Nadal jest to skrzyżowanie równorzędne.Nie ma znaczenie czy jest to kostką podniesione,dywanem,czy innym złotym środkiem.Kostka jest tylko po to aby "spowolnić ruch" i nie przejeżdzać dużą prędkością.Nadal jest obowiązująca prawa strona !Bedę okrutny dziwi mnie Twoje pytanie. Mam nadzieje że nie spotkam się z takim kierowcą jak Ty,który będzie się zastanawiał nad pierwszeństwem.Kostka jest po to aby mozna było spojrzeć w prawo,czy przypadkiem ktoś nie wyjeżdza,uważam że to jest dobre rozwiązanie,tym bardziej że dużo osób myli "lewa" "prawą" stronę.
Moje myśli z egzaminu
Egzamin
Pan Egzaminator z wieelkim czerwonym nochalem przywitał nas dość chłodno " będę surowy,wymagający i nie będę owijał w bawełne,nie jednemu z Was dziś ode mnie się oberwie" zawiało trupami i smrodem,który niestety znam.Tak zmobilizowani i dobrą otuchą egzaminatora jako pierwszy przystąpiłem do egzaminu.
Motor dopiero wyciągnięty z garażu,zimny silnik.
1 manewr "ósemka" szedł jak burza,nie ze względu moich umiejętności tylko "szedł na ssaniu"cudem nie wyjechałem poza linię.Sukces
2 Slalom sukces
3.Ruszanie z miejsca do przodu na wzniesieniu ....tutaj jedną nogę za późno oderwałem i zachwiałem się.
" to nie hulajnoga" usłyszałem za plecami" pierwszy błąd,druga próba" grzmiał kulfon z tyłu.Nie przerażony Droidem ponownie przystąpiłem do manewru" sukces.
4.Hamowanie awaryjne i hamowanie do linii sukces.
przerwa na papierosa.Czekałem na "miasto"
Przyszła moja pora,założyłem w ucho interkoma,kominiarkę na zmarznięta twarz i kask na głowę pełnych myśli,złych myśli.
Miasto okazało się banalnie proste,jechałem,wymijałem,hamowałem.Z płynnej jazdy co chwila wyrywał mnie głos Trola " w prawo,w lewo,prosto..." wtem! usłyszałem że mam pierwszy bład gdyż żle wjechałem na skrzyżowanie( nie potrzebnie ustąpiłem o zgrozo pieszemu...") później lekko już spięty gniotłem swojego metalowego rumaka.
Jedno z ostatnich skrzyżowań też pusciłem pieszego.Drugi błąd,pampers pełny,ale kazał jechać dalej.Bez większych przeszkód dojachałem do ośrodka,zaparkowałem,czekałem na Trola.
Wyszedł z samochodu,ja już zdążyłem się wypiąć z urządzeń bardzo głośno mówiących.Egzaminator zapytała mnie dlaczego tak się czepiłem tych pieszych,gdzie miałem piewszeństwo?
odpowiedziałem mu że tak jeżdze na codzień samochodem,z pierwszym moim błedem się zgadzam,ale z drugim to nie,ponieważ : na chodniku stała matka z wózkiem i dzieckiem i wolę jeszcze raz zdawać egzamin niż potrącić dzieciaka,który "urwie " sie matce,Trol popatrzyła na mnie ,dał mi kwit z podpisem"pozytywny" nie komentując nic.Wychodząc z baśni trolowo-kulfioniastej na miękkich nogach z jedną myśla...dziś się na chlam....