No i co znaleźli. Pewnie nic. Bo wykonali tylko czynności, które musieli wykonać z racji zaistniałej sytuacji. Tym bardziej, że była to pojemność 50cm. I nie wiem jakie musiały by to być modyfikacje, żeby przekroczyć dopuszczalne normy. A bez oczywistych i rażących zmian w konstrukcji 50cm raczej trudno wykrzesać coś niedozwolonego. Np. jak udowodnić w Yamaha dt 125r blokowanej tylko na zaworze YPVS (w zależności od rocznika), który sterowany jest linkami na silniczku na plastikowych trybach, że nie przestawił się(nie uszkodził) podczas kolizji(wypadku, zdarzenia drogowego) lub zwykłej eksploatacji. Są na pewno modele motocykli, w których przeprowadzone modyfikacje muszą być spore, ale są i takie których pełną moc osiąga się poprzez niewielką ingerencję użytkownika. Bez konieczność wymiany dyfuzorów, tłumików końcowych itp. Niezgodność homologacyjną w nich jest bardzo trudno udowodnić bez hamowni. A nie żyjemy w Stanach Zjednoczonych gdzie FBI, NCIS i inne tego typu instytucje będą drążyć temat bo Józek na skuterku wjechał w drugi skuterek. Bardziej zbadają czyja wina i na tym koniec. A ubezpieczalnia zawsze szuka dziury w całym i to nie tylko dotyczy moto, ale również a nawet przede wszystkim samochodów. A jak trafisz na PZU to już masz pewne, że będą problemy. :) POPIERAM!!! Trochę chęci i niema kombinowania.