Skocz do zawartości

markus119

Forumowicze
  • Postów

    69
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez markus119

  1. Na facebook znalazłem, że po 15 sierpnia to nie jest najlepszy termin, raczej odpuszczę.   "tak jak u Nas jest święto państwowe I wolny długi weekend. W tym terminie wszyscy Rumuni masowo urządzają sobie pielgrzymki po kraju. Miejsc noclegowych brak, mega korki, na transfogaraskiej stoisz nawet 600-700m przed tunelem i nie wyprzedzisz... bicaz stoi... transalpina trochę mniej ale i tak mega ruch..."

     

     

  2. Ja z doświadczenia wiem, że lepiej zabrać płyn do prania niż dużo ciuchów. Wypierzesz gdzieś w umywalce.  Przepocone i  upchane w reklamówkę ciuchy capią jak z oczyszczalni ścieków i smród przechodzi na czyste.  Nikt ci nie doradzi co jest dla ciebie dobre. Kup Kufry jakie uważasz jak ci nie będą pasowały to sprzedaj  na alledrogo, czy olx. Tankbag jak najbardziej bierz. Przydaje się na rzeczy podręczne np. butelkę z wodą.

  3. W tym roku na Węgrzech za autostradę nie płaciliśmy, ale nie jestem pewny czy jest płatna:P płaciliśmy natomiast w Chorwacji za odcinki. Jeżeli chodzi o widoki to polecam magistralę Adriatycką. Masz tutaj link do opisu całej tegorocznej wyprawy http://www.motogen.pl/MotoBalkany-2013-3,19341.html

    w przyszłym roku też wybieram się do Chorwacji ale będę jechał dość mocno okrężną drogą przez Rumunię, Bułgarię i Serbię. W tym roku zrobiłem z plecakiem jakieś 6 tyś km i plecak nie narzekał ale w porównaniu do Ciebie śmigam CBFem ;)

     

    Na Węgrzech jest płatna. Jest winieta elektroniczna. Kupuje się ją na stacjach benzynowych, jak dobrze pamiętam najtańsza na moto kosztuje ok 25 zł. Nr rejestracyjny mto wprowadzany jest do systemu. Nad drogą są kamery, które odczytują rejestrację taki niby Viatoll. Czechy i Słowacja autostrady bezpłatne, Austria winieta 10 dniowa ok 5 euro. Chorwacja płatne za odcinek na bramkach. Kolega niech lepiej trasę rozłoży na 2 dni. wracając z Chorwacji zrobiłem ok 1100 km za jednym razem na CB 500, gdzie pozycja jest wygodniejsza - nie polecam. W Czechach i na Słowacji podobno trzeba mieć zapasowe bezpieczniki i żarówki.

  4.  

    Alp nie będzie bo dołączyłem do Dominika i Ani i jedziemy BiH oraz Chorwację. Markus napisz mi coś o kempingach w Chorwacji. Aktualne ceny, może jakieś sprawdzone polecisz?

     

    Byłem tylko w Istrii nie chciało mi się jechać dalej. Chorwacja to był plan B. Plan A to Francja i Morze Śródziemne, niestety zawiódł motocykl. Płaciłem 20 euro za noc. Taniej jest w małych miejscowościach przy magistrali adriatyckiej. W 2011 płaciełem ok 30 zł (w kunach) w miejscowości Starigrad Pakielnica. Campingów w Chorwacji jest mnówstwo bez problemu znajdziecie coś odpowiedniego dla siebie.

  5. Ja tydzień temu wróciłem z urlopu 14 dni w Alpach i Chorwacji. Zrobiłem 4377 km Koszt ok.2800 zł z czego waha 1510 zł, kampingi 1000 zł. Żarcie + piwo 300zł Wyjazd był budżetowy. Za autostrady płaciłem tylko w Chorwacji i na Węgrzech no jeszcze w Polsce 5 zł. Jedzenie z dyskontów gotowane na kuchence turystycznej. Weź ciepły śpiwór. W Alpach w nocy budziłem się z zimna. Na Julierpass w Szwajcarii (2284 n.p.m) złapał mnie nawet śnieg, zjechałem w dół a tam 20 stopni.

  6. Czechy są za free.Mieszkam przy samej granicy i co roku kilka razy tam jestem.

    Potwierdzam. Napisałem w tej sprawie do ambasady czeskiej oto odpowiedź:

    "Szanowny Panie,

    w odwołaniu do pozyskanej telefonicznie informacji z Ministerstwa Transportu RCz informujemy, iż przejazd motocyklem przez autostrady w Republice Czeskiej jest bezpłatny.

     

    Z poważaniem

    Vladimíra Stodulková

    Wydział Konsularny

    Ambasada Republiki Czeskiej

    e-mail: [email protected]"

  7. Do tej pory w 2011 w Chorwacji i 2012 we Włoszech (Rzym) byłem sam, ale to są kraje bogate więc raczej się nie obawiałem. Jazda samemu ma też plusy. Jeżdżę wolno max 120 km/h, nikogo spowalniam, zatrzymuję się gdzie chcę itp. Na magistrali adriatyckiej wyprzedzały mnie nawet kampery :) Jak zawsze wyjazd planuję w połowie czerwca, bo wtedy dzień jest najdłuższy i jest jeszcze przed high season. Jeżdżę wg. wskazań GPSa i podziwiam widoki. Spanie tylko w namiocie. Żywię się w Lidlach, Sparach, pennyshopach itp. Na razie jeszcze nie wziąłem urlopu tylko się wpisałem w plan urlopów.

  8. Słyszeliście o najnowszej metodzie na wykonanie planu wpływu pieniędzy z radarów do budżetu? Jeśli nie to objaśniam. Wysyłają standardowe wezwanie, oczywiście bez zdjęcia, z informacją, że było popełnione wykroczenie w miejscowości...., w dniu .... o godz. . itp. Jeżeli ktoś odpisze, ze tego dnia nie był w tym miejscu, albo odmawia przyjęcia mandatu i chce skierowania sprawy do sądu to przysyłają pismo z informacją, że system odczytujący tablice rejestracyjne się pomylił i sprawa jest zakończona. Niektódzry przyjmą jednak madat.

  9. Na tegoroczny urlop postanowiłem jechać do Rzymu. Pierwotnie miałem jechać na Rajd Katyński, ale on jest we wrześniu, a ja mam umowę o prace do końca września, więc RK postanowiłem odłożyć na inny rok. Podobnie jak w zeszłym roku na wyjazd wybrałem koniec czerwca bo wtedy dzień jest najdłuższy. W tym roku również nie znalazłem nikogo chętnego do wspólnego wyjazdu więc pojechałem sam. Wyruszyłem 24 czerwca 2012 z Makowa Mazowieckiego do czeskiej Pragi. Po drodze odwiedziłem Wrocław nigdy w nim nie byłem. Podróż jakieś 750 km zajęła mi cały dzień. Do Pragi dotarłem przed 22. Zatrzymałem się na kampingu Caravan Camping Praga koszt 280 koron za noc. Kamping jak wiele innych, tylko zaskoczyły mnie prysznice – wspólne jak w wojsku. Oczywiście osobne dla kobiet i mężczyzn. 25 czerwca poświęciłem na zwiedzanie Pragi z przewodnikiem w ręku. Z ulotek otrzymanych na kampingu wynikało, iż jest położony ok. 3,5 od centrum Pragi więc do centrum doszedłem pieszo. Następnego dnia udałem się do Austrii na Großglockner. Na szczęcie w Austrii nie podrożały winiety i dalej 10 dniowa kosztowała 4,5 euro. Wjazd 22 euro. Jak dla mnie Großglockner jest mocno przereklamowany. Widoki jakoś nie porażały – takie same jak w całych Alpach. Na początku jechałem na jedynce za puszką ze Szwecji, której nie szło wyprzedzić. W końcu zatrzymałem się porobiłem trochę zdjęć i znowu dogniłem tą puszkę ze Szwecji. Nie chcąc katować motoru jazdą na jedynce kolejny przystanek. Na szczęście więcej tej puszki nie dogoniłem. Po ukończeniu Hochalpenstraße zacząłem jechać w kierunku włoskiej Werony rozglądając się na jakimś kampingiem, bo już zaczynał się zmierzch. Zatrzymałem na małym kampingu nie pamiętam nazwy kosztował 8,2 euro. Był to najtańszy kamping na trasie. Przed wyjazdem kupiłem małą kuchenkę turystyczną na naboje 190g, przed opuszczeniem granic naszej kochanej RP pulpety, flaki i ryż. Miałem sobie gotować obiady na tej kuchence niestety zaczął z niej uciekać gaz. Więc wieczór spędziłem na zjadaniu zapasów. Co najgorsze nie miałem piwa. Niedaleko była stacja benzynowa shell, ale była już zamknięta. W pobliskim barze piwo kosztowało 2,5 euro wiec trochę dużo jak na kieszeń polaka. No cóż musiałem zatem pójść spać bez wypicia piwa :( 27 czerwca dotarłem do Werony. Tutaj zatrzymałem się na kampingu Castel San Pietro noc kosztowała 15 euro. W Weronie zbyt wielu atrakcji nie ma dwa place, balkon Julii, amfiteatr, zamek, więc zwiedziłem ją jeszcze tego samego dnia. Następnego dnia udałem się do Florencji. Werona szybko mnie jednak nie wypuściła. Wyjeżdżając zobaczyłem, że nie mam przednich świateł. Zajrzałem do bezpieczników jeden przepalony włożyłem nowy, włączyłem światła i bezpiecznik się przepalił. No cóż trzeba było rozbierać moto. Okazało, że kabel w lampie dotykał metalowej części żarówki i się przytopił i stąd to zwarcie. Na szczęście miałem izolację. Następna przygoda na jednym ze skrzyżowań policjant kierujący ruchem puścił ruch po prostopadłej ulicy i sobie poszedł do radiowozu, no więc ja próbowałem to skrzyżowanie przejechać. Patrzę a on do mnie biegnie i coś wrzeszczy po włosku. Pewny, że dostanę mandat mówię spokojnie I don’t understand, a on ku mojemu zaskoczeniu ok ok. i zatrzymał mi ruch abym przejechał. Pomimo wczesnej pory ok 10:30 było bardzo gorąco, ja gotowałem się w stroku motocyklowym. W przydrożnym supermarkecie kupiłem sobie zapas wody wypiłem od razu pół butelki i poczułem zawroty głowy, a przed oczami zaczęło mi się robić ciemno. Jak ja wtedy żałowałem, że jadę sam. Myślałem, że za chwilę stracę przytomność i mnie okradną, rozebrałem się do pasa położyłem na parkingu jak jakiś żul leżałem tak ze 20 minut i powoli mi przeszło. Nie wiem co to było. Rzadko choruję, nieraz wskakiwałem nagrzany do wody i nic mi nigdy nie było. Dalej już przygód nie miałem. Do Florencji starałem się jechać lokalnymi drogami. Co mnie zaskoczyło pod koniec czerwca we Włoszech były już żniwa. We Florencji zatrzymałem się na kampingu Michelangelo koszt 19,5 euro. Ta noc nie była spokojna - wtedy akurat Włosi grali z Niemcami na euro 2012. Po wygranej zbiorowa euforia przechodnie darli się w niebogłosy, samochody trąbiły. Ze względu na upały postanowiłem jeden dzień spędzić nad Morzem Tyrreńskim po drodze z Florencji zahaczyłem jeszcze o Pizę. Zatrzymałem się w okolicach miejscowości Talamone. Nazwy kampingu nie pamiętam.(może znajdę jeszcze rachunek) Było ich tam kilka obok siebie. Kosztował 19,5 euro. Kamping położony w lesie. Nie można było wjechać na camping pojazdy trzeba było zostawiać na parkingu przy recepcji a rzeczy wozić taczką. Pomimo ceny 19,5 euro za noc prysznice z ciepłą woda były dodatkowo płatne. A najlepsze były toalety – brak sedesu tylko dziura ( to już w życiu widziałem), a zamiast papieru toaletowego szlauch z wodą - zimną oczywiście. Plaża piaszczysta jak nad Bałtykiem, ale wąska, za to woda cieplutka. Dalej udałem się do Rzymu. Tu zatrzymałem się na campingu Village Roma Pierwsza noc kosztowała 17,9 euro, druga 21,7 bo druga noc była już w lipcu, a wtedy rozpoczyna się high season. Był to najlepszy kamping na jakim byłem w życiu oprócz sklepu (z normalnymi cenami), baru itp. miał bezpłatne (w cenie noclegu) 2 baseny i 2 jacuzzi czynne do 23. Ponadto naprzeciwko jest hipermarket Panorama, więc można zrobić tanio zakupy. Przed wyjazdem kupiłem przewodnik po Rzymie i Watykanie jednak najlepszym okazał się przewodnik po Włoszech z Biedronki. Zwiedzanie Rzymu zajęło mi 2 dni. Niestety nie byłem w Kaplicy Sykstyńskiej. Z tego co się dopytałem wchodzi się do niej przez muzea watykańskie, a tam była długa kolejka więc postanowiłem pójść następnego dnia w niedzielę, lecz niestety w niedzielę muzea watykańskie są zamknięte. Benedykta też nie widziałem. W ostatnią niedzielę mojego pobytu w Rzymie Włosi grali z Hiszpanią, na szczęście przegrali więc mogłem spać spokojnie. W Rzymie pojawił się problem gdzie jechać dalej, na Lazurowe Wybrzeże, czy do Chorwacji. Zmęczony upałami wybrałem Chorwację. Tam spędziłem 4 dni bycząc się nad morzem z kochanym piwem. Wracałem przez Węgry. Na Węgrzech nie było już winiet 4 dniowych jak w zeszłym roku. Najtańszą była 10 dniowa za 1470 forintów. Gdyby ktoś nie wiedział kupuje się je na stacjach benzynowych, podając nr rejestracyjny moto, który wprowadzany jest do systemu. W Budapeszcie zatrzymałem się na kampingu Arena Camping. Koszt ok. 11 euro za noc. Camping niewielki, ale jak najbardziej godny polecenia dostałem mapkę Budapesztu z zaznaczonymi zabytkami (tak samo jak na campingu w Rzymie) oraz przewodnik po Polsku. Po Budapeszcie tylko pochodziłem po ulicach i następnego dnia wróciłem do domu.

    Z wjazdu jestem zadowolony kosztował mnie w sumie ok. 3300 zł zrobiłem 4650 km. Niemiej jednak przez upały przeszła mi trochę chęć na podróże motocyklem. Puszką byłoby znacznie wygodniej. Motocykl też palił jakoś dużo. Obiektywnie patrząc pięścsetką jeździłem często po 160 km/h wyprzedając dużo lepsze motocykle. Trochę rzeczy nawaliło. Wyrwał się suwak z jednej z sakw (sakwy moto detal) i popsuły się suwaki w tang bagu (tankbag z lidla) w efekcie tankbag bujał się wyłączając światła lub wciskając włącznik rozrusznika, ułamał się przycisk podnoszenia szczęki w kasku (kask Naxa F0). Byłem drugi raz za granicą, jednak nie wziąłem gwoździ i porządnego młotka. Wbić śledzie malutkim młotkiem w wyschniętą ziemię to jest nie lada wyczyn. Gdzie pojadę za rok nie wiem bo moja lista miejsc must see ciągle się wydłuża. A może jeszcze skoczę gdzieś na tydzień w tym roku...

     

     

     

    Zdjęcia: https://picasaweb.go...30/WyjazdDoWOch

  10. Hej,

    koszty ciężko oszacować:

    Noclegi liczymy średnio 10ojro za noc (czasem chcemy wziąć kwaterę, żeby nie martwić się o graty itp..) - około 200 ojro - 820zł

    Paliwo jakieś 5,33 zł za litr, przy spalaniu 5l/100km, ze 4000-4500km to 1100-1300zł

    Do tego żarcie (mamy zamiar jeść w tanich barach, ew. zakupy na miejscu).

    Myślę, że w 3000-3500zł na 3 tygodnie.

     

    Optymistycznie szacujecie koszty. Noclegi powinniście liczyć skromnie 15 euro, paliwo min. 6 zł. Tydzień temu wróciłem z Włoch i Chorwacji. Paliwo w Austrii 1,5 euro, Węgry 400 forintów, Włochy 1,7- 1,8 euro, Chorwacja 10 Kun. Do tego dochodzą opłaty za autostrady. Kampingi 15-20 euro. Tylko jeden w okolicach Grosssglockner miałem za 8 euro. W zeszłym roku w Chorwacji w Istrii w miejscowości Funtana płaciłem 20 euro za noc pod własnym namiotem, a już przy magistrali w miejscowości Starigrad - Pakielnica 74 kuny chorwackie(ok 40 zł). Istrię lepiej omijać (nic ciekawego tam nie ma) i jechać od razu w kierunku magistrali adriatyckiej - droga piękna po jednej stronie góry po drugiej morze. Czym dalej od Istriii i mniejszy kamping (bez sklepu, baru itp) to tańszy. Campingi w przeciwieństwie do kwater mają tą zaletę, że każdy z nich ma własną plaże, a w zasadzie wybetonowany, podest bo w Chorwacji nie ma piaszczystych plaż tylko kamienie.

  11. W tym roku miał być Rajd Katyński, ale go sobie odpuściłem. Jak na razie jadę sam. Wasza trasa jest dla mnie za ambitna jak na dwa tygodnie. Wiedeń i Wenecję zwiedziłem w zeszłym roku, więc w tym roku wolałbym jechać w inne miejsca. A na piwku możemy się spotkać. Pozdrawiam

  12. I to mi sie wlasnie podoba

     

    Wraz z predkoscia wzrasta koncentracja ktorej nie starcza w nieskonczonosc.

     

     

     

    Szkoda, ze nie napisales jakim motocyklem. Swego czasu, z dobrych pare lat czytalem w SM relacje kolesia ktury jechal z UK'u do PL, jak opisywal swoje pjerepalki, to zgrzytalem zebami, ze czlowiek moze byc tak glupi - nie bierz do siebie, do Ciebie nie pije.

     

    :crossy:

     

     

    Hondą Cb 500 Zajęło mi to 13 godzin z czego jedna godzina na odpoczynek. (2x po pół godziny, aby moto trochę odpoczęło). Autostradami było spoko, tylko za Budapesztem autostrada się skończyła.

  13. To ja napisze taka trasa to pikuś :) A tak poważnie jak wyjedziesz o 4 rano autostradami dojedziesz bez problemu i to z z przerwami na odpoczynek. W zeszłym roku wracając z Chorwacji zrobiłem 1100 jednego dnia. Wpadłem wtedy w taki trans jazdy, że gdyby w Polce były autostrady wracałbym nocą do domu jeszcze 500 km. Dzisiaj tego żałuję, bo przez to nie byłem nad Balatonem i nie zwiedziłem Budapesztu.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...