łożyska głowki ramy sa okej, wymieniłem łaćuch na nowy, motor przetsatł skakać ale mam nową dolegliwość (nową-starą bo wczesniej tez ona ostniała tylko teraz sie nasiliła). Razem z wymianą łańcucha sciągłem wydech okazał sie dziurawy, wszystko ładnie zaspawałem, zrobiłęm nowe łączenie tłumika z rurą. Poskładałem wszystko aaaa w miedzyczasie wpadłem na pomysł żeby nauczyc sie regulacji gaźnika ;)) (mój pierwszy moto i w sumie to sie na nim ucze) zrobiłem na szybko wakumetr, włozyłem nowe świece, posładałem wszystko do kupy rozgrzałem bzyka i... no własnie... na waku zaczeły dziac sie dziwne rzeczy bo co ustawiłem wkreciłem na obroty to po zejsciu z obrotow waku pokazywał juz co innego i motor inaczej chodził... w koncu po długiej meczarni doszedłem do kompromisu pomiedzy oboma gaźnikami. Wszystko było by okej gdyby nie dziwny halas z cylindra(raczej chyba jednek bo tak brzmi) mianowicie przy wkreceniu silnika na obroty i odpuszczeniu gazu wydobywa sie taki asynchorniczny stukot polaczony z "syknieciem" odpuszczeniem cisnienia czy jak to nazwac... stuknie sobie z 3 razy i dalej spokoj, czasami stuknie, czasami nie, czasami wiecej razy... czy to mogą byz rozregulowane zawory ?? a moze zle skrecilem kolektor wydechowy aczykolwiek zbyt duzej filozofi tam nie bylo...