Witam!
Jest to mój pierwszy post, więc proszę w miarę o wyrozumiałość.
Jeśli chodiz o mechanikę to jestem teoretykiem i jak się coś dzieje to panikuję ;).
Motocykl kupiłem na początku tego roku, 2 tyś km temu miał wymieniany olej, regulacje gaźnika, zaworów itp.
Bynajmniej wracając do problemu ...
Pojeździłem moto i jak zawsze sprawdziłem stan oleju po jeździe był lekko poniżej połowy (2tys temu był max i cyklicznie schodził do tego poziomu). Mówię sobie doleję przed następną jazdą !
W miedzy czasie wsadziłem nowe płuca.
Po tygodniu wpadam do garażu, spuszczam paliwo z komory pływakowej gaźnika (żeby nie męczyć rozrusznika i akumulatora), odpalam, pięknie zaskakuje i po 2-3 sec. niebieska zasłona dymna z lewego wydechu i tylko z lewego (nie wiem czy ma to coś do tego ale moto stał na stópce przechylony na lewą stronę ). No wiec masakralna zadyma, kolanka czerwone, a że na regulacje gaźnika czasu nie ma, to wsadziłem stary filtr, moto jeszcze trochę posmrodził i przestał kopcić (zbieg okoliczności ?). Bynajmniej wracając do oleju, na bagnecie susza, a ze ostatnio było poniżej pól wiec śmiało 100 dolewam, nada pusto, dolewam 50, coś się tam na mini pokazało, no to go trochę pomęczyło wskoczyło na pół, przejechałem się jakieś 10 km, stan oleju 1cm pod max, umyłem moto , znowu 10 km, sprawdzam olej a tu znowu ledwo co końcówka bagnetu. O co chodzi i jak sobie z tym poradzić ? Jakieś sugestie ?