wczoraj pod swiatlami - stoi chudy na nowym yamaha R6 za autobusem. ominalem bo nie bede stal jak pedal w korku. kolesiowi chyba poszlo na nerwa. sucho i na nastepnych swiatlach dojechal, stanal kawalek za mna. widze w lusterku ze sie prezy. zielone wiec ogien on daje tez, ja wiecej on wiecej i tak bez oporu, prosta wiec ucieklem przy 190 ale to byl najwiekszy ogien jaki kiedykolwiek zrobilem w tak krotkim czasie i w takim kijowym miejscu. chwale sie bo sie nie dalem a mialem chyba 40kg wiecej w pasie haha. na zakretach napewno bym nie dal rady - a moze? kto nastepny bedzie na moje grube dupsko oto jest pytanie