Jakiś czas temu myślałem nad zakupem pierwszego w życiu autka, miałem ku temu super warunki, bo staruszek wykładał ogromna część kasy (miał nadzieję, że w końcu syn na tym cholernym diable jeździć przestanie, a nawet był tego pewien „jak zobaczysz jak to jest mieć własny samochód, to nie będziesz chciał motocykla, to niebezpieczne! Wieje i na głowe pada”), jeszcze mówił, że jak sprzedam motocykl, to więcej wyłoży. Ale oczywiście o sprzedaniu motocykla nie było mowy (chyba że w ciągu następnych dni kupiłbym nowy ;) ) Uznałem że średnio znam się na samochodach, więc postanowiłem się poradzić 4umowych kolegów. Były różne propozycje i wkońcu wybór padł na Forda Fieste. Kupiłem i miałem później napisać jak się spisuje i czy jestem zadowolony. Chciałem to zrobić w tamtym starym temacie, ale niestety już go nie ma, więc założyłem nowy który wygaśnie za pare dni. No więc: Wybór padł na srebrny kolorek, z miejsca był dostępny obciachowy czerwony więc postanowiłem zaczekać. Oczywiście wersja ciężarowa (22%piechotką nie chodzi) No i … doczekałem się, oczywiście autko było z opóźnieniem bo coś tam gdzies tam wypadło … what ever Wynegocjowałem wcześniej radio w cenie (JVC, nawet fajne, tylko na wybojach czasem przeskakuje gdy radio jest „zimne” po 5min jest ok.) Przy odbiorze jeszcze zmieniłem kołpaki na mniej obciachowe (zdjęte z focusa stojącego obok :P ) No i zaczęło się, przyjechałem z salonu do domu i … breloczek się rozpadł. Zły znak? Z deczka. Breloczek naprawiłem i było Oki. Minęło parę tygodni, nie wiecej niż 5tyś km i … pod samochodem pojawiły się czarne plamki i zapaliła się kontrolka od oleju. Co jest? Telefonik i przyjechała laweta, po 3dniach odebrałem autko. Okazało się że poszła pompa olejowa (?) No nic, skończył się płyn w spryskiwaczach, trzeba dolać ale … maską nie chce się otworzyć? Przy okazji zauważyłem, że taki gumowy pasek pod nakładką zderzaka zaczyna sobie odpadać? Podjechałem do salonu, umówiłem się, po paru dniach znów podjechałem, zrobili maskę a za wpięcie 2 zszywek (do tego paska gumowego) 30zł. (drogie te zszywki) Od tej pory zrobiłem kolejnych 5-7tyś i wszystko jest dobrze. Nic nie skrzypi, nie trzeszczy, więc jest Oki. Autko jak na silnik 1.25 jest dynamiczne, dobrze się trzyma drogi. Jak na małe autko ma dużo miejsca w środku, wymiarami jest zbliżone do Toyoty Yariss ale czuje jak bym prowadził większy samochód, mam od groma miejsca na nogi. Ciekawostka, autko rozpędziło się pod Warszawą do 180km/h z 4osobami osobami środku! Autko zostało już spersonifikawane przezemnie, więc nazywa się Fordi i jestem z niego zadowolony. Mimo małych potknięć , nie wybrałbym innego autka gdybym miał wybierać ponownie. Może ktoś z 4umowiczów ma podobny samochodzik i też miał jakieś mniejsze lub większe przeboje? Aha, te nowe nakładki zderzaków są bardzo fajne, na początku dziwiło mnie dlaczego są jakieś takie hmm z deczka ruszające się? Ale po przywaleniu raz tyłem i przodem na placu hurtowni w palety już wiem dlaczego i po co. Przywaliłem też delikatnie przodem na parkingu u Holly i … nic nie widać! Nic się nie stało. (wiecie jak to jest jak człowiek parkuje, już się prawie zatrzymał, wciska do końca sprzęgło i w momęcie gdy już wciska hamulec … puk!) Pozdrawiam.