Na moje szczęście zdałem egzamin na A 19 października 2012 w WORD Rzeszów. Obecny egzamin oceniam jako dość łatwy, za wyjątkiem ósemki na YBR 250 - na moje szczęście na egzaminie trafiłem na CBFa 125. Egzaminował mnie Pan Krzysztof T. - człowiek bardzo miły, z dobrym podejściem do zdających, a jednocześnie dokładny w tym co robi. Niestety nie wyobrażam sobie zdawania na A na nowych zasadach. Slalom przy 30km/h? Ciekawe gdzie się znajdzie taki duży plac. Ominięcie przeszkody? Pomysł dobry, ale przy obecnym systemie szkolenia (mała liczba godzin) niewykonalny tak, aby był nauczony DOBRZE. Ktoś powie: No dobra, ale można zwiększyć ilość godzin na placu? No niby można, ale ja na przykład tylko raz jeździłem po Łańcucie, i raz po trasie egzaminacyjnej z Rzeszowie. Więc i tak 3/4 czasu spędziłem na placu, a na dwa dni przed egzaminem miałem drgawki na myśl o YBR 250. Zwiększenie ilości godzin zwiększy koszt kursu. Mniej ludzi będzie stać na prawo jazdy kat. A. Jestem niemalże pewien, że jednym z powodów stworzenia nowej ustawy jest zwiększenie bezpieczeństwa na drodze. Lecz czy większe wymagania i w efekcie wyższy koszt kursu spowodują jego zwiększenie? Wątpię. Jedyne co spowodują to wzrost liczby jeżdżących bez prawka. Owszem, są w tej grupie ludzie normalni, którzy umieją jeździć motocyklem, lecz jest tez grupa tumanów. Pół biedy gdy zabiją tylko siebie. Co gdy zabiją jeszcze kogoś? Waszą żonę, matkę, babcię? A no właśnie... Tak trudna teoria to już debilizm całkowity. Owszem, potrzebne jest zwiększenie stopnia trudności tego egzaminu, ale zastanówmy się czy jest potrzebna aż tak wysoka poprzeczka? Moim zdaniem ta ustawa jest poroniona jak wszystkie rządy RP począwszy od roku 1989.