Witam. Suzuki GSXR 600 SRAD 1998 Po zakupie motocykla (daaaawno temu) od razu był problem z ładowaniem. Po wstępnej diagnostyce został zakupiony nowy stator i wszystko pięknie grało. Miałem małego szlifa. Ciężko mi powiedzieć co było przed, aczkolwiek wcześniejsze dolegliwości nie wróciły. Po przejrzeniu motocykla i naprawieniu ew. usterek znów wyruszyłem w trasę. Po przejechaniu kilkudziesięciu km wszystkie kontroli zaczęły żyć własnym życiem, więc zgasiłem moto. Później już można było odpalić tylko z kabli. Wszelkie próby normalnego zapłonu kończyły się pykaniem w okolicach akumulatora. Motocykl został przygotowany do zimy i... Mając więcej lub mniej czasu zacząłem go szykować do sezonu. I tu zaczęły się problemy. Kable od regulatora (zaraz przy kostce ze statorem) pozlepiały się, co powodowało zwarcie i w/w pykanie. Zarobiłem na nowo. Znów grzały się już po kilku minutach pracy na jałowych obrotach. Zostało wszystko posprawdzane jak w przypiętym temacie o ładowaniu. Stator okazał się ok. Akumulator też, chociaż ma sporo lat. Więc... Zmieniłem regulator napięcia. Poprzedni był podłączony na krótko - dwa kable idące na akumulator były wyjęte z kostki i bezpośrednio podpięte. Nabyty (używany) regulator podpiąłem normalnie. Wciąż dawał za male napięcie. Zgodnie z manualem ma mieć od 13,5V do 15V na światłach przy 5000 obr/min. Ma 12,50 - 12,80. Kiedyś po wymianie statora pokazywał ponad 14V. Raz, po nagrzaniu motocykla do ok 100C nagle zaczęło wykazywać 13,8V, więc teoretycznie było cacy - naprawiło się samo. Jednakże przy kolejnych próbach nagrzania motocykla żadne "cuda" się nie wydarzyły i wciąż pokazuje niską wartość. Regulator mocno się grzeje. Ciężko przytrzymać przy nim dłoń po kilku minutach. Chyba, że tak ma być. Będę wdzięczny za wszystkie porady i koncepcje. Przed zakupem kolejnego regulatora napięcia, wolałbym się upewnić, iż to na pewno od zawinił (wszystko na to wskazuje). Nie chcę ich kolekcjonować. Podobno ten jest sprawny. Z góry dziękuję.