przeciez spokojnie zrobic( z malym zwiedzaniem pod drodze) Spalanie-mysle o dr 650,z tego,co cvzytam na roznych forach mozna zakladac srednia wyprawowa 4 litry/100 km.A z autopsji samochodowych wiem,ze nawet bardzo preciazony samochod spala na trasie naprawde malo,o ile jedzie sie ekonomiczna predkoscia (max 100 km/h).I mowie to tez o jezdzie samochodem terenowym po terenie,zaskakujaco na szutrach terenowka pali o wiele mniej niz w miescie,pod warunkiem,ze jedzie sie z predkoscia okolo 60km/h(ale nie v srednia,bo to napradwe duzo) Doswiadczenia w wyprawach na moto nie mam,ale czytajac duzo w necie i opierajac sie na wlasnym doswiadczeniu z samochodami,przyjmuje dla dr 650 srednia 4 litry. Jedzenie-jem w knajpach tylko tam,gdzie mnie stac,o kupowaniu wody w butelkach w mali,czy maroku nawet nie myslalem.I wiem,ze zaraz sie odezwa glosy przeciwnikow,ze to przeciez afryka,ze choroby i wirusy.Znajomy w egipcie myl nawet zeby mineralka i mial stracha,ze sie czyms zarazi.W maroku z powodzeniem pilismy zwykla kranowe,i nikt ,na zadnej wyprawie nie mial z tego powodu problemowtam zazwyczja jesp rpzeciez woda chlorowana.Najgorzej an saharze zachodniej,gdzie najczesciej woda jest odsalana z morza ,a jednak ma lekki poslam slony,ciezko ja pic,ale zupki,czy makaronu juz nie trzeba dosalac :wink:.mali,czy mauratania-tam juz ciezko o wode mineralna,sklepy co 100-200 km i czesto prawie nic w nich nie ma.A puszka coli kosztuje 2-3 zl,dla mnie to naprawde duzo.Mysmy tam codzienie gotowali po kilka litrow herbaty na glowe,beznynka tania,kuchenka gotowala 1 litr w 4 minuty,wiec jak sie siadlo wieczrkiem,to po godzinie wszytskie bidony byly napelnione herbatka. A jem tez zazwyczja to,co lokalesi,w maroku posilek w barowie dla tubylcow byl za 8-10 dirhamow,ale czasami nie mielismy czasu szukac,ani ochoty sie zatrzymywac w miescie,wiec starczalu chlebki i troche oliwy.prawie cale maroko przejechalismy na pomaranczach(po 3 dirhamy za kg,zalatwiaja sprawe jedzenia i picia,po 5 kg dziennie :().najlepsze pomarancze na swiecie sa w maroku,a w mali sa najlepsze mango,bylismy akurat z sezonie mango i byly po 100-150 cfa.na obiad bagietka za 250 cfa,z pomidorami(tez 250 cfa),czyli za dolar masz posilek.jedzenie na ulicy za 400-500 cfa tez spokojnie znajdziesz. I te 10 zl na sobe na dzien,to stawka naprawde relana,przynajmnei dla mnie i sprawdzona w wielu krajach,na wielu wyjazdach,nie tylko w afryce(np Islandia,gdzie wszyscy chyba wiedza,jakie drogie jest jedzenie :0 ). Czasami trzeba zacisnac pasa,a po wyprawie sie okazuje,ze waga pokazuje 10 kg mniej :D Noclegi-oczywiscie,ze spanie w namiocie,zreszta juz za marokiem ciezko o jakis przywoity nocleg,z cieplym prysznicem.A jak nie ma wody,to po co placic te $2,zeby sie przespac na twardym lozku,w hotelu,gdzie moze i nie ma pradu?prysznic o ile tylko jest mozliwosc,ale czoesto takiej nie ma.Wiec ja sie ciesze,jak jest jakas rzeczka,gdzie mozna sie wykapa.maroko to oczywiscie hammy,za 8-10 dirhamow.Raz na 3 dni wystarczy,ale zeby spedzic tam godzinke i sie zrelaksowac . W mali .senegalu zazwyczja prysznice w misjach katolickich,albo hotelach,za ok 400-500 cfa.zakladajac ,ze bede przez te 100 dni sie kapal 50 razy,w tym za 25 razy bede placil po 3 zl,wychodzi 75 zl na calosc wyprawy.Czyli 20 euro na wyprawe... Jak juz wczesniej pisalem,to maja byc tylko wydatki na wyjezdzie,wiec zakladam,ze oponke do moto biore z soba z polski,bo gdzies w mali,czy chadzie to zapomnij,zeby znalesc cos w swoim rozmairze,tam jezdza tylko chinskie motorowery.Filtry,czy olej-to raczej tez ,ale pewno kupione w hiszpani.zreszta wjazd do maroka z przeserwisowanym motorkiem z algeciras,czy jakos tak. A ten 1000 zl,co zostal do 6000 to wlasnie na takie nieprzewidziane wydatki,jak "wizyta u dentysty-kowala",czy telefon do przyjaciela w PL :) O zebatkach,czy lancuchu nie pomyslalem i nie mam pojecia,czy nowy,dobry lancuch i zebatki wytrzymaja 21 000 km.Bo wracajac mozna wymienic ,wjezdzajac juz do hiszpanii iz robic kolejne 4 000 km. Na moto jeszcze nie podrozowalem daleko i nie znam szczegolow,wiec moga byc jakies uchybienia w planie,ale innymi srodkami transportu owszem,zazwyczaj swoimi i w miare wiem,o co chodzi. Ludzie podrozuja tak,jak kto lubi,albo jak moze.Niektorych kreci wyjazd samolotem,pozyczenie sprzeta na miescu,jazda tydzien po pustyni,noclegi w hotelach z basenem,ja wole pojechac na 3 miesiace ,dotrzec wlasnymi silami gdzies daleko,a to,ze jem to,co lokalesi,spie w namiocie,czy u kogos w domu to tylko dodatkowe atrakcje. Dla mnie podrozowanie to nie hobby-to styl zycia. Pozdrawiam A jakby sie cos dalej nie zgadzalo w moich obliczeniach,kosztorysie,to zapraszam do dyskusji.
-
A mowilem,ze sie beda smiac... Wiec na niedowiarkow licze publicznie zakladany dystans 25 000 km ilosc dni 100 paliwo 4l/100km(ekonomiczna jazda np dr 650)x3 zl/litr(na ostatnim wyjezdzie do afryki(maroko,mauratania,senegal,mali) srednia cena paliwa wyszla nam 2,8 zl,a paliwo wtedy w pl bylo po ponad 4 zl) =3 000 zl prom 120euro = 500 zl jedzenie 100 dniX 10 zl = 1000 zl(zazwyczaj osobodniowka wychodzi mi srednio 7-8 zl) noclegi,prysznice,ubezpiecznie,parkingi,inne szmery bajery 500 zl zostaje 1000 zl zapasu oplat za przejazd przez europe(autostrady) nie uwzgledniam jakos specjalnie,zazwyczaj,zeby dojechac z mielca do algeciras na to wydawalismy 20-30 euro za samochod.I te 3700 km robilismy w 4 dni,z full noclegami po drodze. 3000+500+1000+500= 5000 do mojego 6000 zostaje 1000 zl zapasu czy cos sie dalej nie zgadza? pozdrawiam Mirmil ps.Kazdy jezdzi za taka kase,jaka ma do wydania.Poniewaz ja prawie co roku spedzam na wyjazdach 2-4 miesiace ,wiec musze malo wydawac:).