Witam!
Nie miałem okazji nigdzie się jeszcze wypowiedzieć i niestety jestem zmuszony zacząć w tym dziale... :evil:
A wiec do rzeczy.
Chodzi o motor Kawasaki Er-5 z 98'. Zaczęło sie wszystko od tego , ze chcialem wymienić świece , juz przy wcześniejszym czyszczeniu zauwazyłem straszny syf w lewej komorze wiec postanowilem pojechać na stacje i kompresorem ,,wywalić" brud. Udało sie ale robiąc ten zabieg za mocno podniosłem zbiornik i wyleciał mi wężyk paliwa. ,,Panikując" i widzac lecącą benzyne założyłem nie ten węzyk co trzeba ( węzyk od jednego z gaźników). Na początku nie wiedzialem , że zle podłaczylem i odpaliłem motunga i przejechałem moze z 1km po czym zgasł i reszte drogi pchałem do domu. W garażu dopiero zobaczyłem co zrobilem ale niestety było za poźno wskaźnik oleju zamienił sie w ,,czarną dziure" (czyt. czarne okienko). Wykręciłem filtr powietrza który był zasyfiony benzyną oraz spuściłem olej.
Teraz moje pytanie brzmi czy po takiej wpadce wystarczy wymienić filtr oleju i zalać nowym olejem i zobaczyć co sie będzie dzialo dalej ? Nie chciałbym zatrzeć silnika...
Pozdrawiam i licze na pomoc