No witam ponownie. Ja wlasnie niedawno skonczylem kurs w szkole WOTA, dwa dni temu zdalem tez egzamin. Na szczescie za pierwszym razem, choc nie bez nerwow, ale o tym za chwile.
Co do samej szkoly. Na zajecia teoretyczne trzeba uczeszczac, pomimo posiadania prawa jazdy kat. B. Szczerze powiem, ze nie zaluje, bo odswiezylem sobie kilka rzeczy, co na pewno na zle nie wyjdzie. Oczywiscie byl to glownie kurs na kat. B, wiec o motocyklach za wiele sie nie dowiedzialem. Bylo kilka wzmianek, ale na tym koniec (reszta z ksiazeczki).
Co do placyku, cholernie daleko, bo na Nowym Jozefowie (za zakladami Gilette'a). Placyk w stanie nie za ciekawym, glownie zrobiony z wielkich plut, sporo odlamkow lezacych itp. Jedyna zaleta to to, ze w lasku takim jest praktycznie, wiec w lato, w ladna pogode przyjemnie sie jezdzilo :)
Co do instruktora, uczyl mnie p. Zbyszek. Zadowolony jestem srednio. Jako czlowiek, bardzo fajny facet itp. ale na placyku rzadko kiedy mi towarzyszyl. Moze po prostu zalezy to od tego, jak widzi jak komu idzie itp, sam nie wiem. Chociaz o niektorych rzeczach uwazam, ze dowiedzialem sie zbyt pozno, albo i w ogole. Na miasto wyjezdzalismy czesto, z tym nie bylo problemu, po 5 czy 6h juz glownie ciachalismy miasto (nigdy wczesniej nie jezdzilem na motocyklu).
Najbardziej zal mam do tego, ze nie zostalem poinformowany, ze jest cos takiego na miescie jak zatrzymanie motocykla w dowolnym miejscu. Dostalem takie polecenie na egzaminie i nie mialem pojecia o co chodzi (nie przypuszczalem, ze moze chodzic o zwykle zatrzymanie sie, bo przeciez robi sie to na kazdych swiatlach itp.) Na tym zrobilem blad, bo wjechalem sobie za pierwszym razem w uliczke, przez co egzaminator sie bardzo wkurzyl, ze nie zrobilem tego co kazal. Na szczescie pozniej juz bylo ok. (co ciekawe rozmawialem z kilkoma osobami, ktore rowniez niedawno zdawaly na A i tez mowily, ze nie wiedzialy, ze cos takiego na miescie moze byc...)
Ogolnie oceniam szkole na 3/5. Zle nie bylo, ale tez bez rewelacji.