witam, mam dość poważny (bo w sumie nie działa w ogóle) problem z moim GPZ500S (2003 r.) sytuacja wygląda następująco, jakieś 2 tygodnie temu jak odpuściło pierwsze zimno, chciałem wyjechać - i nic, nawet nie "tryknął". po próbach ładowania akumulatora itp. jakoś się udało ale nie na długo. W moto mam zamontowany alarm (MetaSystem), motor zaczął zachowywać się zupełne jakby aarm był cały czas załączony tym samym odcięty był prąd (tak sądziłem). Znalazłem więc fachowca od alarmów, który odciął (jak twierdził) odcięcia alarmu pozostawiając go nadal w moto. i wszystko było dobrze moto cały czas działało... aż do wtorku. teraz nie działa i nie wiem co zrobić zachowuje się dokładnie tak jak przed interwencją fachowca od alarmu, (włączam zapłon i jak klikam starter słyszę jedynie "klik-anie" nic nawet nie zakręci. aha dodam, pilot jest sprawny ale alarm jest, jak się dowiedziałem prawdopodobnie rozkodowany po zimie i nie reaguje na pilota, zauważyłem również, że w lampie stop miga dioda tak jakby informująca o załączonym alarmie (tego nie było chyba po tym jak ten fachowiec od alarmów go odciął) hmm czy ktoś miał może taki przypadek, domyśla się może co w ogóle może to być, może nawet ktoś zna jakiegoś elektryka dobrego od motorów. Przyjmę każdy rodzaj pomocy... ogromna prośba o pomoc. pozdrawiam :)